Bywa tak, że pewne trendy pojawiają się w pewnych dziedzinach wcześniej niż w mainstream'ie. To jest kluczowa wiedza i niekoniecznie chcemy się nią dzielić, chyba ze po fakcie. Tym bardziej, że nie jest to wiedza pewna, raczej wychodząca z intuicji, opartej na jakimś doświadczeniu. Więc łatwo się tu mylić.
Załóżmy, że zmiany filozofii budowania kryptowalut jakoś korelują z polityką globalnych demiurgów (a może siecią globalnych demiurgów, a może tymi demiurgami są węzły AI?). I parę lat temu wyskoczyła koncepcja głównego-jednego blockchainu, regulowanego przez jakieś centrum (mowa o BitcoinSV). Firmował to wtedy jakiś obiekt mind-control (Craig Wright), uzurpujący sobie bycie Satoshim Nakamoto. Ale społeczność krypto nie kupiła tej narracji. W to miejsce rozwinęły się szybko platformy łączące wiele różnych blockchainów (dając interoperability). I to się wydaje słusznym modelem, ze względów technicznych i rozwojowych (Cosmos, Algorand, Polkadot i wiele innych w rozwoju).
I teraz dostrzegam ciekawą korelację w trendach politycznych, wynikłych oczywiście z niezależnych (od krypto) procesów rozwojowych - chodzi o policentryczność władzy globalnej. Wygląda to na różne dziedziny (polityka i krypto), ale korelacja jest zaskakująca i wyraźna. Coś jak korelacja giełdowego wskaźnika S&P500 do Bitcoina - wielu się tu zdziwiło.
Dlatego powyższa wypowiedź w filmiku tak bardzo mi się składa, w prawdopodobny obraz przyszłości.
Inne tematy w dziale Rozmaitości