Eurybiades Eurybiades
1532
BLOG

Co się ostatnio mówi w opozycji

Eurybiades Eurybiades PO Obserwuj temat Obserwuj notkę 59

     Ostatnio - to daje się zauważyć, że jak kto w opozycji coś palnie, to najwyraźniej bez należytego zastanowienia;  swoją drogą  w wielu przypadkach  nie wiadomo, czy to zastanowienie cokolwiek by zmieniło.  Wiadomo natomiast  nie od dziś, że wszystko, co się powie czy zrobi przynosi jakiś skutek;  nie zawsze przewidziany, a często nie taki, jak by się chciało.   "Słowo wróblem wylata, a powraca wołem" - znamy to, a pewien klasyk nadmieniał coś o powracającej fali.  Doradzało się też:  - patrzaj końca!  - co oznaczało, że należy starać się przewidywać możliwe  następstwa tego, co się robi.

   Przewodniczący Platformy dopiero co wyraził się, że PiS -  to szarańcza.   Pomijając wyszukaną elegancję tego sformułowania, nie sposób nie zauważyć, że chłopina się  nie zorientował, co ono niesie dla niego i jego ferajny:  szarańcza, czyli chmara insektów - a wyście z kimś takim przegrali?  Żaden podręcznik taktyki nie zaleca poniżania i pomniejszania walorów przeciwnika:  jeśli z kimś marnym wygrałeś - to co za sukces, a jak przegrasz - to już zupełnie szkoda gadać. Zastanawianie się, o co też panu Grzegorzowi mogło chodzić sprawia, że ręce opadają:  czy przypuszczał, że występująca u  niektórych niechęć do wszelkiego rodzaju robactwa może przełożyć się na wynik wyborczy?  To być może - ale niewykluczone, że w PO po prostu pojawił się następny po zapomnianym już profesorze specjalista od owadów.

   Nie zamknął także w porę otworu gębowego pewien  "wesoły Romek";  niby nic, bo mówił do swoich i to w sposób pewnie w tym towarzystwie przyjęty, bo nie dość, że nikt nie protestował  - to jeszcze  dostał brawa, a na końcu nawet szablę;  pasowała do niego tak, że ofiarodawcę można by posądzić o ironię, gdyby się go wcześniej z różnych popisów nie znało.   Teraz by wspomniany pan Roman pewnie raczej odgryzł sobie język, ale to wcześniej należało pomyśleć, że to, co się mówi w najbardziej swojskim i najzaufańszym gronie wypłynie prędzej czy później w postaci choćby taśm albo czegoś podobnego - i potem wsparcie ze strony żony niewiele pomoże.

   Nie lepiej wyszło głównemu opozycjoniście - głównemu, choć dalekiemu  -  którego powrotu, jak kania dżdżu czekają poniektórzy tu na miejscu.  Jemu zdarzyło się ogłosić, że piłka nożna to gra dla dżentelmenów - a to skłania do zastanowienia.   Po pierwsze, dżentelmeni - to pewnie on, Lewandowski, Bielecki, Schetyna?   No, no...  A po drugie, jak się ma kopanina do zespołu cech kojarzonych z pojęciem  "dżentelmen"?  Prędzej chyba jakiś tenis, krykiet czy jeszcze lepiej - polo;  tyle, że konia z rzędem temu, kto sobie potrafi wyobrazić np. Grzegorza Schetynę na boisku do polo -  chyba, że w charakterze konia właśnie.   Krótko mówiąc - rzecz chyba w tym, co się pod terminem  "dżentelmen " rozumie.   Pamiętam, że w dzieciństwie przysłuchiwałem się rozmowie starszych chłopaków, z których jeden relacjonował jakąś swoją lekturę, chyba coś o Dzikim Zachodzie:  - i wtedy ten gentleman (wymawiane, jak napisano)  tak przyp..... ił  temu drugiemu w zęby, że się nogami nakrył!   Na jakiś czas ukształtowało to u mnie przekonanie, że gentleman - to ktoś, kto potrafi przyłożyć.  Nie wiem  - co, kiedy i gdzie zasłyszał w tej kwestii Donald Tusk;  może na podwórku, na którym się - wedle własnej jego relacji - wychowywał, tak te sprawy widziano:  dżentelmen kopie piłkę.   Gdy to piszę, kątem oka na ekranie widzę dwudziestu paru dżentelmenów biegających po trawie bez widocznego skutku.

   Człowiek dorastając zmienia zdanie co do wielu spraw;  u mnie to wyżej opisane przekonanie ulotniło się dość szybko, a Donald Tusk najwyraźniej  całkowicie i niezaprzeczalnie pozostaje w przeświadczeniu nie dającym się obronić;  dość uzasadnione wydaje się  wrażenie, że nie tylko w tej sprawie.  Te opisane przypadki - to działania związane z kampanią wyborczą, a więc zmierzające  do pokonania politycznego przeciwnika poprzez przekonanie do siebie wyborców.   W taki sposób?    - Musimy wygrać z PiS-em!  - powtarza przy każdej okazji Grzegorz Schetyna - i nie tylko on;  życzenie powodzenia byłoby chyba kopaniem leżącego.

Eurybiades
O mnie Eurybiades

Konserwatysta

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka