Nie powinno mi być do śmiechu, gdy głupota posłów niszczy bezpieczeństwo, a tym bardziej, gdy bije mnie po kieszeni. Z dnia na dzień tracę dobrze ponad 100K, wiele lat ciężkiej pracy i chęć rozwoju ukochanej pasji
2 go września ot tak zmieniono sobie ustawę, gdzie usunięto zapis zwalniający z koncesji mały obrót (<1M €) benzyną lotniczą. Pomijam aspekt bezpieczeństwa, bo i tak niewielu na salonie jest w stanie pojąć co to jest, a tym bardziej posiada świadomość, że brak możliwości zakupu paliwa na małych lotniskach i lądowiskach, doprowadzi do patologii jaką mieliśmy przed 2009. Z dnia na dzień pozostałem ze specjalistyczną cysterną do tankowania statków powietrznych wypełnioną paliwem, jak Himilsbach z angielskim.
W poniedziałek przed pracą, skontaktowałem się z URE w celu uzyskania informacji jak taką koncesję zdobyć. Urzędnicy rozłożyli ręce, bo tryb przyznawania koncesji jak również rodzaj paliw objętych koncesją ujęty ma być w rozporządzeniu ministra, którego nie ma (mowa o rozporządzeniu, minister niestety jest). Zostałem odesłany do ministerstwa energii.
Telefoniczny ping pong doprowadził mnie do sekretariatu samego ministra. Bardzo sympatyczna pani oznajmiła mi, że osoba mogąca udzielić mi fachowej informacji dostępna będzie dopiero o którejś tam po południu, bo ma teraz zebranie. Poprosiłem o inny kontakt, ponieważ o wyznaczonej porze będę latał, a na tej wysokości nie mam zasięgu. Pani zaciekawiona zapytała się, czy należę do tych co smugi chemiczne z samolotu zrzucają. Odpowiedziałem grzecznie, że chyba tak. Samolot którym latam ma dwa silniki odrzutowe, które chcąc nie chcąc w odpowiednich warunkach takie smugi generują. Ton rozmowy zmienił się i zostałem oskarżony o udział w światowym spisku opartym na zatruwaniu ludzi i natury chemicznymi smugami, za co na pewno dostaję kasę. Wstępnie starałem się wytłumaczyć, że każdy silnik spalinowy zatruwa środowisko, a za generowanie smug kasy nie dostaję. Przypomniałem sobie że istnieją teorie spiskowe o smugach, więc zasugerowałem pani, że chyba ktoś jej kitu nawciskał. Pani była nieugięta, opowiadając jak nad jej niebem samoloty specjalnie smugi rzucają i że ona się na tym bardzo dobrze zna i od wielu lat temat śledzi. Na koniec trafiłem śliwką w kompot sugerując, że ta teoria spiskowa, jest tak samo genialna jak teoria o zamachu w Smoleńsku. To była kropka nad i, efekt powinien być mi łatwy do przewidzenia. Co ciekawe pani zachowała pełen profesjonalizm. Pomimo dość odmiennego światopoglądu i ciętej wymiany zdań, podała mi kontakt do innej osoby mogącej pomóc mi rozwikłać problem z koncesją.
