Kilka lat temu kolega na polowaniu poczęstował mnie cukierkiem. Pomimo dużej postury nie spejalnie przepadam za słodyczami więc podziękowałem. Niech Pan je, to dobry cukierek – niemiecki – naciskał kolega. A niemiecki to od razu znaczy że dobry? Zapytałem. :) Niemieckie - to nawet dziurawe wiadro jest dobre proszę Kolegi – zakończył dyskusję o cukierku... Niemieckie to nawet dziurawe wiadro jest dobre... Ta myśl kołatała mi w głowie jako taka zabawna krotochwila...
Dwa lata temu postanowiłem kupić suszarkę do włosów, ale nie taki współczesny jednorazowy syf z cienkiego kolorowego plastiku, tylko prawdziwą, metalową, grubo niklowaną, niemiecką suszarkę, najlepiej firmy AEG model Fohn taka jaką przez 30 lat używała moja Babcia. Mnie to suszarka nie bardzo jest potrzebna do włosów, ale taka suszarka jest wprost idealna do pracowni elektronika – amatora. Wszędzie tam gdzie trzeba coś wysuszyć, podgrzać, skleić, wysuszyć zalaną elektronikę, przedmuchać stół roboczy... Sto zastosowań do których opalarka z Castoramy jest jednak za mocna , a mocna suszarka jest jak w sam raz... Szukałem, szukłem i znalazłem. Na Allegro, u takiej dziewczyny która sprzedaje wszystko z niemieckich wystawek. Stare niemieckie rowery, leciwe ale sprawne. Niemieckie miksery i niemieckie radia. Rowerki treningowe – leciwe w latach ale nieużywane. Niemieckie narzędzia i niemiecka suszarka do włosów. Sprawna, mocno używana, ale bardzo tania. Okazało się, że działa bardzo dobrze i rewelacyjnie pomaga w warsztacie. Klejenie obudów jest krótkie, suszenie żywic sprawne, wygrzewanie cewek generatorów – skuteczne. Słowem wszystko jak trzeba. Po roku pracy jednak wentylatorek zaczął delikatnie ocierać o obudowę i trzeba było to naprawić. Normalnie jest to dziesięć minut roboty. Ale nie tu! A dlaczego? A bo ta suszarka miała już za sobą 4 poważne naprawy. Ktoś dorobił szczotki – jak widzę już po raz kolejny, ktoś naprawiał przełącznik już ze trzy razy, ktoś naprawiał – i to bardzo pracochłonną metodą – silniczek, wiercąc stojan na wylot w dwóch miejscach i skręcając go starannie cienkimi nagwintowanymi prętami. Ktoś profesjonalnie naprawił drewnianą rączkę zastępując poluzowane nity zalutowanymi śrubkami, ktoś polutował obudowę w celu dodatkowego jej wzmocnienia...
To aż niewiarygodne, że ktoś wykonał tyle profesjonalnych, pracochłonnych napraw, utrzymując przy życiu suszarkę z jakiegoś zakładu fryzjerskiego...
Czy u nas było by to możliwe? Czy w Żyrardowie, Błoniu czy w Piastowie ktoś naprawiał by silniczek 3 razy? Czy jest w ogóle jest taki zakład który by się tego podjął? I dotarło do mnie, że o ile możemy tej nacji wiele zarzucić (w tym wiele rzeczy strasznych) to ich kultura techniczna, ich jakość produkcji i późniejsze utrzymanie urządzenia w ruchu zasługuje na najwyższe uznanie i nie ma sobie równych w świecie. Poza tym, jeśli ktoś w tak wyrafinowany i cierpliwy sposób dbał o zwykłą suszarkę do włosów to jak musiał dbać o swojego mercedesa?
I tak należy rozumieć powiastkę o wiadrze. Nawet sześć razy naprawiana niemiecka suszarka posłuży mi dłużej niż jakakolwiek inna....
Bo niemieckie, to nawet dziurawe wiadro jest dobre....
I tak jest....
Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia....
Moją pasją jest życie....
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości