Przewodniczącego komisji nie będzie został już tylko prezydent.
Podjęta przez Donalda Tuska dość zaskakująca co i nie udana próba objęcia stanowiska przewodniczącego Komisji Europejskiej może zostać uznana za zakończoną. W charakterystycznym dla siebie stylu Donald uruchomił wszystkie możliwe argumenty, znajomości, deklaracje (oczywiście zakulisowo), niestety było to niewystarczające i mimo że ku zaskoczeniu wszystkich tydzień temu von der Leyen nie uzyskała w pierwszym głosowaniu jednoznacznego poparcia dla swojej kandydatury no to w drugim wszystko zostało osiągnięte. Konsekwencje dla samego Donalda nie będą jakoś szczególnie dla niego dotkliwe natomiast z całą pewnością „miłość” Urszuli do Polski możemy uznać za zakończoną.
Za Sygnały ostrzegawcze dla premiera polski a wręcz jawnym grożeniem palcem możemy uznać uruchomienie procedury nadmiernego deficytu oraz naliczenie ponad 600 milionów wirtualnych kar które pomniejszą łączną kwotę funduszy przeznaczonych dla Polski. Tymi konsekwencjami Donald się tak nie przejmuje będą natomiast jeszcze inne bardziej dotkliwe dla niego osobiście. Otóż już dziś wiemy że kandydatura Radka Sikorskiego na umownego szefa dyplomacji Europejskiej jest łagodnie to ujmując przeszłością.
Donald ma też świadomość że najbliższe lata będą niezwykle trudne dla Polski, a szczególnie dla polskiej gospodarki która będzie musiała dźwigać niewyobrażalne koszty transformacji energetycznej. Jesteśmy jedynym dużym krajem EU którego system energetyczny w ponad 75 procentach opiera się na nieodnawialnych źródłach energii elektrycznej. Dalsza realizacja zielonej rewolucji energetycznej która prawdopodobnie nie zostanie zmieniona oznacza Dla Polski niewyobrażalną zapaść gospodarczą. Już dziś mamy najdroższą energię w Europie a będzie jeszcze droższa. Nasz premier jest tego w pełni świadom i nie ma najmniejszego zamiaru w jakikolwiek sposób być identyfikowany z tą katastrofą a już na pewno nie ma zamiaru ponosić za to jakąkolwiek odpowiedzialność. Przesądzone wydaje się więc jego kandydowanie na prezydenta polski i niezwykle wygodne komentowanie przez najbliższe 5 a może i 10 lat nieudolności kolejnych polskich rządów których w tym okresie prawdopodobnie będziemy mieli okazji poznać kilka. Bowiem już sam fakt kandydowania przez Donalda Tuska na prezydenta bez względu na ostateczny wynik wyborów z pewnością oznacza rozpad koalicji i prawdopodobnie przyśpieszone wybory parlamentarne.
Ciąg dalszy nastąpi.
Inne tematy w dziale Polityka