Empereur Empereur
986
BLOG

Nieopublikowanie wyroku TK, a prawo

Empereur Empereur Polityka Obserwuj notkę 27

Premier Beata Szydło zapewniła w radiu: „Nikt i nic nie zmusi mnie do tego, żebym łamała konstytucję i żebym postępowała wbrew prawu”. Rozumiem, że to zapewnienie na przyszłość – trochę jak dziecko ukarane za rozrabianie, zapewniające „już więcej nie będę”. Tyle, że Beaty Szydło nikt nie pociągnął do odpowiedzialności. Na razie. 

Odmawiając publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca 2016 r. (sygn. akt. K 47/16) Premier Beata Szydło nie wywiązała się z obowiązku, jaki nakłada na nią art. 21 oraz art. 9 ust. 1 pkt 6 ustawy z dnia 20 lipca 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych. Stwarza to podejrzenie popełnienia przez nią czynu zabronionego z art. 231 § 1 kodeksu karnego. Orzekanie o tym, czy Premier popełniła przestępstwo, nie jest rolą blogerów i publicystów, lecz sądów, kwestię tę więc zostawmy. Faktem jest jednak, że Trybunał Konstytucyjny wydał orzeczenie, a na Prezesie Rady Ministrów ciąży obowiązek opublikowania go w Dzienniku Ustaw. I żadne bredzenie o tym, że to nie był wyrok, tylko „komunikat”, że skład był niezgodny z przepisami (niekonstytucyjnymi, jak orzekł TK), że PiS ma Sejm, rząd, prokuratora generalnego i Prezydenta, więc można mu nagwizdać, niczego tutaj nie zmieni.

Zgodnie z art. 105 § 2 ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, publikację orzeczenia zarządza Prezes Trybunału. Prezes Rady Ministrów jedynie wykonuje swój ustawowy obowiązek i zarządzenie Prezesa TK. Dokonuje czysto technicznej, kancelaryjnej czynności. Mówiąc kolokwialnie, Premier tutaj tylko sprząta. Nie ma żadnych kompetencji decyzyjnych, ani żadnego prawa do oceny poprawności orzeczenia TK pod jakimkolwiek względem. Co za tym idzie, nie ponosi również żadnej odpowiedzialności za niezgodność opublikowanego orzeczenia z prawem. Twierdzenia Ministra Ziobro o możliwości postawienia Premier Szydło przed Trybunałem Stanu za opublikowanie orzeczenia TK, stanowią po prostu groźby, które z kolei stwarzają podejrzenie popełnienia przez niego przestępstwa z art. 224 § 1 kodeksu karnego (wywieranie wpływu groźbą bezprawną na czynności urzędowe organu państwowego). 

Jak na razie oczywiście rozstrzygnięcie o zasadności wyżej opisanych podejrzeń przed sądem jest raczej mało prawdopodobne. PiS kontroluje wszystkie ośrodki władzy, od których zależy wszczęcie odpowiednich procedur - a w razie skazania przez Trybunał Stanu nie mógłby pomóc nawet zaprzyjaźniony prezydent. No chyba, że wydałby akt łaski jeszcze przed procesem. Wtedy oskarżony formalnie nie byłby osobą „skazaną przez Trybunał Stanu” i według reintrodukowanej przez PiS, prosto z PRL, do polskiego systemu prawnego metody wykładni prawa: „przepisy znaczą to, co jest wygodne dla władzy ludowej” - nie byłoby problemu.

Empereur
O mnie Empereur

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka