Po raz enty zostało przedłużone śledztwo dotyczące katastrofy smoleńskiej. Ten gest prokuratury dowodzi o kłopotliwości dla niej tego śledztwa.
„Ostatniego dnia września bez rozgłosu Prokuratura Krajowa znów przedłużyła śledztwo zespołu, który miał zbadać przyczyny katastrofy. Zginęło w niej 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką. Obecny termin zakończenia to koniec roku”.
http://wyborcza.pl/7,75398,25282933,kleska-panstwa-pis-po-cichu-przedluza-sledztwo-smolenskie.html
Opublikowane nagrania z czarnych skrzynek rozbitego samolotu bez najmniejszych wątpliwości pokazały, że bezpośrednią przyczyną katastrofy prezydenckiego samolotu była mgła.
„Polska Prokuratura Wojskowa dokonał ustaleń, że samolot się rozbił, bo leciał za nisko we mgle, za szybko się zniżał, a załoga nie przestrzegała zasad bezpieczeństwa”.
http://wyborcza.pl/7,75398,25282933,kleska-panstwa-pis-po-cichu-przedluza-sledztwo-smolenskie.html
Wszystkie inne okoliczności lotu to margines sprawy, ważny margines odsłaniający nonszalancko niekompetentne zachowania państwowej obsługi tego lotu od dowództwa 36 pułku lotnictwa wojskowego /obsługujący lot/ po urzędników prezydencko-rządowych, którym polityczna ranga lotu przesłoniła rozsądek dbania o bezpieczeństwo pierwszego obywatela RP i pozostałych pasażerów.
Niedopuszczalna presja wywierana na pilota do ryzyka lądowania mimo wielokrotnych nalegań wieży kontrolnej „do odejścia na zapasowe lotnisko” oraz ostrzeżeń polskiego pilota „Jaka” o występującej gęstej mgle.
Pilot - kapitan statku powietrznego - nie miał prawa do podejmowania ryzyka lądowania w takich warunkach właśnie z powodu odpowiedzialności za życie pasażerów w tym za prezydenta RP. Jego główną rolą była odpowiedzialność za bezpieczeństwo pasażerów od startu do lądowania w czym nic i nikt nie miał mu prawa przeszkadzać.
Nagrania z czarnych skrzynek dowodzą jednak niezbicie, że przeszkadzano mu nachalnie, a on temu uległ.
PiS rękami Macierewicza usiłował to zatuszować i dowieść, że katastrofa spowodowana lekkomyślnym lądowaniem we mgle była zamachem na polskiego prezydenta z absurdalną sugestią o inicjowaniu tego zamachu przez wrogów Lecha Kaczyńskiego - premierów Polski i Rosji.
PiS odsądzał od czci i wiary rząd Donalda Tuska, najpierw zarzutami oddania śledztwa Rosji, a następnie nie skuteczną starannością w odzyskaniu wraku samolotu. W kampanii wyborczej w 2015 r. działacze PiS obiecali, że jak zdobędą władzę wrak natychmiast odzyskają. Nie odzyskali.
Te buńczuczne obietnice PiS nie sprawdziły się, ani w zakresie udowodnienia zamachu na prezydent Kaczyńskiego, ani zwrotu przez Rosję wraku Tupolewa.
Zespól Macierewicza żałośnie się skompromitował, a Jarosław Kaczyński i polski rząd /z jego nadania/ ponieśli druzgocącą porażkę polityczną i dyplomatyczną, bo wraku samolotu nie odzyskali.
Tragiczna historia katastrofy smoleńskiej i bezsensowne zabiegi PiS o przekwalifikowanie jej w zamach na polskiego prezydenta okazała się zwykłą piarową, nieuczciwą akcją w imię politycznych korzyści tej partii, która przy użyciu machiny sejmowej (zespół Macierewicza) i rządowej (dyplomatyczne zbiegi o zwrot wraku) zdemaskowała tę większość parlamentarną jako obóz gotowy na wszystko dla ugruntowania swojej władzy.
W narracji społecznej i mediów wolnościowych (bez narodowych) uporczywe zabiegi PiS zaprzeczające katastrofie lotniczej prezydenckiego samolotun zostało nazwane „kłamstwem smoleńskim”, co warto obecnie przypomnieć słuchając peanów samochwalczych PiS o sukcesach swoich rządów i obietnicach powszechnego dobrobytu i szczęścia kiedy wyborcy pozwolą im rządzić kolejną kadencję.
Nie pozwolą! Bo dla wyborców obrazem prawdomówności i politycznej rzetelności PiS jest - między innymi - wrak prezydenckiego Tupolewa - MIAŁ BYĆ W POLSCE, A JEST W ROSJI.
Oto wierszowane resume notki:
Może ta wraku afera ruska, to jest także wina Tuska?
Naród jednak nie jest głupi i narracji tej nie kupi.
A z wyborczego zapisu zakończą się rządy PiS-u!
