Wizyta Prezydenta Kaczyńskiego w Tbilisi, komentarze Pana Niesiołowskiego sugerujące fanom PO interpretacje wiążącą, spowodowała eksplozję wymiany zdań na temat realizmu i romantyzmu w polityce. I ja postanowiłem wrzucić swoje trzy grosze.
Na początek chciałem za kimś powtórzyć: większość ludzi znacznie lepiej zniesie oskarżenia o niegodziwość niż o braki intelektu. W końcu w nazwie mamy sapiens i strasznie się wkurzamy gdy ktoś w nas ten rozum neguje. Dlatego też często pojęcia takie jak rozumny, racjonalny, realistyczny (tak pojęcie spokrewnione) są nadużywane, także w celu tłumaczenia postaw z rozumem i realizmem mającym niewiele wspólnego. Np. usprawiedliwiania właśnie niezbyt chwalebnych postaw. Są strasznie wygodne jako sposób ataku: ach ci nieracjonalni romantycy, kierują się uczuciem a nie rozumem. Zwykle obserwacje tego typu należą do kategorii gówno prawda i jako takie nie należą do arsenału rozumnych, co nie przeszkadza im być dość skuteczną bronią w dysputach wszelakich.
Po pierwsze nie istnieje żadne przeciwstawienie rozum a emocja, ponieważ emocja i uczucie są właśnie funkcjami rozumu. Liczne emocje człowieka powstają w wyniku jego przemyśleń i to one ostatecznie nadają zwrotnie myśleniu kierunek. Można powiedzieć, że emocje decydują o celach a analiza i synteza służebnie podaje nam sposób osiągnięcia owych celów. Odcinając się od emocji nie znajdziemy racjonalnego powodu by rano wstać z łóżka. By przetrwać? - a co w tym takiego rozumnego jeżeli nasz stosunek emocjonalny do własnego przetrwania jest nieokreślony? Bo instynkt? Hmm, instynkt to nawóz na którym wyrasta emocja z jej najwyższą formą miłością. Wszelkie dyskusje nad wyższością myśli nad emocją są więc bezprzedmiotowe. Oba zjawiska są funkcjami naszej świadomości niezbędnymi do jej funkcjonowania, i oba wzajemnie siebie określają.
Jeżeli człowiek jako osobnik i jako gatunek się rozwija, to na naszym etapie rozwoju dzieje się tak w większym stopniu na płaszczyźnie emocji niż zdolności kombinacyjnych. Tzn. w zamierzchłej przeszłości istotniejsza mógł być przyrost szarej masy :-)) z rosnącą liczbą i faktycznych i potencjalnych połączeń między neuronami. Ten parametr jednak od dłuższego czasu nie podlega zmianom. Łatwiej będzie mi to wytłumaczyć na przykładzie. Zresztą już kiedyś o tym pisałem.
Weźmy protoplastę emocji: instynkt samozachowawczy. W swej prymitywnej, instynktownej ;-) postaci każe nam szukać środków do własnego przetrwania, zwłaszcza w obliczu zagrożenia, obca jest mu elegancja czy troska o innych. Już jednak na etapie ‘biologicznego rozwoju' obserwujemy poświęcanie życia w celu zachowania życia innych osobników w grupie, co biologia interpretuje jako zachowywanie swoich genów obecnych w innych, bliskich nam ‘rodowodowo' osobnikach. Instynktowne JA zwierząt poświęcających swe życie dla grupy najwyraźniej w instynkcie samozachowawczyn oznacza już coś innego. Matematyczne modele mogą dowieść skuteczność takiej metody osłony jakiejś puli genów. Dobrze a gdzie myśl? Myśl i emocja pojawia się gdy uświadomimy sobie istnienie instynktu i zadajemy pytanie, co ja właściwie chronię? Siebie? A co to takiego to samo-, które zachowuję? I okazuje się, że to zachowanie siebie przestaje oznaczać ochronę swojego biologicznego istnienia. Że rozumny człowiek pod pojęciem JA już nie do końca rozumie swój byt biologiczny. Pewne rzeczy zaczynają być dla niego ważniejsze niż on sam w sensie ścisłym. Na tym polega właśnie rozwój. Że miłość do czegoś staje się istotą JA.
Jak szerokie może być to JA? Tak jak daleko może sięgnąć nasza świadomość i empatia. Jak ktoś właśnie powiedział: człowiek jest tak duży jak obszar rzeczywistości z którą się identyfikuje, a Mickiewicz jako Konrad krzyczał jestem milion.
Kiedy już wiemy w czym ulokowaliśmy nasze JA (w religijnym ujęciu: tam skarb twój gdzie serce twoje) rozum, realizm i kombinacje określają co mu zagraża i co zabija (nie bójcie się tych co zabić mogą wasze ciało) i wskazują jak się przed tym bronić.
Jak pisał AMNicpoń w pewnych postawach stajemy się obślizgłymi robakami, a np. w moich definicjach właśnie w ten sposób zabijamy siebie, więc mówienie w tej sytuacji o ochronie siebie, czy interesów ‘siebie' poprzez stanie się robakiem jest tragikomiczne, bo siebie już nie ma, jest robak. A zabicia siebie nie uważam za racjonalne czy ‘realistyczne' zachowanie.
Napisane do dyskusji:
AMNicpoń http://crusader.salon24.pl/89100,index.html
Ultrarecht http://dieuleroi.salon24.pl/89252,index.html
galopującym http://galopujacymajor.salon24.pl/
jakiś taki... a no i z dysortografią więc będą błędy Pewien człowiek rzekł do wszechświata: "Ja istnieję, Panie!" "A jednakt - wszechświat na to- Fakt ten nie nakłada na mnie Żadnych zobowiązań" Stephen Crane
Mam oryginalnego Bronmusa nie odsprzedam @AZALYA...@ADAMKONRAD ^ Nie ma co się pieklić a tym bardziej żalić. Trzeba wam obojgu słowem dać "popalić" ^*^ Tak więc posłuchajcie wy nieznośne trolle: wy jesteście w gościach!!! pojęli, gapole? ^ Więc umiaru wiecej wobec gospodarza bo mnie takich trutni więcej tu się zdarza. ^ Zamieszkują teraz moje kazamaty. Będziecie chcieć fikać Wyp*****lę z chaty !!! -bronmus45- BRONMUS4519:12 2015
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka