"Są takie dwa symboliczne, dziś już historyczne zdjęcia ze strajku w Stoczni Gdańskiej z sierpnia 1980 roku. Jedno, które zna każdy Polak, rozsławione także w świecie, to fotografia, na której Lech Wałęsa w triumfalnej postawie, z radością w głosie wykrzykuje, że oto mamy wreszcie wolne, niezależne, samorządne związki zawodowe. Zdjęcie drugie, mniej znane, przedstawia drobną kobietę w okularach, z tubą nagłaśniającą przy ustach.
Kobieta ze “szprechtubą” to Anna Walentynowicz, dwa dni po tym, jak przywiozła ją do stoczni dyrekcja przerażona wybuchem strajku w jej obronie.
Kiedy 16 sierpnia dyrekcja stoczni przystała na postulaty robotnicze, w tym płacowe, a Lech Wałęsa ogłosił zakończenie strajku, Anna Walentynowicz oraz Alina Pienkowska zaapelowały do robotników, by kontynuowali strajk. Mogła przecież wrócić do pracy, ale postanowiła walczyć dalej i przekonała strajkujących, że należy upomnieć się o innych, dlatego strajk był kontynuowany.
To za sprawą Anny Walentynowicz pojedynczy strajk w Stoczni Gdańskiej, zorganizowany przez Wolne Związki Zawodowe, do których należeli i Wałęsa, i Walentynowicz, rozwinął się w ogólnokrajowy solidarnościowy protest, w efekcie którego narodził się ruch społeczny o nazwie “Solidarność”. Gdyby stocznia podjęła wtedy pracę, nie byłoby “Solidarności”.
Fragment tekstu z:
Walentynowicz Anna, ■ historia przez Maciejewski Kazimierz w dniu 20 Sierpień 2009
Czasem losy świata zależą od jednej, nieznanej osoby.....
Inne tematy w dziale Kultura