Po przeczytaniu kilku notek najbardziej radykalnie prorządowych blogerów, odnoszących się do przełożenia odsłonięcia pomnika bolszewickich żołnieży poległych pod Ossowem, zadaję sobie nieustannie jedno proste pytanie: Jak można być Polakiem, ba nawet zwyczajnie przytomnym intelektualnie zwykłym człowiekiem i histerycznie wręcz nie zgadzać się na budowę pomnika ofiar smoleńskiej katastrofy, a jednocześnie, bez żadnego zażenowania gorąco optować za wystawieniem potężnego monumentu najeźdzcom własnego kraju? I to w rocznicę wojny którą to państwo z trudem wygrało, przez co obroniło zdobytą po 123 latach niepodległość? Nie znajduję na to odpowiedzi.
Nie znajduję też absolutnie żadnych argumentów, aby pogodzić chorobliwą pogardę dla własnego prezydenta, z jednoczesnym fałszywie pojmowanym szacunkiem dla ofiar po stronie wroga. Niech nikt mi nie zarzuca nacjonalizmu ani zaściankowości. Nie mam nic przeciwko budowie cmentarzy żołnierzy, także i tych niemieckich poległych w II Wojnie Światowej, ale na miłość boską, katom nie stawia się okazałych pomników, tym bardziej w rocznice dokonanych przez nich bestialskich mordów! Nie kieruje mną żadna małostkowa furia, a jedynie głęboka wewnętrzna niezgoda na zamazywanie podstawowych pojęć moralnych.
Pomnik dla czerwonoarmistów wystawiony w rocznicę Bitwy Warszawskiej, to dla mnie coś porównywalengo jedynie z nieprawdopodobną (choć kto wie – absurd sięga obecnie zenitu) próbą uczczenia np. niemieckich, wojskowych „ofiar” pacyfikacji polskich wsi z Lubelszczyzny. Od lat wmawia nam się (na razie niby przez pomyłkę), że istniały „polskie obozy zagłady”, a niedługo obarczy się Polaków winą za wybuchy wszystkich wojen. Moim zdaniem trzeba zrobić wszystko, aby znów nadać słowom właściwe znaczenie i sens. Pomnik stawiany oprawcy nie zbliża nas do pojednania.To cyniczne propagowanie kłamstwa i fałszowanie historii.
Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka