Andrzej Rosiewicz, pisowski bard udzielił wywiadu oligarchicznej Trybunie Ludu roku 53. Warto przeczytać ten zbiór zasad sympatyka PiS z krwi i kości, aby w postmodernistycznym świecie powszechnego relatywizmu móc znaleźć właściwy kierunek.
O PiS
Co panu tak imponuje w PiS?
- Wartości, czystość, którą głoszą, bo Polska ma być oczyszczona z układów. Oni pokazali, że nie są przywiązani do stołków, sami w imię swoich zasad doprowadzili do rozpadu koalicji i do wyborów. Tylko krzyknąć: "Brawo, Kaczory".
Pozbyli się Leppera i Giertycha...
O PRL
Jak w PRL-u coś napisałem, od razu szło na antenę.
Na PRL jako artysta się nie skarżę. Nasze kochane państwo ludowe było dobre i dopłacało do biletów. Na koncerty chodziły tłumy i to było piękne - artyści zawsze mieli nabitą salę. W PRL za darmo była nauka, leczenie, Fundusz Wczasów Pracowniczych i wszyscy sobie wyjeżdżali
O prostackich rymach:
Bo ludzie nie lubią artystów podlizujących się władzy. Widział pan w u Szymona Majewskiego parodystę, który śpiewa: "Im więcej wazeliny, tym weselsze są miny?".
- Rym prostacki, częstochowski.
W oryginale lepszy?
- Ja długo siedzę nad tekstem.
O kręgosłupie moralnym:
Ale często pan podkreśla, że potrafi się znaleźć na każdym dworze. Czy artysta tak musi?
- To świadczy o możliwościach, o inteligencji.
O odwadze:
- Trzeba mieć odwagę. Pamiętam, mieszkaliśmy na Smolnej, gdzie największy łobuz miał ksywę "Czerwony". Mam trzy latka, tata niesie mnie na rękach, idzie "Czerwony", a ja pokazałem palcem: "Tata, to jest łobuz".
O pierwszych zarobkach:
W czasie studiów wystartowałem w eliminacjach do festiwalu piosenki radzieckiej w Zielonej Górze. W kawiarni Uśmiech przy placu Konstytucji śpiewałem piosenkę "Słowiki", że żołnierze w okopach słuchają ich śpiewu. Zająłem pierwsze miejsce, ale nie wiem, dlaczego do Zielonej Góry pojechał ktoś inny.
O stanie wojennym i Stańczyku:
Co pan robił w stanie wojennym?
- Na chwilę zamilkłem, półtora miesiąca i zacząłem występy.
Przeczytałem, że wcześniej rozbawiał pan strajkujących na rondzie przy Rotundzie w 1981 roku.
- Wie pan co, szczerze mówiąc, na tym rondzie to nie ja byłem. Nie utkwiło mi w pamięci, może przejeżdżałem...
Ale w czasach "Solidarności" pokazałem oblicze Stańczyka.
Nagle stał się pan prorokiem?
- Napisałem trzy pieśni i prasa napisała: inna twarz Andrzeja Rosiewicza. "Prawdy, prawdy po trzykroć", "Graj, Cyganie, graj" o zachodnich bankierach i jako podsumowanie gierkowszczyzny "Propagandę sukcesu".
To poproszę fragment.
- "Szła sobie drogą z kulawą nogą, głodna i biedna, odarta z marzeń. Deszcze padały, psy ją szarpały, szarpali też dziennikarze. Już przez nikogo nie kochana, jak nocna służba, jak druga zmiana. Zapomniana przez Pana, wyklęta przez lud, szła, szła na wschód. Choć pogoda była brzydka i zła, choć na drodze położyła się mgła. Choć paliła pod powieką słona łza, szła, szła, szła. Z kraju węgla, miedzi i rud, gdy dokoła rozpanoszył się głód, Pan ją zdradził i wyklął ją lud, szła na wschód".
W 1981 roku śpiewałem ją w Olivii na Festiwalu Piosenki Prawdziwej organizowanym przez "Solidarność". Nagrodą był Złoty Knebel.
A w stanie wojennym śpiewał pan "Witaminy", "Radarowców", "Zenek blues".
- Bo cenzura zatrzymała mi "Propagandę sukcesu" i "Graj, Cyganie, graj".Wielu artystów bojkotowało stan wojenny. Nie chciał pan dłużej milczeć?
- Nie, bo ja kocham występować.
Ale byłem przeciwnikiem systemu, do generała Jaruzelskiego na spotkania nie chodziłem. Zresztą mnie tam nie zapraszali.
O pomocy Gorbaczowowi w obalaniu komuny:
Więc skąd opinie, że był pan artystą reżimowym, pieszczochem socjalizmu?
- Byłem popularny, więc występowałem, ale nie bardzo pasowałem ideologicznie. Jeszcze w latach 70. Skaldowie, Maryla Rodowicz, wielu artystów wyjeżdżało do Związku Radzieckiego, a ja - nie. Pieszczoch to uogólnienie, które robią tanie rozumy.
A reżimowy? Może dlatego, że wystąpiłem dla Gorbaczowa. Ale on pierestrojką obalił Związek Radziecki, a ja mu w tym pomagałem. Można powiedzieć, że i on, i ja byliśmy czołowymi antyreżimowcami.
Pan żartuje?
- Jak Gorbaczow zaczął rozwalać komunę, co wydawało się nie do spełnienia na ziemi, żeby tknąć raj socjalistyczny, myślę: "Trzeba zabrać głos i udzielić mu poparcia". I w 1987 roku napisałem pieśń "Wieje wiosna od Wschodu", a pomiędzy zwrotki o Michaile Gorbaczowie wstawiałem cytaty z rosyjskich pieśni. I zdawałem sobie sprawę z historycznego momentu występu na Wawelu.
O kobietach:
Powiedział pan kiedyś, że "kobieta powinna być cicha, dobra, pracowita".
- Najlepiej być z kobitą cichą, dobrą, pracowitą. Te cechy powinna mieć, a jak ma jeszcze inne, świadczy to o bogactwie jej osobowości. Ale te cechy ratują wiele małżeństw przed rozpadem.
O gejach:
Jeżeli ktoś demonstruje brak moralności, to nie możemy na to pozwolić. To deprawuje moje dzieci i rozbudza skłonności homoseksualne.
I pan w to wierzy?
- Jasne. Jest powiedzenie, które ludzie wymyślili przez pokolenia: z kim przestajesz, takim się stajesz. Jak pan będzie przestawał z łobuzami, będzie pan łobuzem. Jak z pedałami - pedałem.
O Eltonie Johnie:
Przyjechał do Polski Elton John, ten przepięęęękny piosenkarz i śpieeeewa w Operze Leśnej, i mówi: "I żebyście nie bili gejów". A czy widział pan, żeby tu ktoś geja uderzył? Bo ja nie słyszałem o takim przypadku.
A ja słyszałem, wiele razy. I o obrażaniu, o nietolerancji, hipokryzji...
- Może to gej geja uderzył. To się zdarza, oni są tak zazdrośni o swoich kochanków, że mogą nawet zabić.
Skąd pan wie?
- Versace zginął zabity przez kochanka.
Ja mogę powiedzieć: "Elton, ty przestań bić swojego kochanka, dobrze?".
Elton John ma partnera.- I go bije?
Nie bije, tylko cały świat o ich związku wie. Homoseksualiści w Polsce też chcą żyć oficjalnie.
- Musieliby mieć tyle pieniędzy co on. Ci nasi geje podobno są gejami, a to pedały.
Przychodzi facet do domu i mówi: "Tato, jestem gejem". A ojciec: "A masz milion na koncie?". "Nie mam". "Masz willę z basenem?". "Nie mam". "Masz luksusową limuzynę?". "Nie mam". "To jesteś pedałem".
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka