Pana Premiera niemieckiego nauczyła babcia Niemka. I dlatego Pan Premier może się swobodnie dogadać z Panią Kanclerz i intensywnie brać udział w jej wielkich planach.
Niestety, Pan Premier był leniuszkiem i nie nauczył się rosyjskiego, mimo że, jak sam policzył, uczył się go obowiązkowo w szkołach przez czternaście lat (no, no, chyba klasy powtarzał...). Dlatego w rozmowach z Prezydentem Putinem Pan Premier musi korzystać z tłumacza (którym, zupełnie przypadkowo, bywa żona pana generała Dukaczewskiego, niegdyś szefa WSI), a to, jakby nie patrzeć, nie gwarantuje Panu Premierowi pełnego komfortu w zakresie dyskrecji, niezależności i pełnego porozumienia. Okropne!
Ach, gdybyż nasz Pan Premier nie był leniuszkiem! Gdyby poznał dobrze rosyjski – jakże świat byłby lepszy i bardziej przyjazny. Mógłby Pan Premier rozmawiać bezpośrednio nie tylko z Putinem, ale z Ławrowem, Janukowyczem, ech – byłby centralną postacią w Europie!
No ale, niestety, miał tylko babcię Niemkę, zabrakło, ach, zabrakło babci Rosjanki!!!
PS. Oczywiście udajemy, że nie wiemy o tym, iż akurat Putin znakomicie zna niemiecki :))))
http://wpolityce.pl/artykuly/73118-tusk-i-kluzik-rostkowska-rozjechani-przez-dziennikarza-ws-nauki-jezykow-premier-przyznaje-niemieckiego-uczyla-mnie-babcia
http://niezalezna.pl/48916-dukaczewska-wie-co-mowil-tusk-z-putinem-hambura-musi-zostac-przesluchana
http://pl.wikipedia.org/wiki/Marek_Dukaczewski
Inne tematy w dziale Rozmaitości