Król Salomon rozstrzygnął niegdyś spór między dwoma niewiastami, z których każda zapamiętale twierdziła, iż jest matką okazanego dziecka. Prawdę mówiła ta, która nie chciała przystać na zasądzone wstępnie rozrąbanie ciała swojego potomka na pół i wolała oddać własne dziecko rywalce. Nie była prawdziwą matką kobieta, która wyraziła zgodę na „sprawiedliwy” podział i zarazem ostateczne rozwiązanie sporu (1 Ks. Król.,3,16-28)
Podobnie jak można określić przymioty związane z macierzyństwem, tak również można odnieść się do rzeczywistych predyspozycji do zajmowania się Dobrem Wspólnym.
Osoby, które przedkładają własne ambicje ponad interesy Narodu i Rzeczypospolitej nie powinny w żadnym wypadku „zajmować się Polską”. Zupełnie fatalnie sytuacja wygląda w przypadku tych, którymi głównie powoduje nienawiść i chciwość.
Będący niegdyś w podobnej sytuacji historycznej poeta zauważył, że nie wszystkie umysły są w stanie poznać ”świętą miłość kochanej ojczyzny”.
Zdolność tę wykazują jedynie ludzie poczciwi, i chciałoby się dodać - przyzwoici.
Pycha, oraz egoizm niektórych animatorów minionego dwudziestolecia wyrastają dziś ponad wszystko, niezależnie zresztą od opcji. Na nic zdają się zatem apele do sumień i rozumów.
Każdy już poznał swe męstwo, niczym Sienkiewiczowski Zagłoba, a w wielu przypadkach stało się to sposobem podobnym do opisanego w Trylogii.
Tylko, że nie lubiący pustych naczyń szlachcic był przynajmniej bystry, krzepiący i sympatyczny.
Współcześnie bywa często inaczej.
Polscy politycy przyznali sobie pieniądze podatnika w ilości wystarczającej na zamknięcie sceny, na wstępie ukształtowanej w wyniku ustaleń Okrągłego Stołu. W posiadaniu tak utworzonej klasy pozostaje przeważnie większość mediów publicznych (i nie tylko), co dodatkowo wzmacnia, oraz utrwala raz osiągniętą przewagę.
Jak łatwo można zauważyć, przy władzy rotacyjnie pozostają osoby wykreowane w schyłkowym okresie komunizmu, a następnie uwłaszczone na różne sposoby w pierwszych latach transformacji.
Uwikłanie agenturalne, zadawnione spory i solidarne zarzucenie zasad normalnie rozumianej etyki zatruło polską rzeczywistość do tego stopnia, że po 1989 roku nie wykształciła się rodzima klasa średnia, a budowa społeczeństwa obywatelskiego nawet nie ruszyła z miejsca.
Kraj jest coraz bardziej zadłużony i uzależniony gospodarczo.
W kwestiach narodowych stoimy w przededniu całkowitego zrzeczenia się suwerenności państwowej na rzecz budowanego na siłę antydemokratycznego imperium.
Politycy nie odpowiadają za ludzi, za kraj, za tysiącletnie państwo. Coraz bardziej zdeprawowani produkują złe prawo, brudne afery i osobiste skandale.
Wielu starzeje się brzydko, zarówno biologicznie, jak i fizycznie.
Oblicza partyjnych „frontmenów” noszą dziś ślady dziesiątków lat uprawianej prostytucji i praktykowanych świństw.
Postępująca konwergencja pozwala nam podziwiać „twarze, jak katalogi zboczeń”, podobne do tych „niesionych z Niemiec, Włoch i Francji” - także w dziedzinie z definicji tyczącej naszego narodowego bytu.
Nie są to bynajmniej ludzie od których „kupilibyśmy używany samochód”, ale mimo to dostają publiczne pieniądze i potrzebne do rządzenia głosy.
Prawdę o ludziach i mechanizmach rządzących w polityce III RP doskonale obnaża obraz „Nocna zmiana” - z tym, że powinno się go analizować w aspekcie historycznym i na wielu płaszczyznach, nie ulegając najbardziej pospolitym sugestiom żadnej z zainteresowanych stron.
Podobnie ma się z amoralnymi, nadmiernie opłacanymi „gwiazdami telewizji”, które specjalizują się głównie w manipulowaniu ogłupiałymi masami wyborców.
W efekcie perfidnych zabiegów biedni ludzie chcą poszczuć jednego łotra drugim, zapominając o ciążącej na nich pospolitej odpowiedzialności.
Dochodzi do porażających aktów zdrady, kiedy to zdeklarowani katolicy po wyjściu z niedzielnej Mszy Św. walą do urn, by zagłosować na zatwardziałych wrogów Chrystusa.
Konsekwencją tej niewierności jest permanentna publiczna kradzież, postępujące zniewolenie ich dzieci i upadek instytucji państwowych.
Podczas gdy emerytki żałośnie deklarują swoją „uczciwość” przy wpłacaniu abonamentu, luksusowe „panienki” otrzymują za czytanie tekstów po 60 tyś. zł na miesiąc.
Czy nie pracowałyby za jedną czwartą tej ceny?
Gdzie zatem rynek, jego ekwiwalentny wymiar i elementarne poczucie ludzkiej sprawiedliwości?
Mierzi to wszystko tym bardziej, że tzw. abonament w obecnej sytuacji nosi wszystkie znamiona zwyczajnego podatku od posiadanego odbiornika. Wielu zatem bez najmniejszych wyrzutów sumienia korzysta z niesprawnego mechanizmu poboru, oraz egzekucji i
najzwyczajniej daniny nie płaci.
Politycy często nie przystają do wyobrażenia ludzi aktywnych o mądrym życiu, pożądanym sukcesie, a także o tym, jak powinien wyglądać współczesny lider.
Co gorsze, większości zdaje się odpowiadać stan, w którym skutecznie obrzydzili ludziom politykę, a z nią chwalebną skłonność do zajmowania się własnym państwem.
Tym samym wskazując „winnych”, oraz pilnując „słupków” nie tworzą skutecznych mechanizmów dla zabezpieczenia naszych narodowych wartości i niezbywalnych praw.
Wystarczy wspomnieć odpowiednie wskazania zarówno Romana Dmowskiego, jak Józefa Piłsudskiego i zamiast kłócić się o to, któremu z nich bardziej się udało – pochylić się nad własnym niewydarzonym dziełem.
Naród musi być świadomy i aktywny, nie zaś usypiany kłamstwami „zawodowych macherów od losu”.
Wspólnym efektem działania telewizyjnych „gwiazd”, permanentnie przepłacanych i często sfiksowanych po dziesiątym „rozstaniu z partnerem”, oraz nieustępliwych politycznych psujów jest fakt, że obecnie (podobno) tylko 3% ludzi między 24, a 34 rokiem życia deklaruje w Polsce chęć życia w zgodzie z nauką Kościoła.
Regularnie na Mszę Św. uczęszcza ponoć jedynie 32 % młodych, a 64 % bywa w kościele sporadycznie. Realiów aborcji, pornografii, czy prostytucji nie można zmienić jedynie przez uparte forsowanie nakazów i zakazów prawa, jeżeli ewangeliczny przekaz obciążony jest brakiem chrześcijańskiej pokory z jednej, a profesjonalnej sprawności z drugiej strony.
Musimy mieć wszyscy świadomość, że niekorzystną sytuację „wypracowali” ludzie ukształtowani politycznie w atmosferze obrzydliwych targów końca PRL-u, a później w III RP, nazywanej nie bez racji PRL- em Bis.
Etycznie działający polityk powinien być odpowiedzialny i między innymi dopuszczać myśl, że w określonych warunkach należy zwyczajnie odejść.
Czas zatem na rekolekcje, a może i psychoterapię, bo władza (jak widać) uzależnia nie słabiej niż alkohol, narkotyk, czy seks.
Wielu zawodowych patriotów oswoiło się z materią swych działań na tyle, że Rzeczpospolita w godzinie próby nie robi na nich specjalnego wrażenia. Nadal przedkładają zatem nad wszystko zaspokojenie swoich osobistych ambicji, pielęgnowanie zastarzałych animozji, oraz ułomne intelektualnie, nieadekwatne szufladkowanie rzeczywistości.
Wielu z nich nie zauważyło, że otaczający ich świat zmienia się z roku na rok, i nawet bogoojczyźniany przekaz czerwonego z oburzenia staruszka nikogo już dziś nie wzrusza.
Tych, którym rachunek sumienia uda się zrobić, ale nie starczy sił na zmianę sposobu uprawiania publicznego rzemiosła możemy pocieszyć. Poza polityką także jest życie, i lepiej czynić coś Bogu miłego, a dla ludzi pożytecznego, niż nadal prowadzić działalność, która przynosi skutek odwrotny do zamierzonego.
W ciągu minionych dwudziestu lat działając przez demokratycznie wybranych reprezentantów Polacy stracili wszystko, co do stracenia mieli. Pora więc najwyższa na stosowną refleksję po obu stronach politycznej rzeczywistości.
Kraków,
Wielki Post AD 2009 Jan Szczepankiewicz
Inne tematy w dziale Polityka