Firmus Piett Firmus Piett
1029
BLOG

Co z tym Ziemkiewiczem?

Firmus Piett Firmus Piett Polityka Obserwuj notkę 12

Od wielu lat obserwuję publicystykę Rafała Ziemkiewicza, mogę powiedzieć nawet, że się na niej politycznie wychowałem. Niestety - to co obserwuję od około roku jest dla mnie niezwykle zagadkowe i - co tu kryć – bardzo smutne.

Ziemkiewicza ceniłem przede wszystkim dlatego, że w swoich tekstach oraz książkach publicystycznych nigdy nie owijał w bawełnę. Zawsze stawiał sprawy jasno, nie bał się mocnych tez i klarownych podsumowań. Gdy zabierałem się za tekst RAZa, wiedziałem, że będzie soczysty i celny, że autor nikomu nie będzie się kłaniać, a przy okazji zawsze zachowa zdrowy rozsądek. Bywało, że się z nim nie zgadzałem, na przykład nigdy nie rozumiałem jego nabożnego stosunku do doktora z instytutu podstawowych problemów marksizmu-leninizmu SGPiS Leszka Balcerowicza, ale zawsze podobała mi się jego błyskotliwość i ostrość sądów. Książki „Michnikowszczyzna”, „Polactwo”, „Czas wrzeszczących...” stały się nawet czymś w rodzaju moich politycznych biblii, bo to z nich czerpałem wiedzę o zawiłościach polskich realiów i mentalnych uwarunkowaniach naszej sceny politycznej. Szok przyszedł po słynnym grillu u Giertycha. Całkowicie niezrozumiałe dla mnie było, jak ktoś piszący tak pryncypialnie, tak mocno, twardo i ostro może zadawać się z osobą, którą kilka tygodni wcześniej miażdżąco skrytykował na łamach własnej gazety? Wtedy wydawało mi się to całkowicie niewytłumaczalne i sprawiło – bez względu jak naiwnie to zabrzmi – osobistą przykrość. Uważałem RAZa za niezłomnego mentora. Wydawało mi się, że „zdradzić” może każdy, ale nie on. Tymczasem okazało się, że można pisać miażdżące teksty o władzy i jednocześnie zadawać się z ludźmi przebywającymi w strefie jej wpływów i wyraźnie do niej aspirującymi. Dla mnie to był wielki dysonans i nie znajdowałem żadnego usprawiedliwienia dla takiego postępowania. Mimo wszystko nie przestałem Ziemkiewicza czytać. Nadal sięgałem do tak samo twardych jak kiedyś felietonów, jednak zacząłem nagle zauważać, jak wiele elementów autor powtarza. Mimo wszystko zdecydowałem się zakupić najnowszą książkę. I tu rozczarowanie zdecydowanie się pogłębiło. Po raz pierwszy miałem wrażenie, jakbym to wszystko już wcześniej czytał. Żadnych ożywczych tez, żadnych przenikliwych diagnoz, poczucie, że wszystko to już kiedyś czytałem. W tym samym czasie (choć wcześniej także) uważnie śledziłem w internecie większość wystąpień RAZa w różnych zakątkach Polski. Przy okazji promocji książki takich spotkań było dużo, miałem z czego wybierać. Widać było, że autor coraz głębiej zanurza się w stworzoną przez siebie „teorię postkolonialną” i zaczyna ona kształtować całą jego percepcję rzeczywistości. Równolegle postępowała fascynacja endecją. W pewnym momencie – mniej więcej w czasie grilla u Giertycha w wystąpieniach Ziemkiewicza zaczęła się pojawiać regularna krytyka Jarosława Kaczyńskiego i PiS. Na początku dość delikatna i merytoryczna, podobna do tej z „Czasu Wrzeszczących Staruszków”, z czasem zaczęła ona gęstnieć by pod koniec przybrać formę naprawdę ostrego ataku. Praktycznie z każdym wystąpieniem RAZ coraz brutalniej atakował Kaczyńskiego, tak jakby jego negatywna rola w polskiej polityce była porównywalna z „osiągnięciami” Tuska. Dla mnie było to szokujące i zupełnie niezrozumiałe, zwłaszcza w kontekście Smoleńska i oczywistej negatywnej roli rządu w całej tej sprawie. W tym samym czasie Ziemkiewicz zaczął też w czasie spotkań – najczęściej przy zdziwieniu publiczności – wyraźnie dystansować się od niezależnych ustaleń w sprawie katastrofy (czego wcześniej nigdy nie robił). Zaczął głosić tezę, że zamach nie jest prawdopodobny, bowiem Putinowi do niczego nie był potrzebny, po czym zaraz dodawał, że Rosja robi wszystko tak aby myślano iż to jednak był zamach. Dla mnie to wszystko nie trzymało się kupy. Oczywiście każdy ma prawo do swojego zdania, jednak kiedy pojawiały się nowe dowody przywoływane przez Zespół Parlamentarny zacząłem sobie zdawać sprawę, że Ziemkiewicz nawet się z nimi nie zapoznał, a mimo to je krytykował. Zupełnie mi to nie pasowało do jego wcześniejszej wnikliwości. Sprawa wyjaśniła się po ujawnieniu zaangażowania RAZa w budowę nowej odsłony ruchu narodowego. Zdałem sobie sprawę, że ataki na PiS były przygotowaniem gruntu pod powstanie nowej prawicowej formacji. I z tym wiążą się moje kolejne rozczarowania Ziemkiewiczem. Kiedyś byłem nim tak zafascynowany, że wydawało mi się, że gdyby założył własną partię bez wahania poszedłbym za nim, ale w żadnym wypadku nie spodziewałem się, że budowę takiej formacji zacznie od atakowania jedynej na polskiej scenie wpływowej partii patriotycznej. Wydawało mi się, że w odróżnieniu od wszelkiej maści Kluzików, Ziobrów, Kowalów czy Kurskich można zacząć budowę poważnej, konserwatywnej partii politycznej od przedstawienia pozytywnego programu a nie od bicia w Kaczora niczym załgany TVN czy wyrobnicy Platformy Obywatelskiej. Dla mnie osobiście był to kolejny szok. Następne rozczarowania przyszły szybko – najpoważniejsze z nich to powrót na łamy imperium Hajdarowicza, zresztą przy złamaniu wcześniej ogłoszonego publicznie postanowienia i coraz dalszy dryf w kierunku tych, którzy niszcząc PiS dbają o nienaruszalność potęgi miejscowego establishmentu.

Dziś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że RAZ jest karykaturą dawnego siebie, że bardziej przypomina megalomana Michnika, niż tamtego zadziornego i przenikliwego pisarza-publicystę. Kolejne teksty zdają się być kalkami poprzednich. Ciekawe na początku teorie stały się wałkowanymi niemal w każdym publicznym wystąpieniu i tekście obsesjami, do tego ta budowa partii politycznej która musi kojarzyć się z rządowymi próbami skanalizowania rosnącego niezadowolenia społecznego, zwłaszcza dzięki postaci Giertycha. Wszystko to nie wygląda najlepiej. Do tego dochodzi rzecz, której wcześniej w ogóle nie zauważałem, a którą ujawniła „społeczna” krytyka słynnego grilla i powrót na łamy Rzeczpospolitej Hajdarowicza: Ziemkiewicz tak naprawdę ma gdzieś swoich fanów. Ci którzy się z nim nie zgadzają to kazali się mendami internetowymi i frustratami. To bardzo bolesne i przykre. Nie wiem co kieruje obecnym postępowaniem popularnego RAZa, ale mam wrażenie, że nie jest to droga w najciekawszym kierunku.

Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka