W notce >http://eska.salon24.pl/349795,uwaga-sensacja< pisałam, że zwykle ok 4,5 mln ludzi głosuje na SLD/PSL plus wszelkie inne cuda - tym razem też tak było, dokładnie 4,4 mln tak zagłosowało.
Pozostało 10,5 mln - ci głosowali na PO lub PiS.
PiS mając obecnie 4,3 mln głosów - stracił 900 tys. wyborców z roku 2007 - nie poszli. PO mając 5,6 mln głosów straciła 1,1 mln wyborców z roku 2007. Przyznaję, że typowałam straty głównie po stronie PO jako partii rządzącej. Myliłam się co do przyczyny strat.
Wnioski:
Nieustająca "wojna na górze" szkodzi tak samo obydwu partiom głównym, a w pozostałej puli spowodowała sukces Palikota.
Wszystkim do przemyślenia.....
Update 16:10
Napisałam w mojej notce ze stycznia, że najważniejsze jest dopilnowanie wyborów*, po to, żeby nareszcie uczciwie się policzyć i wiedzieć na czym stoimy. Mam nadzieję, że tym razem tak się stało - jeśli nie będzie jakichś zasadniczych skarg, to możemy przyjąć, że się udało.
I to jest wielki sukces!
Natomiast tak uzyskane wyniki trzeba spokojnie przeanalizować, ponieważ wychodzi na to, że różnica procentowa miedzy PiS i PO jest taka sama (bez ułamków procenta), natomiast obydwie partie proporcjonalnie tracą elektorat. I nie jest to elektorat z tych ok.45%, które notorycznie nie chodzą na wybory. To raczej elektorat rozczarowany - ludzie, którzy nadal są sierotami po POPIS.
Nie ma się co dziwić – dla niektórych ta wojna jest kompletnie bez sensu. Dwie post solidarnościowe formacje wyniszczają się nawzajem – tak to widzą.
Pytanie teraz podstawowe – kto podsyca i nagłaśnia te wojnę? Kto napuszcza jednych na drugich, nawet jeśli chwilowo jest spokój? Komu najbardziej zależy na zabetonowaniu tego wiecznego, jałowego sporu, uniemożliwiającego racjonalną politykę?
*http://eska.salon24.pl/269560,mayday-mayday-wazne
Inne tematy w dziale Polityka