Nie będę już poddawał wiwisekcji jego postępku, bo ten został już przenicowany na wskroś tysiące razy. Pochylę się jedynie nad tym dlaczego casus rektora WUM Zbigniewa Gaciąga jest niebezpieczny i jaki przekaz on niesie w eter polskiemu społeczeństwu - tu chodzi mi o odmowę rezygnacji z urzędu rektora WUM przez Zbigniewa Gaciąga.
Anglosaski porządek prawny znany jako common law opiera się między innymi na takim elemencie jak precedens ergo swego rodzaju wyznaczniku, jak osądzać daną na wokandzie sprawę gdy jej warunki brzegowe spełniają w znakomitej większości przypadek wyjaśniony, osądzony już wcześniej.
Czy przypadek rektora Zbigniewa Gaciąga rektora WUM można uznać za precedens ? Oczywiście, że podpada pod takie kryterium, ale w żadnym wypadku nie koreluje on z tym co opisałem wyżej z sensownym podejściem anglosaskim. Natomiast roztrząsany ostatnio przypadek rektora WUM świetnie koreluje z rodzimym podejściem do popełnionych, niecnych, urągającym podstawowym zasadom przyzwoitości ( zachowań , które wynosi się z domu, ale i edukacja powinna także je u młodych ludzi kształtować) czynów, podpadających pod wspólny mianownik jakim jest permisywizm. Wszak każdy z rękawa może sypnąć analogicznymi przypadkami.
To przewidywalne zachowanie rektora WUM Zbigniewa Gaciąga , że nie ulegnie naciskom ministra zdrowia i nie złoży rezygnacji było przewidywalne do bólu. O żadne naciski ministra Andrzeja Niedzielskiego na rezygnację Zbigniewa Gaciąga nie może być mowy, ponieważ minister odwołał się jedynie do etycznych i moralnych zasad i zwykłej przyzwoitości , które to przymioty powinny cechować jednostki na tak prestiżowych stanowiskach.
Ten apel ministra powinni sobie wziąć do serca także i Ci, którzy mają bezpośredni wpływ na odwołanie rektora WUM, a więc gremium naukowe z WUM, które powołało Zbigniea Gaciąga na to stanowisko.Czy ja wierzę, że to grono z WUM pochyli się nad tym problemem, szczerze wątpię ?
Natomiast jestem pewien , że zachowanie retora WUM będzie swego rodzaju drogowskazem dla innych aparatczyków,polityków, wszelkiej maści decydentów w aparacie państwowym i będzie tym precedensem, a właściwie przykładem jak mają postępować gdy znajdą się w podobnej sytuacji. Wystarczy wspomnieć jak przyszedł w sukurs Zbigniewowi Gaciągowi, komunistyczny dziś matuzalem Leszek Miller. Dlatego uważam, że jest niebezpieczny casus, który może posłużyć do dalszej relatywizacji postaw, prawa w RP...
Powtórzę raz jeszcze, to zdeprawowanie naszego "establishmentu" to wynik relatywizacji postkomunistycznych zasad obowiązujących w III RP, brak lustracji i dekomunizacji, a spiritus movens powyższego była skorelowana z takimi zachowaniami retoryka grubej kreski, mężów stanu z Al.Przyjaciół i Al.Róż, sączona i podprogowo przekazywana propaganda demiurga III RP i jego akolitów, w tym postkomunistów..