Ilekroć biorę do ręki Gazetę Wyborczą, a ostatnio niestety z racji licznych podróży służbowych widzę ją często (jest wykładana w pociągach), mam przejmujące wrażenie deja vu. Ton artykułów i dobór tematyk przypomina żywo Trybunę Ludu jeszcze sprzed stanu wojennego. Na łamach tego pisma organizuje się od kilku dni coś w rodzaju "wieców" poparcia dla władzy, w których przeróżne grupy zawodowe, stanowczo i żarliwie oddają hołd rządzącym, prosząc jednocześnie opozycję o nie mieszanie ich środowisk do "bieżącej polityki". Najpierw zrobili tak usłużni księża (z abp Życińskim na czele), którzy w trakcie wyborów apelowali aby nie wykorzystywać ambon do "agitacji za jednym kandydatem", choć śladów takiej "agitacji" prawie nie widziałem (a nawet gdybym widział, to cóż - kapłani są też ludźmi z prawem do poglądów, a kościół jako organizacja ma prawo wskazywać swoich faworytów, tak samo jak Adam Michnik w listach do czytelników ma prawo namaszczać własnych). Następnie tych samych "zaprzyjaźnionych" księży wykorzystano do wytłumaczenia ludziom, że krzyż w miejscu publicznym może przeszkadzać (!), "katolik nie musi głosować na katolika", a chrześcijanin godzący się na In vitro nie popełnia grzechu. Zaraz za księżmi w kolejce ustawili się artyści, z żalem wskazujący jak bardzo Jarosław Kaczyński gra trumnami i robi z nas zakładników smoleńskiej tragedii. Dziś natomiast padło na harcerzy, którzy wzywają właśnie, aby w sprawie krzyża sprzed pałacu prezydenckiego nie wykorzystywać ich środowiska politycznie (oczywiście jak zawsze wykorzystuje tylko jedna strona, bynajmniej nie ta rządowa).
Wszystko to przypomina mi to PRL, ponieważ wtedy "prasa" neutralizowała zagrożenia dokładnie tak samo. Na każdy głos opozycji władza i jej media reagowały w identyczny sposób jak dziś: Gdy wybuchały strajki, jechano z kamerą gdzieś do fabryki, gdzie oburzeni robotnicy wzywali "Solidarność" do opamiętania. Gdy jakiś artysta powiedział coś niepochlebnego o PZPR, zaraz jego "koledzy" wychodzili z apelem o "nie mieszanie się do polityki". Gdy gdzieś chciano budować nowy kościół, zaraz znajdowali się księża, którzy tak jak obecnie udowadniali, że "krzyż może dzielić".
Przez kilkadziesiąt lat stosują te same metody, a część z nas cały czas daje się ogłupiać. W takich chwilach jak ta, zawsze sobie przypominam, że w 1989 roku na PZPR z własnej woli głosowało ponad 40% społeczeństwa. To wiele o nas mówi.
Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka