Franek Migaszewski Franek Migaszewski
47
BLOG

Moherowy pat

Franek Migaszewski Franek Migaszewski Polityka Obserwuj notkę 9
Przeczytałem wczoraj arcyciekawy jak zwykle wpis Pana Leskiego. Przeczytałem i zapłakałem - znaleźliśmy się w moherowym pacie.

Pan Krzysztof pisze:

A premier i minister zdrowia mówili dziś rzeczy ważne. Jarosław Kaczyński wyznał, że wie, iż są ludzie, którzy chodzą do lekarza dla przyjemności, a przychodnie bywają miejscem spotkań towarzyskich. Dał do zrozumienia, że wprowadzenie symbolicznej opłaty za wizyty lekarskie mogłoby tę sytuację zmienić. Po czym oznajmił, że byłoby to w 100% sprzeczne z linią jego rządu i zasadą solidarności społecznej, zatem nie wchodzi w grę. Innymi słowy premier widzi patologię, ale jest ideologicznie przeciwny jej zwalczaniu (...)

Koniec cytatu.

Linia polityczna nie pozwala wprowadzić sensownych zmian. Okazuje się, że jedyna partia, która gwarantuje nam dzisiaj mądrą politykę zagraniczną i walkę z układem, jest jednocześnie zakładnikiem elektoratu, który nie zaakceptuje niezbędnych zmian systemowych. Nie zaakceptuje sensownej reformy służby zdrowia, nie zaakceptuje wydłużenia wieku emerytalnego, nie zaakceptuje ukrócenia absurdalnego marnotrastwa środków publicznych na najbardziej niedorzeczny system opieki społecznej, jaki widział świat (tak, tak, polski system jest najdroższy na świecie a jednocześnie kompletnie kontrproduktywny i raczej petryfikuje patologię wykluczenia z rynku pracy niż pomaga na niego wrócić). To właśnie moherowe babcie swoimi głosami dały nam pierwszy rząd, który ma odwagę bez iluzji określać i realizować naszą rację stanu. To moherowe babcie dały nam rząd, który przynajmniej próbuje gonić czerwoną mafię. I te same moherowe babcie blokują niezbędne reformy. Przynajmniej w głowie JK.

Znaleźliśmy się w prawdziwym moherowym pacie i wygląda na to, że możemy jedynie wybierać między mądrą polityką międzynarodową (PiS) a choćby cieniem nadziei na niezbędne reformy systemowe (PO). I chyba po prostu nie możemy mieć obu tych rzeczy na raz...


No właśnie - czy naprawdę nie możemy? Pozwólcie, że tym razem zacytuję klasyka, czyli samego siebie sprzed ponad roku ;-). Napisałem sobie wówczas taki tekst "Kaczyński - Sienkiewicz czy Gombrowicz":

W znanym i kontrowersyjnym artykule „Sienkiewicz”, opublikowanym w paryskiej Kulturze, (1953) Witold Gombrowicz demitologizuje fenomen popularności Henryka Sienkiewicza – pisarza wielbionego, ale jednak wstydliwie chowanego za plecami bardziej „poważnych” literatów, pisarza czczonego, ale nie do końca traktowanego serio. Pisze Gombrowicz „Dramatem prawdziwej wyższości jest to, że ona za nic nie chce się zniżyć, że będzie walczyć do upadłego o swój poziom, gdyż nie umie, nie może zrezygnować z siebie – i dlatego wyższość autentyczna jest zawsze twórcza, to znaczy przekształca innych na własną modłę (podkreślenie autora). Sienkiewicz natomiast z rozkoszą oddaje się cały na usługi przeciętnej wyobraźni, a rezygnując z ducha, nie rezygnuje jednak z talentu i w ten sposób dochodzi do sztuki arcyzmysłowej, opartej na zaspakajaniu niewyżytych skłonności masy, staje się dostarczycielem przyjemnych snów... do tego stopnia, iż zachwycona przeciętność krzyczy: cóż za geniusz! I rzeczywiście, jest to sztuka w pewnym specjalnym znaczeniu genialna, genialna właśnie dlatego, że wywodzi się z żądzy podobania się i czarowania – i stąd ta wspaniałość narracji – intuicja gdy idzie o wystrzeganie się tego, co może zmęczyć, znudzić, co nie bawi – ten sok, ta barwność, ta melodia... Niezwykły geniusz, ale nieco żenujący, geniusz od tych nieco wstydliwych marzeń, którym oddajemy się przed zaśnięciem, geniusz, którym lepiej nie chwalić się przed zagranicą.”

I myślę sobie, czytając Gombrowicza, że tak jak rolą artysty nie jest schlebianie gustom publiczności, tak rolą męża stanu nie jest schlebianie gustom elektoratu. Wielki mąż stanu „przekształca innych na własną modłę” wskazując narodowi drogę przekroczenia swoich ograniczeń – intelektualnych, moralnych, emocjonalnych – w imię lepszej przyszłości.


Przyznam - pisząc to ponad rok temu, liczyłem, że Jarosław Kaczyński pokaże nam swoją Gombrowiczowską twarz. I dziś jestem trochę rozczarowany. Skoro najwybitniejszy dziś polski polityk - jestem o tym przekonany - nie potrafi wyjść z moherowego pata, nie potrafi przekroczyć ograniczeń swojego elektoratu, cóż nam pozostaje? Jedyna nadzieja w wymianie pokoleniowej.

******

Całość cytowanego tekstu pod adresem http://franek.migaszewski.pl/item/2/ . Zapraszam. Jest tam też kilka innych dłuższych tekstów, za długich do Salonu.

Fascynuje mnie polityka. To gra, w której naprawdę o coś chodzi. Żadna inna nie skupia w sobie wszystkich dobrych i złych stron ludzkiej duszy. A poza tym to Hala Madrid!!! Moj mail: fmigaszewski (at) gmail . com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka