Renaud w 1980-tym śpiewał o swoim obleśnym bloku ("Dans mon HLM") językiem, który wolny był jeszcze od wszelkiej politycznej poprawności. Gdy oglądałem dzisiaj w TV rozmowę pani, która zakłóciła konwencję programową PO planszą Greenpeace, (tej samej pani, której bronić była gotowa własnym ciałem Henryka Krzywonos i której odebraną zabawkę zwrócił osobiście Donald Tusk) szczęka, która zwyczajowo trwa z pisowskim zębościsku nienaturalnie się rozluźniła. Nie tam zaraz, żeby opadła albo wypadła, ale jednak. Bo ta rozmowa była w TVN i prowadziła ją tamtejsza zwyczajowa para sztucznie inteligentnych aczkolwiek prawdziwie złośliwych goguśio-lalek.
C'est vous dire, que je le regarde ... poodbijało się echem w mojej pisowskiej łepetynie i przypomniała mi się piosenka Renaud.
Aby nie było nieporozumień : nie grzeszę i nie oglądam TVN :-) W Krakowie, z bliżej mi nieznanych powodów moja ulubiona (choć już wcale nie pisowska) TVP1 nie nadaje w godzinach porannych. Uznałem, że może zmieniono kanał i przeszukując pasmo trafiłem przypadkiem na tę szatańską stację. Ale revenons a nos moutons. Czyli wróćmy do tematu. Swoją drogą, szkoda, ze w naszych salonach, z Salonem24 włącznie nie mawia się już po francusku. O ile bardziej adekwatne jest to revenons a nos moutons od naszego braku dobrego zwrotu na powrót do tematu. Powróćmy jednak naprawdę do naszych baranów.
Szybko moja szczęka powróciła do pisowskiego samościsku, gdyż powierzchowna sympatia dla pani z Greenpeace szybko ustąpiła miejsca lekceważeniu, gdy ta odpowiedziała, że co prawda schodząc ze sceny napotkała życzliwe spojrzenia publiki, ale ten uścisk dłoni na scenie był jej ostatnim kontaktem z premierem i nikt w PO zainteresował się jej przesłaniem. Ja bym poszedł dalej i wysunął tezę, że nikt nie zapamiętał nawet treści z tej odebranej planszy, po zbiorowej i błyskawicznej refleksji Krzywonos z Tuskiem (co dwie głowy to nie jedna!) oddanej, w kiepskiej formie, bo mocno już pomiętej. Chodziło wszak o ratowanie wizerunku Partii Miłości. Bo to w Ameryce biją Murzynów i Greenpeace, u nas - nie !
Na koniec zapytano miłą skądinąd i chyba naprawdę szczerze zaangażowaną panią, czy nie czuje się wykorzystywana lub manipulowana przez jakąś siłę polityczną. Nie, nie czuła się manipulowana ani przez siły polityczne ani przez kogokolwiek czy cokolwiek innego. Dzielna dziewczyna. Tylko trochę nie w porę wypowiedziała te słowa. Bo zaraz zapytano, na kogo będzie głosować. Dziewczyna dzielnie się broni : " Jeszcze nie wiem, na partię która poprze jeden z naszych postulatów..."
"Ale chyba nie na Green PIS !?"
Biedna zerwała się i uciekła z planu jesazcze przed odjazdem kamery, jako, że był to koniec rozmowy.
I co to ma wspólnego z "laską z trzeciego" w obleśnym bloku Renaud ? Ano nic. Tyle tylko, że w naszym wydaniu obleśnego bloku, owa laska z trzeciego zapewne nie wyczytałaby w "L'Express" że rodzenie dzieci szpeci i rozmiękcza pośladki. Zobaczyłaby to w TVN. A swoją drogą, 30 lat później mamy dokładnie takie same bloki ! Ta piosenka zrobiłaby dziś u nas furrorę. Nie wierzycie ? Posłuchajcie :
Że co ? mam przełożyć tekst ? Obiecuję, ale to trochę zajmie. Np poszukanie w pobliskim obszarze znaczeniowym fonetycznie jednakowych odpowiedników dla "Le H.L.M." i "le hasch, elle aime" nie jest proste :-)
Inne tematy w dziale Polityka