Franek Migaszewski Franek Migaszewski
578
BLOG

Sikorski - agent, idiota czy strateg?

Franek Migaszewski Franek Migaszewski Polityka Obserwuj notkę 51

Obserwując politykę zagraniczną tandemu Tusk/Sikorski, człowiek zaczyna się zastanawiać - ruscy agenci czy użyteczni idioci? Jeśli do tego dołożyć jeszcze Pawlaka i kontrakt gazowy, pierwsza opcja wydaje się przeważać. Problemy z takim postrzeganiem sprawy są dwa. Po pierwsze hipoteza jest prawie nieweryfikowalna. Musielibyśmy jak w 1794 tumult jakiś zrobić, ambasadę rosyjską zdobyć i przechwycić jakąś współczesną wersję listy Ingelstroma. Dla mniej zorientowanych - lista ruskich agentów opłacanych przez ambasadę (nota bene pod względem pobieranych kwot zdecydowanie na czoło wysuwał się król Stanisław August Poniatowski - tradycja zdrady nawet na najwyższych szczeblach państwowej hierarchii jak widać w narodzie jest).

 
Drugi problem jest taki, że to po prostu zbyt straszna i ponura wizja, żeby tak po prostu ją przyjąć, bez choćby próby znalezienia wytłumaczenia alternatywnego, bardziej optymistycznie nastrajającego. Szkopuł w tym, że polityka zagraniczna ze swojej natury stanowi (i musi stanowić) najbardziej nieprzeniknioną dziedzinę działalności rządu. Cele i narzędzia polityki ekonomicznej, edukacyjnej czy zdrowotnej rząd może sobie otwarcie rozgłaszać, a nawet powinien. Z celami polityki zagranicznej jest trudniej. Niby demokracja wymaga, aby istniał konsensus pomiędzy rządem a społeczeństwem we wszelkich obszarach strategicznych, a więc także w zakresie celów polityki międzynarodowej, ale prawda jest taka, że środowisko międzynarodowe było, jest i będzie polem pierwotnej, brutalnej walki i takie sobie bezpretensjonalne ujawnianie długofalowych celów państwa często może nie być przesadnie rozsądne.
 
Załóżmy więc, że Tusk ani Sikorski agentami ani idiotami nie są, a wytrawnymi graczami i strategami jak najbardziej. I spróbujmy dokonać dekonstrukcji tego, co być może jest ich credo w polityce międzynarodowej. Moim zdaniem, zbudowana jest ona na następujących założeniach:
  1. Głównym czynnikiem zewnętrznym blokującym efektywne działanie Polski na arenie międzynarodowej jest wizerunek (abstrahuję tu od czynników wewnętrznych takich jak słabość i nieporadność dyplomacji i całej machiny państwowej w ogólności). Wizerunek kraju eurosceptycznego, nacjonalistycznego i antyrosyjskiego. Wizerunek taki nie jest jedynie efektem dwóch lat rządów PiS'u. Nigdy nie udałoby się PiS'owi tak szybko i sprawnie gęby przyprawić, gdyby te stereotypy nie były od lat żywe i wzmacniane przez ośrodki zewnętrzne i wewnętrzne.
  2. Okno skutecznego działania na wschodzie dla Polski się czasowo zamknęło. Otworzyło się na kilka lat w okresie Jelcynowskiej smuty, a teraz znowu się zamknęło. Do tego narody, które my chcemy widzieć w obszarze postjagiellońskim, jakoś nie bardzo garną się do podróży na zachód.
 
Żeby odzyskać skuteczność działania i nabrać odpowiedniej wagi i głębi strategicznej, Polska musi pierwsze ograniczenie unieważnić, a drugie... przeczekać.
 
Unieważnienie pierwszego warunku można by potencjalnie osiągnąć metodami innymi niż potulność i płynięcie w głównym nurcie. Moglibyśmy wymarzyć sobie Polskę jako siewcę nowych idei i koncepcji, które rzuciłyby naszych partnerów (przynajmniej tych z Unii) na kolana. Szkopuł w tym, że łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Dzisiaj nawet tradycyjny dostawca idei - Francja - wydaje się całkiem spłukana i bez konceptu. Pozostaje więc jako się rzekło uległość i cierpliwe usypianie demonów.
 
Cierpliwość jest podstawą tej strategii w obu jej punktach. Czekanie, aż okno zmian na wschodzie znowu się otworzy, może potrwać lata. Ale zbyt wiele zdaje się wskazywać, że musi się w pewnym momencie otworzyć. Polska jest zbyt słaba, żeby pokonać Rosję dopóty, dopóki jest ona silna i zdeterminowana. Pozostaje nam wyczekać, kiedy kolos na glinianych nogach, targany wewnętrznymi problemami, osłabnie na tyle, żebyśmy odzyskali pole do działania. Należy przyjąć strategię "Przyczajony tygrys ukryty smok" (więcej tutaj w moim starym wpisie). Cierpliwość jest cnotą wielkich strategów i wielkich narodów.
 
Nie mówię, że wierzę w to, że taki plan istnieje. Ale nie potrafię wyobrazić sobie, jaki mógłby być inny plan Sikorskiego/Tuska, jeśli nie są ruskimi agentami...

Fascynuje mnie polityka. To gra, w której naprawdę o coś chodzi. Żadna inna nie skupia w sobie wszystkich dobrych i złych stron ludzkiej duszy. A poza tym to Hala Madrid!!! Moj mail: fmigaszewski (at) gmail . com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka