frycz66 frycz66
967
BLOG

Filozofia, kiszka, metafizyka i chłodnica od Jelcza....

frycz66 frycz66 Gospodarka Obserwuj notkę 7

 

Studia na KUL, które dopiero co ukończyłem, były piekną intelektualną przygodą. Ze względu na mury uczelni, wspaniałych profesorów i kolegów studentów... Na naszym kierunku Filozofia przyrody, byli ludzie najróżniejsi, niemniej większość to idealiści o zdolnosciach   przyrodniczych. Na równoległej Filozofii Teoretycznej, były z kolei umysły bardziej ścisłe. Dość powiedzieć że my, przyrodnicy uważaliśmy „teoretyków” za nieco zdziwaczałych kujonów, zaś oni nas, za lajtową, mniej zdolną wersję siebie, co podkreślali nazywając nasz kierunek „agronomówka”. Tak czy inaczej były to niuanse, i wszyscy byliśmy ze sobą bardzo zżyci...

O klimacie intelektualnym niech świadczy pewna historyjka. Zdawaliśmy zaliczenia w „kiszce”. Kiszka to taki wąski na 80cm. korytarzyk (jak go dopuścili do użytku strażacy to ja nie wiem!?) na końcu którego były trzy maleńkie sale. Zaliczenie było chyba z antropologii filozoficznej... Czekamy cierpliwie. Towarzystwo mieszane. Jeden z przyrodników, ni to do siebie, ni to do nas powiedział: A ja wczoraj zaliczyłem egzamin z fizyki... Na co jeden z teoretyków, powiedział: A jaaa.... Ja wczoraj zaliczyłem egzamin z metafizyki... Zabrzmiało to naprawdę dobrze. Komizm był subtelny. Na co znad notatek odezwał się Jan Hartmann (tak tak, TEN Jan Hartmann);
A ja... Ja wczoraj zaliczyłem u profesora Krąpca ogólną refleksję filozoficzną nad metafizyką..
Prawdziwa perełka! Jan Hartmann już wtedy zapowiadał się na niezłego ekscentryka...

Tak czy śmak, atmosfera była intelektualna, lekka i inspirująca....

Czekając na zaliczenie zaczęliśmy rozmawiać o sprawach bytowych. Kolega skarżył się, że ma w mieszkaniu (na wynajętej stancji w bloku z wielkiej płyty) zimno jak w psiarni. Dosłownie lód. Co trochę dziwne, bo kaloryfery zimne, ale jest gorąca woda w kranie, i on się ratuje przed zamarznięciem bierze cztery razy dziennie gorącą kąpiel, i chyba właśnie wmiast zahartować to się ciężko przeziębił...

Młodszym czytelnikom dopowiem tytułem wyjaśnienia, że kiedyś było jednak inaczej. Nie było internetu i komórek, ale życie było jakby tańsze. W każdym razie dla moich starszych, obydwoje na średnich szczeblach kierowniczych, mieszkanie służbowe, telewizor Rubin 714p samochód Fiat 126p (czyli żaden luksus) utrzymanie syna na studiach w innym mieście, nie było specjalnym obciążeniem. Żyłem bidnie ale coś tam zawsze dorobiłem... I podobnie było z mieszkaniami. Było jak w Korei Północnej: w ramach nie za wielkiego czynszu była ciepła i zimna woda + zimą ogrzewanie. I nie miało znaczenia ile wody się zużyło, czy okna były otwarte, czy też nie. Był ryczałt i tyle. No i kolega miał gorącą wodę w kranie, i zimne kaloryfery...

Do dyskusji włączył się kolega z tego samego osiedla. Ja szanowny kolego -bo tak elegancko się do siebie zwracaliśmy - rozwiązałem ten problem następująco: mam w kuchni starą chłodnicę od Jelcza......

I znowu dopisek dla młodszych: były kiedyś takie zakłady produkujące „Jelcze”, samodzielnie jak i licencyjne , np. Jelcz Berliet, które wyprodukowały ponad ćwierć miliona autobusów i ciężarówek.

Bo kiedyś określenie "Jelcz", było określeniem autobusu w ogóle, tak jak na każde obuwie sportowe mówiono „adidasy” tak samo mówiono „czekam na Jelcza” „Jelcz odjedzie o 12:45”

Obecnie zakłady Jelcz są w upadłości, a 18 października zeszłego roku -2012, wysadzono w powietrze zakładowy biurowiec.

No ale dość sentymentów, po co nam Jelcze, skoro Warszawa właśnie kupiła sobie Mercedesy. A wystarczy byle taryfiarza zapytać co fajniejsze - Jelcz czy Mercedes, i każdy potwierdzi że Mercedes fajniejszy...

No ale do rzeczy. Ten kolega wziął starą chłodnicę od Jelcza, postawił na stole w kuchni, podłączył górę chłodnicy do kranu z ciepłą wodą a dół podłączył do zlewu. Odkręcił kran i ustawił za tą chłodnicą wentylatorek elektryczny ( w każdym domu był taki wentylatorek „Zefir”).

No i wreszcie miał w całym domu cieplutko! Gorąca woda przepływając przez chłodnicę oddawała ciepło i życie było komfortowe. No ale od razu wśród nas - ekologów i filozofów wywiązała się kolejna dyskusja: czy jest etyczne marnować 10 m3 czystej gorącej wody dziennie skoro woda jest cennym zasobem? Zaraz też uformowała się druga frakcja, twierdząca że jest to swoisty rodzaj nieposłuszeństwa obywatelskiego, w sytuacji gdy Państwo jako dostawca nie wywiązuje się ze swoich podstawowych obowiązków.... Ja twierdziłem powołując się na Kanta, że sprawa jest nie do przyjęcia, bo gdyby każdy był tak egoistyczny, to ten jeden blok zużył by całe zasoby gorącej wody jakie są w Lublinie....

 

Jakie to były piękne czasy. Kursowały Jelcze. Mało tego, były produkowane! Robotnicy mieli pracę, a na uniwersytecie w Lublinie studenci filozofii dyskutowali o etycznych aspektach wykorzystania zasobów gorącej wody pitnej....

 

I te Jelcze... Zupełnie nie wiem komu one najbardziej wadziły....

frycz66
O mnie frycz66

Moją pasją jest świadome, spokojne szkolenie, konsekwentna edukacja i poznawanie świata. Moją pasją jest Piękna Trębaczka, konie i magiczna telegrafia.... Moją pasją jest życie....

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Gospodarka