FRD FRD
585
BLOG

liczby i emigracja

FRD FRD Polityka Obserwuj notkę 5

 

W pierwszym kwartale obecnego roku zarejestrowało się w National Insurance, brytyjskim ubezpieczeniu pracowniczym, 91 tys. Polaków.

W UK w 2012 r. liczba mieszkańców urodzonych w Polsce wynosiła ok. 646 tysięcy, podczas gdy liczba polskich obywateli mieszkających w UK sięgnęła około 700 tysięcy – różnica wynika m.in. z dodania liczby obywateli RP urodzonych już na emigracji (tylko w 2012 r. polskie matki urodziły w UK ponad 21 tysięcy dzieci), jak i z tego, że Polacy nie przyjmują raczej obywatelstwa brytyjskiego (w przeciwieństwie do innych imigrantów – mieszkańców dawnych kolonii).

Kwota 91 tysięcy wydanych Polakom nowych numerów ubezpieczenia pracowniczego odpowiada zapewne sumie liczby nowych emigrantów oraz ludzi, którzy już uprzednio przybyli do UK, ale nie podejmowali pracy (pozostając na utrzymaniu osób trzecich). Spośród nowych emigrantów pewna (trudna do oszacowania) część mogła przywieźć ze sobą kolejne osoby pozostające na ich utrzymaniu. Trzeba zatem przyjąć, że realna kwota emigracji z Polski może być zbliżona do owych 91 tysięcy (tylko w pierwszym kwartale roku!), choć może się od niej różnić – ale niekoniecznie znacząco. Taka fala migracji nie wygląda dobrze. Oczywiście, należy wziąć pod uwagę nie tylko spodziewane liczby z następnych kwartałów roku, ale i to, że pewna część z owych nowo zarejestrowanych pracowników może do kraju powrócić. Należy się jednak spodziewać, że do UK wyjedzie w tym roku więcej niż 100 tysięcy ludzi.

Negatywne skutki trwałej emigracji można długo wyliczać: pogorszenie (i tak już dotkniętego kryzysem) rynku pracy, utrata energicznych i skłonnych do podjęcia ryzyka jednostek, rozłąka rodzin (a nieraz rozbicie wielu z nich), osłabienie dzietności (wyjeżdżają młodzi ludzie). To są skutki istotne dla społeczeństwa krajowego, a sami emigranci zapewne również muszą radzić sobie z licznymi trudnościami adaptacyjnymi. Korzyści z emigracji jednak muszą nad tymi ostatnimi przeważać, skoro tak wielu Polaków za granicą osiadło.

Za skutkami ekonomicznymi i społecznymi idą również kulturowe. Może zabrzmi to okropnie, ale trzeba rzeczywistości spojrzeć w twarz: Polska nie jest jedynym miejscem, gdzie swobodnie można być Polakiem. Musimy zastanowić się, jak mamy postępować, by Polska była dla Polaków-emigrantów nie tylko ‘krajem pochodzenia’, ale by pozostała źródłem tożsamości? Musimy liczyć się z tym, że bez naszej odpowiedzi, nasi emigranci na obczyźnie staną się mieszkańcami drugiej lub trzeciej kategorii – powierzchownie (albo w ogóle nie) zasymilowanymi i zarazem wykorzenionymi ze swojej kultury. Oczywiście – nasi rodacy radzą sobie na ogół świetnie, i ich doświadczenia muszą być decydujące, ale czy to znaczy, że mamy ich zostawić sobie samym?

Musimy przejść do porządku dziennego nad tym, że wielu ludzi wyjechało i jeszcze wyjedzie. Usunięcie szkód związanych z masową emigracją w kraju musi być związane z usuwaniem przyczyn tej emigracji – a na to, niestety, szybko się nie zanosi. Nawet jeżeli udałoby się doprowadzić do uzdrowienia sytuacji ekonomicznej i społecznej w kraju (co może trwać jeszcze dekady), trzeba liczyć się z tym, że ci, co wyemigrowali, już nie wrócą.

Problem polega na tym, że najwyraźniej rządzących obchodzi, żeby już tak zostało. A jeśli zrobią coś dla emigrantów, lub by emigrację zahamować, to z powodów dramatycznie innych, niż określanych terminem ‘demokratyczna legitymacja’.

FRD
O mnie FRD

felis domesticus, a czasem silvestris

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka