galopujący major galopujący major
114
BLOG

Remuszkowe perturbacje z rzeczywistością

galopujący major galopujący major Kultura Obserwuj notkę 31

Ksiązkę Remuszki otrzymałem drogą pocztową (tak istnieje jeszcze coś takiego jak niewirtulana poczta polska i nawet działa). Otrzymałem ja od jednego z moich internetowych dyskuatantów, za co oczywiście szczerze mu dziękuje.

 

Chciałem napisać chłodną recenzje, bez ekscytacji wyłożyć czarno na białym gdzie moim zdaniem Remuszko ma racje, a gdzie nie.Nawet zacząłem takową pisać, ale wkótce mi przeszło. Argumenty Remuszko i cała ta jego krucjata z przeczytaniem każdej strony coraz bardziej śmieszy, aż w końcu zaczyna irytować. Książka Remuszki nie jest o Wyborczej książka Remuszki jest książką o tym jak Wyborcza nie chciała publikowac wszystkich tekstów Stanisława Remuszki. Niby nic, a jednka różnica.

Remuszko był szeregowym dziennikarzem Wyborczej od 1.06.1989 przez okres 14-u miesięcy. Myslałem, że w końcu dowiem się o tym legendarnym łamaniu kręgosłupa, o odgłosach pękająych sumień, o broczynach krwii wolnomyślicieli wiszących u klamki Adama Michnika. Tymczasem ową zbrodnią Michnika było to, że nie opublikował aż 9-u tekstów Stanisławowi Remuszcze...swojemu pracownikowi.Trzeba przyznać, że zbrodnia to niesłychana. Wśród tej złotej dziwiątki były takie kwiatki jak np. artykuł w całości składający sie z wyliczenia organizacji wchodzących w skład PRON-u, czy też zachęta dla czytelników aby nadsyłali redakcji porady jak ulepszać gazetę. Owszem były tam też artykuły o rozliczeniach komunizmu (a właściwie dokładnie jeden o rozliczeniu i jeden o zmianie nazwy ulic).Wyborcza ich nie puszczała, ale Remuszko mógł je publikować (i publikował) gdzie indziej. Naczelny nie miał nic przeciwko temu.W pewnym momencie Michnik co prawda poprosił autora przestał pisać do Tysola, ale chodzło o jakąś rubrykę kronikarską ( typu zdarzyło sie 5 lat temu). Najprawdopodbniej Michnik był już wówczas w ostrym sporze z Kaczynskim.Tak czy inaczej swe prześwietne teksty Remuszko i tak publikował poza Tysolem.

Cała ta cenzura polegała więc w przypadku Remuszki na niedopieszczeniu pracownika, który moralizował i głosił poglądy, że sytuacja dojrzała do tego albo tamtego. Dodatkowo wszytko to pisane raczej sztampowo i nudnawo. Trzeba przyznać, że dziś w każdej gazecie po prostu ordynarnie by mu powiedzieli aby przestał im d...e zawracać. Remuszko założył w Gazecie Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich i nikt mu w tym nie przeszkadzał. Najbardziej kuriozalny był list jaki wysłał do naczelnego "przyjaciela Adama" pytając dlaczego ten nie odniósł się do oskarżeń wysuwanych w prasie przez Jarosława Kaczyńskiego. Listów było więcej, pisał np. do Ernesta Skalskiego jak należy rozmawiać z Wałęsą itd. Oczywiście każda odmowa kwitowana jest komentarzem o sekciarstwie agorowego towarzystwa.

To co robił wówczas Remuszko to był czysty kabaret, dziś kwalifikowny już raczej się jako uporczywe dziwactwo.

Szeregowy dziennikarz daje wytyczne szefowi, pisze pod prąd z profilem politycznym pisma a potem uskarża sie na cenzurę. Owszem sytaucja była wówczas inna, z Adamem byli na ty, Wyborcza miała być gazetą całej opozycji, istniały wzniosłe ideały itp. Ale tak czy inaczej Remuszko był od pisania teksów, a nie moderowania dyskusji wielkich "ówczesnej" publicytsyki. Autor buntował się coraz bardziej w końcu wysłał list do "co ważniejszych" kolegów zarzucając kierownictwu odejscie od ideałów. Był pewny, że po powrocie z urlopu, list ten nimi wstrząsnie, a tymczasem stało się to co stać sie musiało...nikt na ten wstrząsający list nie odpowiedział, wszyscy go zlekceważyli (delikatnie mówiąc). Remuszko odszedł z Wyborczej, ale dalej pisał do redakcji wołając, aby sie opamiętali, czekał na uderzenie się w pierś przez Agorę, aż w końcu postanowił opublikować swoją heroiczną walkę.

Po lekturze pierwszych 100-u stron jako czytelnik czuje sie oszukany, zażenowany momentami wrecz współczujący logice autora. Nie twierdze bynajmniej, że w Wyborczej cenzury nie było, że reprezentowała całą ówczesną opozycję.Szybko stała się pismem realizujacym własne cele polityczne. Ale ja oczekiwałem czegoś wiećej niż dowodów jak to Remuszce nie chcieli publikowac jego przemyśleń. W pewnym momencie bodajże autor przytacza anegdotkę jakoby Giedroyc miał powiedzieć, że ma całą teczkę nieopublikowanych tekstów w GW. Prawda to lub nie, ale o ile ciekawsza byłaby praca dotycząca cenzury dotyczącej nie jej szeregowego pracownika, ale osobowości tak uznanych jak książe z Paryża.

 

Remuszko na tropie czyli dziennikarstwo śledcze rodem z Monty Pythona

Największą zbrodnią Agory miało być jej nomenklaturowe uwłaszczenie, kradzież jaka legła u podstawy potęgi firmy, jej grzech pierworodny. Jakie są na to dowody, wydawałoby sie, że mocne. Tymczasem jak sie okazuje, dowodem jest notatka, w której trzy PRYWATNE osoby (A.Wajda, Z.Bujak, A.Paszyński)-pierwotni założyciele Agory przekazują wszystkie SWOJE udziały innym 15-u PRYWATNYM osobom, pracownikom gazety ( m.in. K.Leskiemu). Widać dowód z kategorii tych "porażających". Remuszko konstruje jakieś socjalistyczne teorie o dobru wspólnym jakim byla Wyborcza, o wykorzystywaniu swej pozycji na rynku i na tej podstawie tworzy jakąś prawniczą brednie o kradzieży moralnej. Biedak nie wie, że właśnie łamie słynną zasadę nullem crimen sine lege i działa wg. tzw.zasady analogii, ostatnio szeroko stosowanej w czasach rewolucji bolszewickiej. Jak nie ma przepisu to się kogoś skaże na podstawie przepisu analogicznego. Autor wyartykułował nawet quasi-mowę obrończą, w której bierze w obronę J.Maziarskiego-zniesławiającego Gazetę w podobny sposób co Remuszko. W owej mowie pisze, że Wyborcza to własność społeczna, że Wajda, Bujak i Paszyński nie czuli się właścicielami Agory, że to Gazeta powstała na mocy Okrągłęgo Stołu. Geniusz Remuszko nie rozumiał, że nie ma czegoś takiego jak kradziez moralna, a poczucie własności Bujaka nie ma nic wspólnego z rzeczywistą własnością udziałow w Agorze. Geniusz Remuszko nie wpadł również na pomysł, że ustanowienie Agory jako własności prywatnej niejako w domyśle dopuszcza obrót prawny udziałami Agory, w tym również jej sprzedaż. Czasami mam wrażenie, że Remuszko myśłał, że pracuje w postsolidarnościowym kołchozie i wówczas rzeczywiście część jego wywodów miała by jakiś sens. Nie zmienia to ewentualnego zarzutu zdrady (nie w sensie karnym), jakiej mógł dokonać Michniki towarzystwo nadając gazecie małopluralistyczny charakter.

 

Remuszko na emeryturze czyli Himalaje megalomanii.

Jak wspomniałem Stanisław Remuszko po rezygnacji nadal pisze do Wyborczej domagajac się publikaci swych tekstów. Pisze do Jacka Żakowskiego (ówczesnego dziennikarza GW) narzekajac na cenzurę w innych redakcjach, chociaż to przecież z powodu cenzury odszedł z Wyborczej. Albo uparty albo wariat innego wyjścia chyba nie ma.

Remuszko pisze też list do Oli Jakubowskiego (tak, tak tej od "lub czasopoisma" wówczas była rzecznikiem rządu) właczajac sie do jej polemiki z Michnikiem. Szczytem jakiegoś zaczadzenia jest oskarżanie Wyborczej o śmierć osób palących papierosy, z racji tego że Gazeta reklamuje papierosy. Stanisław Remuszko wyjaśnia oczywiście na "swój sposób" słynne oskarżenia Wyborczej o chorobe psychiczną u Herberta.Wbrew krzykom polskiej prawicy o cyklofrenię oskarżył Herberta nie Michnik, a Jastrun i nie w Wyborczej a w Polityce, czyli generalnie prawda jak w Radiu Erewań. Oczywiście Wyborcza winna jest dziesięciokrotnie bardziej, bo po pierwsze oskarżenia Jastruna cytuje, a po drugie ma dziesięciokrotnie wiekszy nakład niż Polityka. Proste? Proste, przynajmniej dla Remuszki.

Czy można w owej książce znaleźć jakieś ciekawe kawałki? Antywobrczym mięsem może być fragment (niestety autorstwa Rafała Kasprówa i Luizy Zalewskiej, a nie Remuszki) o wspomnieniach K.Leskiego i G.Górnego o tym jak ten pierwszy zmuszany był do manipulacji, a drugiemu zamykano usta nakazując przestrzeganie jakiegoś agorowskiego okólnika. Sam Remuszko też dwa razy trafia celnie. Raz gdy przytacza nigdy nieopublikowaną sondę, dwa gdy wskazuje, jak to Wyborcza zawiera z nim ugodę po tym jak zniesłąwiłą jego firmę, trzy gdy wskazuje, że Wyborcza pisała o związkach M.Zalewskiego z Art.B, nie raz jak chciała A.Bikont a kilkanaście razy. Dwie kartki, dwie kartki papieru A4 zajęby te zarzuty gdyby wydrukowac je na papierze. To chyba trochę za mało, zwłaszcza że cięząr gatunkowy zarzutów nie nalezy do tych nie do udżwignięcia.

Od strony 183 autor zamiścił rozmaite dodatki i uzupełnienia. Kończą ją oskarżenia wszystkich bez mała gazet (od Naszego Dziennika do Polityki) o zamilczanie jego dzieła. Autorowi nie przyszło do głowy, że nie jest to zmowa, tylko że wszyscy traktują jego donkiszoterię tak jak na to zasługuje, czyli lekkim usmiechem nie wartym wzmianki w druku.

Nadal jednak czekam.

Gazeta Wyborcza od lat rozpala wyobraźnię prawej strony sceny politycznej. "Gówno", "koszerna", "michnikoidy", "ministerstwo prawdy" itp. Paradokesm jest, że nadal nie powstała gruba antologia, poównawcza teksów Wyborczej i inneych mediów, zbiorcze opracowanie wszelkich jej wad ale też zalet. "Michnikowszczyzna" Ziemkiewicza opierała sie na zaledwie kilku artykułach Michnika, "Salon" Łysiaka pełen jest cytatów samego Łysiaka i takich autorytetów jak J.R.Nowak, ksiązka Remuszki utrzymana w zaledwie letniej temperaturze, razi z kolei swą infantylnoscią tudzież dziwactwem.

Czekam na coś mocnego... a może coś takiego powinien napisać ktoś z mojej strony barykady.

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (31)

Inne tematy w dziale Kultura