Z albumu "Warszawa Stolica Polski"
Z albumu "Warszawa Stolica Polski"
frycz66 frycz66
962
BLOG

Migawka sprzed lat....

frycz66 frycz66 Rozmaitości Obserwuj notkę 12

 

Było to wiele lat temu. Warszawa była brudnym miastem po którym nie można było chodzić boso (tak jak można dziś) , ale dla młodego zbuntowanego nastolatka jakim byłem nie miało to żadnego znaczenia. Szedłem ubrany we flanelową kraciastą koszulę, jeansy ELPO, buty na rzepy no i mój stary wojskowy prochowiec. Ponad miarę wysoki, lekko zgarbiony, z założenia pochmurny szedłem do sklepu elektronicznego na ulicy Emilii Plater po lampę EF80 do radia. A budowałem wtedy negadynę superreakcyjną. (Skąd pamiętam takie detale? A stąd, że jak się nie garuje wódy i nie pali żadnych świństw to mózg nawet po latach pracuje jak żyleta...:)* ) Była słoneczna sobota ok g.12... Aż tu nagle, zupełnie przypadkowo, nieoczekiwanie, czyli jak to piszą w komiksach – Wtem! Zeszliśmy się z trzech stron jednocześnie w jeden punkt. Moja mama mój ojciec i ja... Każdy z nas szedł w inną stronę za swoimi sprawami, a mieszkaliśmy wtedy 40 kilometrów od Warszawy, posługiwaliśmy się różnymi środkami transportu, i nie było jeszcze wtedy telefonów komórkowych do notorycznego bezsensownego zdzwaniania się i pytania w koło: „gdzie jesteś?”. Była za to cisza, był spokój, były dwa kanały TV (była jedynka i dwójka, ale dwójka tylko 5 godzin i do tego „śnieżyła”) i był słoneczny sierpniowy dzień. No i my troje – na rogu ulicy Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej. I pewnie żadne z nas by tego spotkania nie zauważyło gdyby nie mama, która wykrzyknęła! Co wy tu robicie?! Była młodsza, promienna i radośnie zaskoczona spotkaniem. Stanąłem jak wryty, mój ojciec również. Spotkanie faktycznie niezwykłe. Mama, uśmiechnięta i pozytywnie zaskoczona powiedziała: „Co za niezwykłe spotkanie! Żeby to uczcić chodźmy na lody!”   A starsi warszawiacy pamiętają, że tuż obok był Hortex i były tam serwowane pyszne lody o mało wyrafinowanej nazwie Ambrozja.... (Teraz takie lody można zjeść w kawiarni Chłodna róg Żelaznej). No ale ja byłem zbuntowanym nastolatkiem dla którego lody ze starymi to był po prostu obciach w czystej formie, a ojciec spieszył się z jakimiś papierami (jeszczenie było e-maili!) do ministerstwa rolnictwa. Więc się grzecznie pożegnaliśmy i jak to w życiu - każdy poszedł w swoją stronę....

 

Minęły lata a mnie się przypomniało tamto spotkanie, tamten dzień i tamto słońce...Tamta chwila już się nie powtórzy.  A teraz gdybyśmy się zeszli, pewnie poszli byśmy na pyszne lody i dobre przedłużane espresso ale jak wiadomo – najlepsze rzeczy zdarzają się tylko raz w życiu. Ale ówczesny entuzjazm mojej mamy, i jej autentyczna radość z naszego spotkania  jeszcze po latach wywołuje uśmiech i budzi ciepło w sercu...

 

I nie ma to żadnego znaczenia, że wtedy nie poszliśmy na lody, skoro nawet teraz, w sercu czuję ich smak :)

 

RF.

 

*To taka cienka aluzja do frajerów otumanionych dymem marychy, którzy domagają się legalizacji tego gówna...

 

 

frycz66
O mnie frycz66

Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia.... Moją pasją jest życie....

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Rozmaitości