Firmus Piett Firmus Piett
30
BLOG

Mit przedwyborczy

Firmus Piett Firmus Piett Polityka Obserwuj notkę 0

Jednym z największych mitów kończącej się już kampanii wyborczej, było stwierdzenie obecne w wypowiedziach wielu polityków i publicystów (nawet tych kojarzonych z prawicą), według którego gdyby Donald Tusk wystartował w bieżących wyborach zamiast Komorowskiego, to miał by szansę wygrać je w cuglach.

Teraz, kiedy sondaże wskazują na to iż szanse kandydatów są bardzo wyrównane, a same wybory mogą się rozstrzygnąć nieznaczną większością głosów, teza ta znów będzie wracać. Zdaniem komentatorów z dominującego nurtu, ewentualny dobry wynik Kaczyńskiego będzie efektem raczej słabego Komorowskiego i błędów w jego kampanii niż siły samego lidera PiS. Bowiem w ich opinii gdyby startował Tusk to zmiażdżyłby lidera PiS. Tymczasem ja stawiam tezę zupełnie przeciwną. Moim zdaniem Donald Tusk właśnie dlatego nie zdecydował się na kandydowanie, ponieważ w przeciwieństwie do naiwnych doradców w rodzaju Sławomira Nowaka trafnie ocenił, iż jego własne szanse wcale nie są jak wielkie jak wskazywałyby na to publikowane w zaprzyjaźnionych mediach sondaże. Platforma jest poważną partią władzy i na pewno zamawiała pogłębione (a nie pospiesznie sklecone, tanie sondaże, takie jakie publikują gazety) badania preferencji wyborczych obywateli oraz ich stosunku do rządu. Już od dawna musiało z nich wynikać, że władza delikatnie mówiąc szczyt poparcia ma już za sobą. I wiedząc to wszystko, Donald Tusk nie zdecydował się na wyścig, którego nie musiał wcale łatwo wygrać. W jego przypadku, druga klęska w wyborach prezydenckich mogłaby być końcem kariery politycznej, i to chyba przeważyło.

Moim zdaniem sugestie, że Tusk lepiej by sobie radził w bezpośrednim starciu wyborczym z Kaczyńskim także są przeceniane. Na pewno byłby bardziej agresywny od Komorowskiego, a jak pokazują doświadczenia tej kampanii, nienawiść po stronie PO wcale tej formacji nie służy, wręcz przeciwnie: okresy największej aktywności Palikota to czas pogarszania się notowań Komorowskiego. Wystąpienia Tuska też wbrew egzaltacji analityków nie wiele dały (albo zgoła nic). Może jedynie w pierwszej fazie kampanii, kiedy zachowanie kandydata PO było najbardziej nieporadne. Ale to wszystko. Miała być miazga znienawidzonego Kaczora, a mimo rzekomo „przegranych” debat i „słabej” kampanii, to właśnie on zdaje się na dwa dni przed wyborami wychodzić na prowadzenie.

 

Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka