folt37 folt37
266
BLOG

Sąd Najwyższy w płaszczyznach refleksji prawnej i społecznej

folt37 folt37 Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 32

Z oficjalnych komunikatów rządowych i sprzyjających im mediów publicznych wyraźnie przebija arogancki, lekceważący ton wobec głosów krytykujących „reformę” sądownictwa prezentowaną w ocenie wybitnych polskich prawników z bogatym doświadczeniem naukowym, akademickim i praktycznym.  

Lekceważenie tych głosów przez prawniczą „młodzież” – z rządowych posad w kancelarii prezydenta i ministerstwa sprawiedliwości z ministrem na czelne – ludzi bez znaczącego dorobku zawodowego wypada wybitnie groteskowo.

Te wysoce krytyczne wobec rządu merytoryczne publikacje takich profesorskich tuzów polskiego świata prawniczego, jak na przykład: Adam Strzębosz, Ewa Łętowska, Zbigniew Ćwiąkalski, Monika Piątek, Krystian Markiewicz, Marcin Matczak czy Wojciech Sadurski nigdy nie spotkały się z rzeczową partnerską polemiką krytykowanych inicjatorów i wykonawców reformy polskich sądów.

Czego jest to świadectwem? Najkrócej mówiąc, brakiem merytorycznych argumentów owej „prawniczej” młodzieży rządowej niezdolnej do rzeczowego kontrargumentowania profesorskich głosów.

Strona rządowa omija te profesorskie krytyki niewybrednym atakiem politycznym „ad personam” polegającym na obraźliwym uogólnianiu incydentalnych drobnych przestępstw dokonanych przez niektórych sędziów (kradzieże sklepowe) wybijając to na „hektarach” bilbordów jako „norma moralna” stanu sędziowskiego w Polsce.

I to jest sedno propagandowej taktyki rządu. Bilbordy trafiają do szerokich rzesz społecznych, rzesz bez pojęcia o roli i strukturach polskiego sądownictwa z trafnym założeniem rządzących, że masowy odbiorca tych obrazów nie czyta przecież publicystyki profesorów drukowanej w poważnych tytułach prasowych i specjalistycznych.

Za to ów odbiorca radośnie przyjmuje informacje, że sędziowie, którzy niejednemu odebrali prawo jazdy za „nietrzeźwość”, albo za sąsiedzkie spory „o miedzę”, kradzież drewna z lasu, kłusownictwo rybne (i nie tylko), itd., itp., są złodziejami tylko z przywilejami „sekty sędziowskiej”, rozpanoszonej – zdaniem władzy – bezkarnością nadaną im immunitetem sędziowskim. Przecież to dla ludu piękne uczucie zobaczyć w osoby w togach sędziowskich joko podobnych sobie zwykłych ludzi i cieszyć się z projektu ich degradowania z roli „sądzących” na „podsądnych”. To musi się podobać najbardziej licznej grupie polskich wyborców. I właśnie ich przychylność jest polityczną wartością dla rządzących, o którą zabiegają.

Dlaczego więc nie zabiegają o to obrońcy dewastowanej polskiej demokracji i państwa prawnego? Może dlatego, że takie starania mają jakieś znamiona walki politycznej, a nie edukacyjno-uświadamiającej. Chociaż pomimo tej ostrożności władze i tak ciągle mówią o reakcjach protestujących jako walki politycznej, co jest oczywistą nieprawdą.

To nie jest walka polityczna, to jest obywatelskie, demokratyczne prawo krytykować rządzących za ich niekonstytucyjne postawy.

Opozycja antyrządowa zaniechała politycznej walki tymże orężem choć w profesorskich glosach roi się od argumentów uświadamiających adresatów bilbordowych przekazów, że reorganizowane przez rząd polskie sądy tracą instytucjonalną, sądową niezależność pełnym podporządkowaniem władzom wykonawczym z oczywistą niekorzyścią dla obywateli..

Prof. Marcin Matczak tak to obrazowo wyjaśnia:

„W powszechnym przekonaniu ludzie w Polsce nie chcą umierać za sądy. Traktują je jako abstrakcyjne instytucje, działające według tajemniczych reguł, posługujące się niezrozumiałym językiem. Rozumieją, co oznacza sprawnie działająca policja, szybkie pogotowie ratunkowe czy dobra szkoła, bo są to instytucje bliskie ich życiu. Nie do końca jednak wiedzą, od czego sądy mają być niezależne i dlaczego mają być wolne. Dlatego łatwiej ich zmobilizować, gdy ktoś likwiduje szkołę lub stację pogotowia ratunkowego, niż wtedy, gdy ktoś likwiduje niezależne sądownictwo. Spróbujmy jednak spojrzeć na sąd z perspektywy życia zwykłego człowiek. Sądy wymyślono po to by rozstrzygały spory między nie mogącymi się zgodzić stronami w sprawach błahych i tych om wadze niezwykle wielkiej. Spory między obywatelem a państwem w zakresie prawa karnego, administracyjnego i prawa ubezpieczeń społecznych, a także spory pomiędzy obywatelami w zakresie prawa cywilnego, gospodarczego i rodzinnego. Struktura sądów w Polsce jest dostosowana do tego typu sporów.[…] na szczycie tej hierarchii stoi Sąd Najwyższy”.

http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,23644180,sad-najwyzszy-z-perspektywy-piwnego-ogrodka-to-sad-ktory.html

Konkluzja: W skomplikowanych sprawach trafiają one przed SN gdzie zapadają ostateczne rozstrzygnięcia, Jeżeli więc SN będzie także przystawką polityczna rządu, to finał sporu obywatela z państwem zawsze będzie przegraną obywatela. Tak było w ZSSR, tak było w PRL, tak jest dzisiaj w Turcji.

Zaś ignorowanie praworządności przez ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego w jednej osobie demaskuje prof. Zbigniew Ćwiąkalski: (GW Magazyn Świąteczny z 30.06/ 1.07)

„Ziobro jest teraz prokuratorem generalnym i posłem, mimo, że konstytucja mówi wyraźnie, że prokurator nie może być ani posłem ani senatorem”.

Konkluzja: czy można oczekiwać od takiego prokuratora szacunku do prawa? Nie można!

A prof. Monika Piątek w WO nr 25 z dn. 30.06. br. pisze: „Człowiek fałszywie oskarżony o czyny niepopełnione został jednak zaszufladkowany jako „bestia” i skazany, a po odsiadce trafił pod klucz jako bestia właśnie. Zaskarżył decyzję, którą ostatecznie rozpatrzył SN, nakazując zwolnić osadzonego. I co? Nie został zwolniony. Autorka pisze, że interweniowała w ministerstwach Zdrowi i Sprawiedliwości gdzie zwyczajnie ją spławiono. Pisze. Dominuje poczucie bezkarności. Nikt za bezkarne uwięzienie człowieka nie odpowiada”.

Konkluzja. Ministrem sprawiedliwości, jest człowiek, ten sam, który wbrew konstytucji jest posłem, a jako prokurator generalny nie ma prawa nim być! Czy taki minister będzie wrażliwy na łamanie praworządności? Nie będzie!

W kontekście powyższego takiej reprymendy min. Ziobrze udzielił prof. Wojciech Sadurski (GW z 28.06. br.):

„Konstytucja pnie ministrze Ziobro i panie ministrze Szymański, jest ponad ustawą i obowiązuje bezpośrednio (art. 8.2) – stwarza więc prawo i obowiązki niezależnie od tego, jak zdominowany przez jedną partie parlament zechce je ograniczyć lub zmienić. Wracając do wyrażonego przez p. ministra Ziobrę życzenia, by prof. Gersdorf „przestrzegała prawa” – należy w pełni ją wesprzeć, choć praktyczne konsekwencje tego wezwania są odwrotne od nadziei ministra.”

Tak więc opozycja w miejsce mętnej gadaniny o szkodliwych rządach PiS powinna uruchomić szeroką, ogólnopolską akcję uświadamiającą społeczeństwo o szykowanej mu przez władzę zupełnej utraty sprawiedliwych sądów, bo trudno uwierzyć, by w sporach z państwem obywatel mógł oczekiwać sprawiedliwego potraktowania w sądach, gdzie rząd jest stroną sporu i jednocześnie sędzią. Musi być przegrana obywatela!

Opozycjo obudź się!

folt37
O mnie folt37

Jestem absolwentem Politechniki Poznańskiej (inżynier elektryk - budowa maszyn elektrycznych). Staż pracy: 20 lat w przemyśle i 20 lat w administracji państwowej szczebla wojewódzkiego - transformacja gospodarki z socjalistycznej na rynkową.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo