Spodobała mi się ta amerykańska filozofia organizacji produkcji tego samolotu. Warto ją zaadoptować w Polsce.
Nie zrażajcie się czarnym ekranem, po prostu kliknijcie w linka:
Na tym tle, dodałbym swoje (dyletanckie) sugestie odnośnie ewentualnie polskiej produkcji samolotów bezzałogowych (bez tych kosztów kokpitów dla ludzi). Fajny jest ten pomysł dwóch silników odrzutowych (o wirnikach przeciwbieżnych), z obudowami zawierającymi stateczniki tylne oraz układ górnopłata - co się mi przyda. Bo w mojej wizji byłby samolot modułowy, z dwóch głównych modułów: (1) napędy i skrzydła; (2) środkowy kadłub. Moduł (2) byłby podczepiony pod moduł (1), czyli kadłub pod skrzydłami i między silnikami. W takim układzie można by stosować różne rodzaje kadłubów (wersja A i B), zależnie od aktualnych potrzeb operacyjnych oraz byłaby możliwość oddzielenia się kadłuba (2) od napędów i skrzydeł (1). Tak, aby moduł (2) poleciał dalej jako bomba (z lekkim dopalaczem rakietowym w środku), a moduł (1) wrócił do bazy, do kolejnego wykorzystania (wersja A). W innej wersji (B): kadłub (2) zawierałby sprzęty rozpoznania i nie byłby odrzucany. I takie dwie wersje A i B mogłyby latać razem w roju.
Wiadoma rzecz, że taki projekt: to nie jest hop-hop i trzeba się nad nim pogimnastykować, ale koszty całości takich sprzętów byłyby atrakcyjne.
Dla lepszego zobrazowania koncepcji: wyobraźcie sobie, że moduł kadłuba (2) - to istniejąca rakieta do naszego Homara (lekko podrasowana o jakieś czujniki), a moduł (1) to taka taksóweczka do podwożenia modułu (2), w różnych wariantach, aby przeciwnik nic nie widział o zasięgu tego drona/roju dronów.
Hej, biurokratyczne jełopy, nie lekceważcie tego pomysłu, bo wróg go nie zlekceważy - i wina będzie wasza !
Inne tematy w dziale Technologie