Tylko trzy dni będą trwały państwowe uroczystości ku czci pomordowanych oficerów w Katyniu. Pan premier i Pan prezydent słusznie uznali, że skoro rok temu zapomniało im się nawet wspomnieć o rocznicy 17 września, to teraz muszą to nadrobić z nawiązką, bo przecież słoneczny październik jest o wiele dogodniejszym terminem niż przykładowo pochmurne miesiące wiosenne, kiedy to przypada kolejna rocznica zbrodni katyńskiej.
Niestety ponieważ nie wiadomo czy przyleci eskadra samolotów do rozpędzania jesiennych chmur nad Warszawą, czytelnicy Gazety Polskiej na szczęście mają w czynie społecznym olbrzymimi grabiami te chmury rozpędzać. W końcu tak nowatorski pomysł jak patronat medialny nad państwową uroczystością do czegoś zobowiązuje. Składane grabie (oczywiście jak zawsze z papieru) już do nabycia w następnym numerze Gazety Polskiej.
Jeżeli zaś do tego patriotycznego czynu ktoś z nas namówi siostrę, brata, wujka czy szwagra, niech i oni nie zapomną kupić kolejnych egzemplarzy, wszak redaktor naczelny już od dłuższego czasu pozwala swym czytelnikom kupować tylko jeden egzemplarz Gazety.
Z racji tego, że szef wywiadu Antoni Macierewicz będzie w owym czasie swą operacyjną pracę wykonywał w Piotrkowie, czytelnicy najlepszej gazety w Polsce mają również prowadzić rekrutację tego kto na Placu Piłsudskiego może się znaleźć. Mieszkańcy Łodzi za sprawą pewnej niezrównoważonej kobiety już sobie (nomen omen) nagrabili, więc będzie trzeba przywieźć przedstawicieli innych rejonów. Faworytem rankingu jest pewna skromna rodzina która swego czasu strudzonego Pana prezydenta ugościła rosołem, a że na Śląsku wielodzietny model rodziny odbiega trochę od tego reprezentowanego przez mężów stanu naszego rządu ( 1+0, 3+0, względnie 1 + kot) toteż z pewnością KGHM pokryje koszty przejazdu.
Do końca jednak nie wiadomo czy nawet takie poświęcenie redaktora Sakiewicza pozwoli mu na poprowadzenie debaty prezydenckiej, w końcu konkurencja jest duża, a ostania aktywność okulisty Pospieszalskiego może nieco niezależnemu Panu Tomaszowi szyki pokrzyżować. Ale w ostateczności zawsze jednak Pa redaktor może napisać list do papieża.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka