zachód Słońca (na Zachodzie)...
To ja opowiem, o swoim nowym "odkryciu". Oczywiste jest, że gdy leci się samolotem do Stanów, dzień trwa dłużej. Leci się w tą samą stronę w którą wędruje słońce, więc nawet jeśli cała podróż trwa około doby, można wyruszyć z domu rano, a dolecieć przed zachodem. Ale zawsze myślałem, że nie jest możliwe zobaczenie dwóch wschodów słońca tego samego dnia. Samolot musiałby lecieć na Zachód szybciej niż przesuwa się słońce, czyli jakieś 40000 km w 24h. Czyli 1666 km/h. Concordy już nie latają... Z perspektywy widzę, że moja teoria była naiwna, ale widocznie musiałem się przekonać na własnej skórze, że tak wcale nie musi być. Samolot z Europy na zachodnie wybrzeże Stanów leci najkrótszą drogą, czyli gdzieś nad kołem podbiegunowym, nad Kanadą i potem długo wzdłuż wybrzeża Atlantyku. I właśnie w trakcie tego lotu na Południe udało się dogonić słońce które już było zaszło... Jednym słowem wschód na Zachodzie.
...i wschód Słońca (też na Zachodzie)
Notka opublikowana równolegle na Tekstowisku
Inne tematy w dziale Kultura