PiS jak wiadomo nie ma z kim przegrać.
PO w rozsypce, lewicy nie ma. Najpoważniejszym kandydatem na Prezydenta jest "pederasta" bez żadnych realnych osiągnięć. Narracja leży. Media odbijają się od ściany do ściany. Sielanka.
Może poza realną polityką, którą najlepiej widać na arenie międzynarodowej - tutaj PiS nie bardzo może czuć się dobrze. Od Izraela dostaliśmy siarczysty policzek, od Amerykanów - kop w dolną część pleców. W kwestii smoleńskiej nic się nie wyjaśniło, Rosja robi co jej się podoba, układ z Chinami zamknęliśmy na polecenie USA, UE nie odpuszcza, Ukraina buduje swoją polityczną i historyczną narrację z Polską i polskością jako największymi wrogami, podobnie chyba Litwa i w mniejszym stopniu - Niemcy.
Oranie sądów było źle przygotowane, nie ma się za bardzo czym chwalić. Efekt 500+ minął. PiS nadal nie ma pierwszorzędnych liderów - Prezydent Duda się nie sprawdził, ma kompetencje ale wyraźnie brak mu woli, siłą sprawczą jest prezydencki minister a nie on. Ziobro nie ma kompetencji. Morawiecki ma i kompetencje i wolę ale czy zdąży zbudować sobie jakieś polityczne zaplecze w partii to się dopiero okaże. Przykro mi to mówić ale pani Szydło z "nam się należy" już się chyba nie podniesie.
Zwycięstwo było PiS bardzo potrzebne. Tylko dlaczego wybrano akurat niepełnosprawnych?
Oczywiście pisowski "beton" już sobie wszystko wytłumaczył - i "smród na korytarzach", i blokadę łazienki, i twardą postawę. Tyle że ci najbardziej zaangażowani wyborcy nie dadzą PiSowi władzy bo jest ich za mało. A cała reszta widziała to co widziała.
Zawaliła się dotychczasowa narracja o tym że "wystarczy nie kraść" - bo skoro wystarczy nie kraść - to kto dziś kradnie że nie starcza dla najbardziej potrzebujących? Tym bardziej że w ramach walki ze zbytnim rozpasaniem w sejmie obniżono ... zarobki samorządowcom (od pierwszego lipca). Obniżki dla parlamentarzystów nie ma póki co nawet w planach, pewnie słusznie skoro "nam się należy". Tylko co na to powie elektorat?
PiS przestało także być partią solidarną społecznie - bo w Polsce zwyczajnie nie ma nikogo kto tej solidarności bardziej potrzebuje. W dodatku PiS będzie dostawał tą sprawą także przy okazji innych dyskusji, choćby przepychanek w sprawie aborcji.
W efekcie centrowy wyborca postrzega dzisiaj PiS jako typową partię władzy - bez ideowego kręgosłupa, skoncentrowaną na pieniądzach i posadach odróżniającą się od PO głównie retoryką.
* * *
To wszystko nie ma podobno większego znaczenia bo PiS nie ma z kim przegrać.
Rzecz w tym że to wcale nie gwarantuje sukcesu. PiS nie musi przegrać z "kimś" - wystarczy że przegra z samym sobą. Wystarczy że 3% centrowych wyborców, takich jak ja - którzy głosowali na PiS i Dudę w kolejnych wyborach zostanie w domu. Wystarczy że lewica tym razem zachowa się mądrzej (wiem, mało prawdopodobne) i wejdzie do sejmu. Wystarczy że wyborcy "antypisu" zmobilizują się tylko trochę bardziej niż poprzednio. Wystarczy że przed wyborami podrożeje paliwo albo załamie się koniunktura.
Policzcie sobie miejsca w sejmie. To wcale nie jest tak, że PiS (o ile chce realnie rządzić a nie jedynie być "moralnym zwycięzcą") ma jakiś znaczący margines błędu. W 2006 roku zwolennicy PiS z nieukrywaną pogardą naigrawali się z "ciamciaramci". A rok później ów ciamciaramcia wygrał wybory i rządził przez dwie kadencje... czy ktoś wyciągnął z tego wnioski? Obawiam się że nie.
e.