Z biegiem czasu, rok po roku inaczej patrzę na powstanie.... W ogólniaku był to Batalion Zośka i Parasol. Sanitariuszka Małgorzatka i Krzysztof Kamil Baczyński... I tak było wiele lat. Dochodziły do tego wyobrażenia, różne obrazy i dźwięki, ale nie zmieniały zasadniczo tego romantyczno – heroicznego wyobrażenia...
Pojawiła się historia Antoniego Ziębika ps. Bystry, i zbudowanej przez niego radiostacji Błyskawica. Poezja K.K. Baczyńskiego urzekała nas w ogólniaku a miejsce gdzie poległ darzę ogromną uwagą. Lata biegły aż tu nagle zacząłem szkolić dużą firmę na Woli. Wyszedłem na spacer delektując się słońcem i godziną spokoju, aż do momentu zobaczyłem kamienny obelisk. Podszedłem bliżej a tam napis: „Miejsce uświęcone krwią Polaków. W tym miejscu Hitlerowcy zamordowali 700 tramwajarzy i mieszkańców Woli”
700 osób...
W zasięgu wzroku kolejna tablica i napis informujący, że w tym miejscu zamordowano dwustu Polaków. W zasięgu wzroku odnalazłem kolejną tablicę informującą o 5000 zamordowanych polakach.
Zacząłem interesować się czym była „Rzeź Woli” i obraz powstania się zmienił. Zacząłem rozmawiać z ludźmi, dowiadywać się. Oprócz wspaniałego muzeum, martyrologii byli zwykli ludzie, którzy jak to powiedziała jedna z osób: „my nie mieliśmy radia w maszynie do szycia i karabinu w szafie”Dowiedziałem się też że na Woli nie było entuzjazmu.Zwykli ludzie wyprowadzani na rzeź przeklinali powstańców.
Baczyński zaś był snajperem...
Hmmm.. Niby nic, ale w opisach powstania snajper zwykle jest Niemcem i morduje zza węgła. Często się słyszy :” zamordowana/y przez niemieckiego snajpera. Czyli tchórza z lunetą... Czyli Baczyński też mordował?
Kupiłem książkę Kazimierza Malinowskiego „Żołnierze łączności walczącej Warszawy”. PAX 1983. Pomimo roku wydania dość obiektywna i bardzo dokładnie udokumentowana. A przede wszystkim potwornie przygnębiająca.
Z punktu potrzeb współczesnego (1944/45) pola walki żadna łączność nie istniała. Owszem, były połączenia, były nawet piękne audycje, ale nie było skoordynowanego pola walki we właściwym znaczeniu tego słowa...
I nagle zacząłem inaczej postrzegać powstanie. Czy było potrzebne ? Pewnie tak. Tylko teraz gdzie indziej widzę ciężar cierpienia i bohaterstawa. I w tym roku nie pojechałem do muzeum tylko na Wolę, aby zapalić znicz i się pomodlić. Tam gdzie mury są jeszcze osmalone dymem palonych ciał. Ciał ludzi, którzy nie mieli broni, martyrologii i dumy i walki, tylko krótką jak mgnienie drogę z domu na podwórze..... A dalej już prosto, z dymem wprost do nieba...
Myślę że w kolejnych latach też nie dotrę dalej.
Dalej niż na Wolę....
frycz.pl
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości