Nie wiem czy Polska jest czy już jej nie ma. Po prostu nie wiem. Przeczytałem w dzisiejszej prasie uzasadnienie wyroku (powyżej!) . Aż nie chce mi się wierzyć że prawda!? Jeśli jednak jest prawdziwe (sic!) i prokuratura napisała to na poważnie, to znaczy że nastąpiła już dekompozycja państwa i mieszkamy w takim westernowym filmowym miasteczku w którym jest główna ulica, Saloon, Telegraf, Hotel, Apteka, ale to tylko takie atrapy z tektury i desek... Powyższe uzasadnienie jest bowiem splunięciem w twarz przeciętnemu pracowitemu przedsiębiorcy, który szarpie się ze skarbówką bo pomylił w PIT wpis na 165 złotych, i teraz jest szarpany po sądach na prawo i lewo.
Pisałem już o tym dwa razy, ale przypomnę. Moja babcia Była przedwojenną właścicielką ziemską i miała majątek Góraj. Dla wygody kupiła sobie i mężowi w 1937 r. nowego włoskiego Fiata 1500, a dowód zakupu tego auta wisi u mnie na ścianie. Rok przed wojną kupili sobie do salonu nowy fortepian Steinway, gdyż guwernantka uczyła mojego ojca muzyki no i musiała mieć jakiś instrument – czyż nie? Babcia mówiła że ten Steinway kosztował tyle, że za te pieniądze można było żyć na bardzo wysokim poziomie, (jak to mówiła babcia – w luksusie) przez rok. Zaś dziadek Feliks, dr. Medycyny po Uniwersytecie Jagielońskim żeniąc się z babcią dostał nieco zapomniany dziś – posag. Babcia była posażna, a posagiem było kompletne wyposażenie gabinetu lekarskiego – ginekologicznego + dentystycznego + fotel dentystyczny + bormaszyna. (dziadek nie leczył ubytków, ale usuwał zęby, gdyż przed wojna była to częsta metoda) oraz – tu uwaga – RENTGEN. Przedwojenny lekarz w małym Babiaku miał rentgen!! To tak jakby na dzisiejsze czasy lekarz w Babicach miał w prywatnym gabinecie tomograf komputerowy. To opisuję celem oddania tła. No i kiedy do majątku na wywczasy w 1938 roku przyjechał jakiś student to dziwił się że wszyscy żyją tak beztrosko, skoro za chwilę może być wojna. Powinni więc oszczędzać, przygotować się na czarna godzinę etc. Wtedy domownicy i goście a byli to ludzie łebscy bo była to: właścicielka majątku, jej mąż lekarz, jej brat – przedwojenny mecenas, i ksiądz stwierdzili że student ma „kuku na muniu” czyli jak byśmy to powiedzieli dzisiaj - jest najzwyczajniej pierdolnięty.
Nastał rok 1939 a dokładnie 1 września a babcia z dziadkiem pojechali sobie na lody. A mieli w domu radio Elektrit i prenumerowali prasę ale dopiero w Inowrocławiu dowiedzieli się że jest wojna. Ale też nie tak od razu. Babcia widząc zniszczenia po bombardowaniu skomentowała to tak: „zobacz Feluś jaka ta Polska potężna, że stać ja na takie manewry” To nie manewry a wojna – dotarło do nich . Po powrocie do majątku babcia jako najrozsądniejsza samica Alfa zarządziła: To jest już koniec, pakujemy Fiata i uciekamy do Szwajcarii, tam się urządzimy od nowa.
Ale niestety przyszedł do niej jej rodzony brat Eugeniusz, przedwojenny mecenas po studiach i powiedział „Wandzia, daj spokój! Mamy armię, lotnictwo, sojusze z Anglią i Francją... Polska jest potężna a zobaczysz że za trzy miesiące Hitlera nie będzie... Zostań...”
I Wandzia została...(sic!) Co potem było - każdy wie. Dla mnie zdumiewające jest że zdania: Wandzia, daj spokój! Mamy armię, lotnictwo, sojusze z Anglią i Francją... Polska jest potężna a zobaczysz że za trzy miesiące Hitlera nie będzie... Zostań... nie powiedział wiejski głupek; Pepiku skocz no! z opowiadań Dobrego Wojaka Szwejka, tylko mądry przedwojenny i powojenny szanowany Pan Mecenas.
Jak by tak spojrzeć z dzisiejszej perspektywy to wujek – Pan Mecenas był klasycznym Lemingiem, podczas gdy babcia miała duszę wojownika. Wujek żadnym razie nie był głupi, był wykształcony i pracowity, ale w imię wygody i własnego sytego spokoju, chciał wierzyć w brednie i uwierzył w nie. Mało tego, był na tyle sugestywny że przekonał do tych bredni innych. Słowem Lemingoza to pewien obleśny stan ducha, w którym w imię własnej doraźnej sytości rezygnuje się z trzeźwego obrazu świata – no bo może być to zbyt niepokojące i nie daj Boże trzeba będzie działać. Lemingi ochoczo rezygnują też z bycia wojownikami – no bo to zbyt niebezpieczne. No powiedzcie sami, czy taki Sancho Pansa miał źle? Leming chce się ciepło i wygodnie rozmnażać – bez zbędnego dyskomfortu. A taki dyskomfort niosą takie niebezpieczne słowa jak patriotyzm, Ojczyzna, Bóg, honor, waleczność, słowo honoru, zasady, broń, walka , …
Te słowa są niebezpieczne, a tym samym są zbędne. Ba! One budzą agresję!
Jakub Wojewódzki pisze tak:
"/.../ Patriotyzm jest przymiotem ludzi małych i mściwych. Boję się słowa patriotyzm. Kiedy na przeciwko domu mojej mamy postawiono pomnik Dmowskiego , /../ ścierpła mi skóra."
Dla lemingów bezpieczne są słowa o nijakim śliskim kosmopolitycznym charakterze i iluzje.... Lemingi uwielbiają iluzje. Pakty, puste opakowania po rakietach Patriot, papierowe gwarancje pokoju i czcze zapewnienia....
Z tym że Lemingi nie wiedzą jednego, że karmiąc się iluzjami, otrzymują w zamian iluzję swego jałowego życia.
Jesteś tym co jesz – to proste.
A żywiąc się iluzjami sam niepostrzeżenie stajesz się iluzją człowieka...
Sytą, w Ferrari i klimatyzowanym apartamencie, ale jednak iluzją...
/.../
Praca twoja, człowieku, jest to praca wołu,
wzgardy godne kroczenie u studni w kieracie -
czy widzisz cel i skutek? Wżarty w pył mozołu,
straciłeś z oczu słońce, gnijesz przy warsztacie -
co za los! - nie być nigdy z orłami pospołu!
co za los! - nie być nigdy przy bogów objacie!...
/.../
Kazimierz Przerwa Tetmajer : Dawne godziny w Tatrach.
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka