
KRISTIN BERGET
DER GANZE WEG
Dzień 4
Tak jakbym stała naprzeciw boga
i wyznawała swoje winy
Kochana święta mario Ja myślę
że miałybyśmy dobry seks To nie jest
obietnica która brzmi oświadczam się
o poranku Ja mówię tylko
Dlaczego masz do wewnątrz zwrócone
oczy kiedy odkrywasz piersi w czas
i nie w czas Marzę o
twoich biodrach i jak twój język
liże moje ramię
w prenzlauer berg cięłyśmy nasze
ciała zlizywałyśmy nawzajem swoją
krew dzieliłyśmy strzykawki i sen
prześcieradła były zawsze brudne a
ty miałeś na sobie tę kwiecistą sukienkę
nocą wędrowałyśmy wolno ulicami całą drogę
mówiłyśmy o poranku siedząc nad żytnim chlebem
czarną kawą całą drogę widziałyśmy ulice
a może to ulice były nocami
w śnie po śniegu jedziemy rowerami
nadzieją jest ogród połóż wszystko co miękkie
w trawie teraz myślę o
tobie ogród jest zbombardowany
blizna
którą pokazałaś mi
w jakimś mieście w Polsce nóż otworzył
cały brzuch ja całowałam
każdy szew jeden po drugim wstałaś
byłaś jak posąg płaczący
z nieba deszcz
odbijał się od ulicy hałas
później para
w barze zadarłaś
sukienkę na bok aby pokazać mi
kuciapę byłam
zmuszona włożyć w ciebie palce
pod stołem
w nocy śnią mi się
węże tęsknię za snem bez
mar chcę aby ktoś kto ocenia
dobro i zło zatrzymał
sny abym mogła spać
spokojnie proszę: nie rozmawiaj ze mną
słowa są kłamstwem
autopromocją ja w nie
nie wierzę ja nie wierzę tobie trzymaj
słowa z dala od ciała w spokoju
wiele razy raz
tym razem starczy
nie znam definicji koła
znam tylko jedną prawidłową linię nie mylę
już krwi z mlekiem stopa
ledwo się podnosi ze ścieżki
tak jakbym miała dać krok
opuszczam cię święta katarzyno
będę wiatrem będę spustoszeniem
nie odbieram już telefonu
może być od boga tłuszcz
ponad linią pasa śmieci
na ulicach nadal spełniają się modlitwy
jesteśmy tego samego rodzaju ślini się
zanieczyszcza gardzi
flora bakteryjna we krwi na
niebezpiecznie wysokim poziomie mam drobne
w kieszeni
mówię chodźmy
der gaze weg
(przekład:euromir)
Inne tematy w dziale Kultura