Ze Sławomirem Sierakowskim rozmawia Jakub Biernat:
Napieralski na wczorajszy zarząd partii przygotował raport, który krytykuje Olejniczka za skręt w stronę centrum przez co SLD staje się przystawką PO. Czy to słuszne zarzuty?
- Tak samo słuszne jak zarzuty, że SLD może stać się przystawką PiS, jeśli będzie podtrzymywać prezydenckie weta. SLD przez kilkanaście lat korzystała z naturalnej po '89 roku koniunktury będąc albo w rządzie albo naturalnym kandydatem do przejęcia władzy. I gdy utraciło ten status, nie może się do dziś odnaleźć. Brak własnej tożsamości wywołuje wrażenie, że SLD jest jak PiS albo jak PO.
Jednak gdy SLD pomogło odrzucić weto prezydenckie w sprawie pomostówek jego poparcie dość znacznie wzrosło, dlaczego?
- Nie przeceniałbym tego chwilowego paroprocentowego wzrostu poparcia. Nawet jeśli głosowanie razem z PO chwilowo się sprawdza, to i tak nie jest to jeszcze żaden pomysł na uprawianie skutecznej polityki. Jest tylko jeden dobry pomysł dla SLD: mądry i konsekwentny targ polityczny z PO. SLD poprze jakąś ustawę PO, jeśli partia Tuska poprze jakiś projekt Sojuszu. Wówczas Polacy uwierzą, że partia ma jakiś program i umie go choćby częściowo zrealizować. Ale na razie nie ma takiego programu.
Może jednak Olejniczak jest po prostu bardziej przebiegłym politykiem, wiedząc że większość liberalnych z natury mediów nie będzie tolerować jakiejkolwiek współpracy z PiS i prezydentem.
- Podporządkowanie się liberalnym mediom nie jest dobrą strategią dla lewicowej partii, ani warunkiem koniecznym skutecznej polityki, co pokazał Jarosław Kaczyński wygrywając wybory w 2005 roku. Od umizgującego się do mediów SLD, dziennikarze i tak będą woleli PO. Potencjalny elektorat dla lewicowej partii jest dziś częściowo w PO (liberalni światopoglądowo) i częściowo PiS (tzw. „socjal”). Sojusz powinien za pomocą dobrze przemyślanej wizji politycznej i konsekwentnie realizowanej taktyki parlamentarnej, odróżnić się i od PiS i od PO.
A może nawet elektoratowi lewicy nie przeszkadza, że SLD pomaga znieść przywileje emerytalne. Polska ma liberalne społeczeństwo liczące głównie na siebie. Ludzi denerwują przywileje.
- Gdyby tak było, jak Pan mówi, w bogatszych państwach Zachodu lewica byłaby jeszcze słabsza niż w Polsce, a jest nieporówanie silniejsza.
Nie jest to kwestia bogactwa czy biedy, tylko faktu, że są odzwyczajeni od pomocy państwowej.
- Ja raczej myślę, że stłamszenie socjaldemokratycznej wizji państwa wynika z liberalnego neofityzmu narzucanego przez media i część inteligencji. To takie infantylne „równoważenie” przeszłości komunistycznej. Dla mnie to jest kolejna wersja „Polski zdziecinniałej”, o której z goryczą pisał kiedyś Stanisław Brzozowski.
Dlaczego w Polsce elektorat socjalny swoje głosy oddaje na PiS? Czy odpowiada on na lewicowe potrzeby tego elektoratu, który nie zwraca na sprawy obyczajowe?
- Gdyby PiS faktycznie był partią konserwatywną w sferze obyczajowej i socjaldemokratyczną w sferze ekonomicznej, to lewica w Polsce miałby poważny problem. Jednak PiS to partia typowo populistyczną, która nie działa w interesie gorzej sytuowanych ludzi. Potwierdzają to decyzje pisowskiego rządu: zmniejszenie podatków zabierające z budżetu 8 mld zł i obniżenie składki rentowej, zlikwidowanie podatku spadkowego, które są przykładami wziętymi jakby z „Podręcznika małego neoliberała”. PiS wygrywa na hasłach socjalnych, dochodzi do władzy i zachowuje się jak partia liberalna. I dlatego jest wciąż miejsce dla partii o lewicowym obliczu, jeżeli chodzi o gospodarkę i światopogląd. Tylko brakuje do tego wiarygodnej reprezentacji.
Czy kryzys poprawi klimat dla lewicy w Polsce?
- Intelektualnie poprawia się czas na lewicy zmieniając atmosferę ideową – mamy powrót do Keynesa, odwrót od wizji liberalizmu jako końca historii. I będzie musiało się to przełożyć na scenę polityczną. Zobaczymy tylko kto na tym zyska – populistyczny PiS czy bezbarwne SLD?
W wielu krajach zachodnich wcielane są plany ratowania przemysłu przez państwo, jednak są to kraje bogate, i Polski zapewne nie będzie na to stać. Czy w interesie najsłabszych krajów UE nie jest jednak to, by UE była bardziej liberalna?
- Wmawia się nam, że kraje europejskie powinny znosić wszystkie ograniczenia, byśmy mogli konkurować na obcych rynkach. Ci, którzy tak twierdzą liczą na gotowość Polaków do bycia pół niewolnikami, którzy będą za pół ceny pracować tam gdzie np. Niemiec nie będzie chciał. Tymczasem przed chwilą pozbyliśmy się z budżetu dwudziestu kilku miliardów przez obniżki podatków dla najbogatszych i składek rentowych, a to są właśnie te pieniądze, które powinni pójść na inwestycję i działania chroniące koniunkturę gospodarczą w Polsce.
2 i 3 strona gazety. Zespół Opinii: Anita Sobczak (szef), Sonia Termion, Jakub Biernat, Marcin Herman
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka