Właśnie się dowiedziałem o pewnym "akcie poparcia", i szczerze mówiąc informacja ta bardzo mnie przygnębiła. Otóż wdowa po Zbigniewie Herbercie wysłała Bronisławowi Komorowskiemu list z wyrazami jednoznacznego wsparcia dla jego kandydatury w wyborach prezydenckich.
Informacja ta zadziwiła mnie nie dlatego, że jest w tym jakaś niekonsekwencja – wręcz przeciwnie. Katarzyna Herbert w swoim czasie udzielała dość znaczących wywiadów np. panu Żakowskiemu, w których dezawuowała ostre poglądy swego męża na środowisko Adama Michnika, i jak widać pozostała w tym konsekwentna. To co mnie w tej sprawie boli najbardziej, to fakt iż media tak pokazują tę informację (i zapewne wdowie oraz sztabowi PO o to chodziło) jako coś w rodzaju wyrażenia woli nieżyjącego już, wybitnego poety. Jest to zagranie kłamliwe, brudne i brutalne. Każdy bowiem, kto choć trochę zna twórczość i poglądy mistrza z jego ostatnich lat życia musi wiedzieć, że teraz, obserwując to przewraca się w grobie.
Cała tak akcja nastawiona jest na „aspirujących lemingów” i ćwierćinteligentów, którzy gdzieś, kiedyś nazwisko Herbert słyszeli i choć nie mają pojęcia co ów człowiek chciał przekazać, gdy usłyszą w TV, że „wdowa po wielkim poecie” popiera ich guru, poczują się dodatkowo dowartościowani.
Każdy ma prawo do własnych poglądów, ale skoro już się używa nazwiska zmarłego i żyruje nim polityczne inicjatywy, powinno się to robić zgodnie z jego wolą, a tę mistrz wyrażał wielokrotnie bardzo jasno. Moim zdaniem Herbert z pewnością nie poparł by Komorowskiego.
Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka