Firmus Piett Firmus Piett
34
BLOG

Pleć, pleć pleciugo. Czyli jak Tusk z Lisem.

Firmus Piett Firmus Piett Polityka Obserwuj notkę 3

Właśnie obejrzałem program "Tomasz Lis Na Żywo" którego dzisiejszym jedynym gościem był premier Donald Tusk. Powiem od razu, moim zdaniem z PO i jej rządem jest znacznie gorzej niż wcześniej myślałem. Wiedziałem że nie robią wiele ale z wypowiedzi premiera jasno (zapewne w sposób niezamierzony) wynika że prócz sączenia propagandy jego rząd nie robi zupełnie nic. Kompletne zero... Na pytanie o to co nowa władza zrobiła dla np. wykorzystania rozwoju gospodarczego i koniunktury na rynkach światowych do szybkiego rozwoju, po kilkudziesięciu sekundach kluczenia i ponaglania przez prowadzącego, Tusk wybąkał coś o zniesieniu podwójnego opodatkowania dla pracujących za granicą. Tak - efektem siedmiu miesięcy wytężonej pracy i uwolnienia zasobów szuflad które przed wyborami były pełne ustaw, jest nic nie znacząca z punktu wydzenia gospodarczego zmiana prawa podatkowego. Wszystko okraszone oczywiście krytyką poprzedników. Następna część programu to już za to majstersztyk propagandy w stylu lat 80-tych. Prowadzący przestał zadawać pytania a rozpoczęła się żenująca, pełna drwin z urzędującego prezydenta i byłego premiera pogadanka dobrych przyjaciół, pełna "śmichów chichów" i jazgotu klakierującej publiczności w studio. Szczerze powiedziawszy z tego co zostało powiedziane podczas tej części audycji, poza prostackimi docinkami dla poprzedniej władzy, nie zrozumiałem właściwie nic, bowiem premier Tusk mówił tak bełkotliwie że i członkowie mensy mieliby kłopoty z jego zrozumieniem - a przyznam że ja nie należę do tej organizacji. Inna sprawa że i prowadzący nie zadawał praktycznie żadnych ważnych pytań, ograniczajęc się jedynie do podsuwania Tuskowi zagadnień przy pomocy których razem i bez najmniejszego żażenowania mogliby podworować sobie z ohydnych Kaczorów. Na szczęście jednak okazało się widzów nie da zmylić się tak łatwo. Premier przekonał do swoich poglądów (sonda w czasie programu) mniej niż połowę głosujących, co jak na standardy tego widowiska jest wielkim ewenementem. To był chyba najlepszy moment tego programu - mina skonsternowanych Tuska i Lisa - bezcenne, z pewnością nie tego się spodziewali, czemu zresztą dał wyraz sam gospodarz programu który niby mimochodem złośliwie rzucił że "wyborcy XIX wiecznej partii umieją korzystać z techniki XXI wieku". Premier oczywiście próbował przekuć tę porażkę w sukces, ale miernie to wyglądało. Symptomatyczne też było to że Lis ani słowem nie zapytał premiera co sądzi o przegranych przez PO wyborach uzupełniających do Senatu. Jako wytrawny obserwator polityki redaktor Lis musi wiedzieć że kilkupunktowy wzrost poparcia dla PiS w stosunku do wyborów z 2007 w ciągu zaledwie kilku miesięcy rządów PO może być symptomem szerszego trendu, ale jak widac lepiej wypierać to ze świadomości. Wszystko to w sumie bardzo mnie cieszy bowiem wygląda na to że Rząd i jego medialni poplecznicy mają już bardzo mało do powiedzenia a wsród wielu zwolenników PO widać wyraźne zniecierpliwienie. To bardzo dobry sygnał na przyszłość a piękne mowy o pokoju i miłości oraz zatroskane miny już nie wystarczą.

Jestem miłośnikiem logiki. Dzisiejsze jej powszechne lekceważenie, powoduje u mnie wyraźny ból głowy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka