euromir euromir
556
BLOG

KRISTIN BERGET, DER GANZE WEG, DZIEŃ 4

euromir euromir Kultura Obserwuj notkę 16

 

 KRISTIN BERGET

 

DER GANZE WEG

 

Dzień 4

 

 

Tak jakbym stała naprzeciw boga

i wyznawała swoje winy

 

Kochana święta mario       Ja myślę

że miałybyśmy dobry seks            To nie jest

obietnica która         brzmi              oświadczam się

o poranku                 Ja mówię tylko

Dlaczego masz do wewnątrz zwrócone

oczy kiedy odkrywasz piersi w czas

i nie w czas              Marzę o

twoich biodrach       i jak twój język

liże moje ramię

 

w prenzlauer berg cięłyśmy nasze

ciała               zlizywałyśmy nawzajem swoją

krew   dzieliłyśmy strzykawki i sen                       

prześcieradła były zawsze brudne           a

ty miałeś na sobie tę kwiecistą sukienkę

nocą wędrowałyśmy wolno ulicami         całą drogę              

mówiłyśmy o poranku siedząc nad żytnim chlebem                       

czarną kawą      całą drogę     widziałyśmy ulice   

a może to ulice były nocami

 

w śnie po śniegu jedziemy rowerami

nadzieją jest ogród              połóż wszystko co miękkie

w trawie                     teraz myślę o

tobie               ogród jest zbombardowany

blizna

którą pokazałaś mi

w jakimś mieście w Polsce                        nóż otworzył

cały brzuch               ja całowałam

każdy szew jeden po drugim                    wstałaś

byłaś jak posąg płaczący

z nieba          deszcz

odbijał się od ulicy              hałas

później para

 

w barze zadarłaś  

sukienkę na bok aby pokazać mi

kuciapę                     byłam

zmuszona włożyć w ciebie palce

pod stołem

 

w nocy śnią mi się

węże              tęsknię za snem bez

mar                 chcę aby ktoś kto ocenia

dobro i zło zatrzymał

sny abym mogła spać

spokojnie                  proszę: nie rozmawiaj ze mną

słowa są kłamstwem

autopromocją           ja w nie

nie wierzę     ja nie wierzę tobie               trzymaj

słowa z dala od ciała w spokoju

wiele razy                 raz

tym razem starczy

 

 

nie znam definicji koła

znam tylko jedną prawidłową linię          nie mylę

już krwi z mlekiem              stopa

ledwo się podnosi ze ścieżki

tak jakbym miała dać krok

opuszczam cię święta katarzyno

będę wiatrem           będę spustoszeniem

 

nie odbieram już telefonu

może być od boga               tłuszcz

ponad linią pasa                 śmieci

na ulicach                 nadal spełniają się modlitwy

jesteśmy tego samego rodzaju                 ślini się

zanieczyszcza         gardzi

flora bakteryjna we krwi na

niebezpiecznie wysokim poziomie         mam drobne

w kieszeni

 

mówię                        chodźmy

 

der gaze weg

 

 

(przekład:euromir)

 

euromir
O mnie euromir

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Kultura