Wypatrzyłem go w tłumie. Szedł wyprostowany z pewnym trudem, ale starannie. Starannie stawiał nogi. Nie szurał jak młodzi prole w bluzach z kapturami, tylko je właśnie stawiał. Szedł starannie ubrany. Bylo już ciepło, a on miał na sobie garnitur, brązowe skarpety, brązowe czyste półbuty koszulę w kolorze kremowym i krawat. Wszystko dobrane, czyste, i przerażająco bidne. Koszulę zapewne starannie wiesza na wieszaku, garnitur też, a jego buty odpoczywają na prawidłach. Krawat - jak to prawdziwy mężczyzna – dobiera i zawiązuje przed wyjściem, a po przyjściu rozwiązuje, aby materiał odpoczął. Stara szkoła....
Koszula nosiła ślady jego dawnej fizycznej świetności. Męskie koszule zawsze są w ariergardzie zmian. Starzejący się i tyjący mężczyźni po 50, gdy przestają opinać koszulą swój kark, niedopinający się guzik kołnierzyka maskują krawatem. Młode dziewczyny trafnie mówią na takich; "oblech"
Zaś starzy i biedni mężczyźni, którzy się zsychają, często noszą wokół szyi luźne chomąta... Mało jest rzeczy bardziej smutnych...
Ten mężczyzna był godny, wyprostowany, wykształcony i biedny.Taki profesor geografii z dawnego gimnazjum, z czasów gdy szanowało się zasady a słów honor, i cnota młodzież nie kwitowała salwami pustego śmiechu.
W młodości musiał być bardzo przystojny. Postanowiłem go jakoś wspomóc, ale tak aby go w żadnym razie nie urazić. Podejście do niego wprost podarowanie mu kasy nie wchodziło w grę. W portfelu miałem 100 PLN jako że jechałem do kolegi po nową lampę do radiostacji. Zmiąłem banknot i zrobiłem z niego mały zwitek.. Nadłożyłem drogi tak żeby jeszcze raz iść naprzeciw niego. I tak idąc szybko i w "zamyśleniu" nieuchronnie - zderzyłem się z nim! Ten impet i pewna szorstkość z mojej strony były elementem gry i były potrzebne.
Niech Pan uważa jak Pan chodzi! – powiedziałem do niego stanowczo, lecz z troską w głosie.O! Tu coś Panu wypadło – spostrzegłem na ziemi zmiętą stuzłotówkę. Podniosłem z ziemi i ją mu stanowczym gestem oddałem.To Pańskie, wypadło to Panu - powiedziałem z nutą zazdrości, i oddałem mu banknot. Przez ułamek sekundy widziałem w nim zawahanie, po czym wziął pienądze, a jego oczy, które teraz widziałem z bliska roześmiały się.
Do widzenia Panu – powiedziałem szorstko i poszedłem za swoimi sprawami...
Mistyfikacja udała się! Starszy Pan pewnie zastanawiał się co i jak. A może faktycznie miał te 100 złotych w kieszeni? A może to przypadek – będzie tak się zastanawiał. A może... Nie to niemożliwe – ten facet był gburowaty taki – pomyśli o mnie.... Nieważne, co pomyśli, ważne, że kupi sobie leki, obiad, czy co tam będzie chciał.... A do radiostacji powędrowała inna lampa, gorsza wprawdzie ale też działa, więc jakby nie ma sprawy..
Czasem mam takie wrażenie, że życie jest do momentu, dokąd mamy własne zęby, a nasze gruczoły produkują hormony i każą nam obstawiać w kasynie kolor czerwony, jechać 600 km. do ciała kobiety czy do natarczywie patrzącego się gościa wycedzić:co się gapisz leszczu... ze wszystkimi tego późniejszymi konsekwencjami... Później niepostrzeżenie życie z nas uchodzi a jego miejsce zajmuje spokojne trwanie.
Trwanie – produkt wprawdzie życiopodobny, ale momentami też fajny....
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości