R. Włodkowski R. Włodkowski
37
BLOG

Feta w Gdańsku

R. Włodkowski R. Włodkowski Kultura Obserwuj notkę 9

W Gdańsku trwa Festiwal Teatrów Ulicznych Feta, który zgromadził wykonawców z całego niemal świata.

Konwulsje, ogień, głośna, mechaniczna muzyka, chodzenie z walizkami, na szczudłach, malowanie twarzy i metalowe konstrukcje - to żelazne motywy wszystkich przedstawień pierwszych dwóch dni Fety.

Konwulsje współczesnego człowieka przeżywającego egzystencjalne cierpienia, zagubionego we współczesnej cywilizacji tłumiącej uczucia i oszalałej na punkcie konsumpcji.
Ogień podnoszący atrakcyjność widowiska, odwołujący się do pierwotnych instynktów, mający rozgrzać widzów.
Muzyka – głośna, przeważnie grana z playbacku, zagłuszająca krzyki cierpiących bohaterów i nadająca rytm przedstawieniom.
Obsesyjne wręcz bieganie z walizkami, rzucanie nimi i chowanie się do nich.
Pomalowane twarze, zastreczowane ciała, kształtujące zombio-podobne postacie.
Metalowe konstrukcje wznoszące się wyżej i wyżej – im większy budżet, tym wyższa konstrukcja.

Prawie wszystkie przedstawienia do siebie podobne, jakby grane przez ten sam zespół. Bardzo mocne środki wyrazu – zasłaniające kunszt aktorski, a może jego brak...

Pierwszy dzień pod znakiem walki dwóch żywiołów wody i ognia - z nieba lały się strugi wody, gasząc rozpalane przez aktorów ognie i powodując spięcia w instalacjach elektrycznych. I o ile tych drugich wymyło z widowni, ci pierwsi dzielnie walczyli z żywiołem i już za to należą się im brawa.
Drugi dzień pod znakiem wschodzącego w pełni księżyca, znacznie bardziej udany - bo suchy i przepełniony widownią.

Jedno na pewno trzeba powiedzieć – aktorzy przepełnieni pasją tego, co robią.

an

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura