„Ukraiński atak” na terenie rosyjskiego obwodu briańskiego to oczywiście jak zresztą piszą wszyscy komentatorzy, rosyjska prowokacja. Czemu ma służyć? Wojna przegrana, nie widać możliwości na jakikolwiek sukces, bieda rośnie, nie widać żadnego wyjścia, więc zwykła szopka z stylu zagrywek KGB. Putin oczywiście od razu zwołuje Posiedzenie Rady Bezpieczeństwa, bo zaatakowany został ich kraj i pewnie trzeba na poważnie rozważyć czy jakąś małej mocy bombką atomową nie poczęstować Kijowa. Cel dodatkowy, przestraszenie samych Rosjan, żeby odezwały się głosy żądające skutecznego odstraszenia Ukraińców, najlepiej bombką atomową.
Jestem szachistą, a szachy to pojęcie pata i patowej sytuacji. USA powinny już dawno zaopatrzyć Ukraińców w głowice atomowe z określonym celem: Moskwa. W tym momencie Ukraińcy mają propozycję nie do odrzucenia: poleci atom na Kijów, poleci w rewanżu na Moskwę. I zakusy zostaną ucięte w zarodku.
Podsumowując, intryga na poziome małego Kazia i nikt się na to nie nabierze. Inna sprawa jaka będzie skala protestów samych Rosjan, „narodu”, może taka że Putin „ugnie się pod presją żądań” użycia bomby atomowej. Za samo przybycie na stadion Łużniki na spotkanie z „Putinem” ( bo pojawił się tylko sobowtór) płacili 500 rubli, więc może tu, jak zapłacą 1000, trochę tych protestów będzie.
Ja już pisałem wcześniej, że jeśli wybuchnie w końcu III wojna światowa – atomowa, to Rosja musi zniknąć z mapy świata i przestać istnieć. Innej opcji dla cywilizowanego świata i przyszłego dożywotniego pokojowego rozwoju nie ma.
