Tym razem zaproszony nie na pokoje lecz do lisiej nory, lub jeśli ktoś woli, na lisią polanę. Jak zwał tak zwał, redaktor o chytrym nazwisku jak zwykle próbował chytrze jątrzyć ... ale go sędziwy dziadunio zagadał swoim pokojowym językiem. Tu trzeba mu oddać honor, mimo sędziwego wieku sprawność mowy ma Bartoszewski nienaruszoną a i z umysłem też nie jest źle. Powiedziałbym, dużo lepiej niż u innych asów dyplomacji, obecnie na urzędzie.
W tym miejscu, domyślam się, bezwzględni krytycy Bartoszewskiego, pamiętający mu brutalne słowa w czasie kampanii prezydenckiej 2010 czy list krytykujący odwołanie spotkania Trójkąta Weimarskiego przez L. Kaczyńskiego powiedzą dość i uderzą słownym mieczem oburzenia. Spieszę zatem wyjaśnić, że mnie też tamte słowa Bartoszewskiego oburzyły i pamiętam je, choć nie rozpamiętuję. Przy rozkładzie głosów tak bliskim 50/50, dopuszczam nawet, że to owe słowa przeważyły o porażce mojego kandydata. Ale nie rozpamiętuje tego. Jeśli polski lud głosujący miast i wsi (czy też obydwa ludy głosujące z osobna) skłonny jest kierować się takimi przesłankami jak mowa skrajnie emocjonalna kilku staruszków, choćby najbardziej godziwych, lecz starganych funkcjonowaniem w tzw. komunie w ryzach tego, na co władza pozwalała, takich jak A. Wajda czy W. Bartoszewski, to jest już problem dużo bardziej obciążający ów lud (owe ludy) niż samych starszych i onegdaj sympatycznych panów.
Ale powróćmy do sprawności intelektualnej sędziwego profesora. Tak go gościnny Lis nazwał, choć podobno tytuł ten jest mu kontestowany. Gdy ktoś w tym wieku robi z chytrego, i w zamyśle życzliwie nastawionego redaktorka matoła, to ja bym mu tego tytułu nie odmawiał. Znam pewnego nauczyciela wiejskiego, którego wszyscy tytułują profesorem, choć posiada co najwyżej maturę zdobytą na wieczorowych powojennych kupletach.
A teraz do sedna, czyli pokojowe przesłanie (i chyba zatem koniec wojny). Z tą wojną to w ogóle był taki żart tylko. Polska ma najsilniejszą pozycję od co najmniej 300 lat. Chytrota dziennikarska podpuszcza pytaniem, to co w takim razie myśleć o tych, którzy nazywają ją kondominium rosyjsko–niemieckim ? Ale Bartoszewski widzi pułapkę i odbija piłeczkę Sasami. Oczywiście, zdaje sobie sprawę, że to porównanie zupełnie nie przystające do sytuacji, bo mówimy przecież o sile politycznej, która dąży do zdobycia władzy i wpływu na politykę zagraniczną, nie zaś trwoni kapitał potęgi. Dlatego nie pociągnie tego porównania dalej mimo usilnych próśb a na domiar, w linii pokojowo – ekumenicznej pochwali ś.p. Lecha Kaczyńskiego, bo to co się działo w Warszawie za jego prezydentury było dobre. A w relacjach międzynarodowych ?
Miłość i pragmatyzm. Pragmatyzm i miłość. Takie jest przesłanie Bartoszewskiego, w życiu i w stosunkach z sąsiadami. Kochaj zarówno przyjaciół jak i nieprzyjaciół i nadstawiaj drugi policzek, zwłaszcza gdy jesteś państwem 38-milionowym w relacji z 80-milionową potęgą europejską. Gdy cię oprawca gnębi, miej wiarę. Pan Bóg odliczy ci z przyznanego czasu życia lata obozów i więzień. Gdy totalitarny system pozwala na tyle, co Tygodnikowi Powszechnemu, weź to, co dają. W porę wycofaj się z aktywnego poparcia dla siły politycznej, która słabnie.
Wiem, to trochę mimowolnie trąci cynizmem, tak wyszło i nic na to nie poradzę. Jest jednak w pragmatyzmie politycznym, również tym graniczącym z koniunkturalizmem i oportunizmem pewna racja i skuteczność. Możemy aspirować do innych postaw, ale profesor jest jednak żywym przykładem własnej skuteczności, przyznajmy mu to uczciwie.
Inne tematy w dziale Polityka