galopujący major galopujący major
229
BLOG

Służba nie drużba

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 68

Brutalne pobicia, okradanie, skakanie po ciele, gazowanie, poniżanie – tak miała się zabawiać  policja w Krakowie z kibicami GKS Katowice, po tym jak kibice wczęsniej zaatakalowi policjantów na dworcu w Tarnowie. W Krakowie zabawiono się z  kibicami leżącymi już na ziemi, obezwładnionymi  i nie sprawiającymi żadnych kłopotów. 

 

Taką wersję wydarzeń przedstawiają kibice jadący na mecz swojej Gieksy. Wszystko ponoć sfilmowano kamera w telefonie, co poniekąd miało być dość utrudnione, gdyż policja, zdaniem kibiców, telefony po prostu niszczyła i kradła. Czas pokaże czy kibice będą  w stanie udowodnić swe racje. Daleki jestem od przyjmowania na wiarę kibicowskich lamentów. Nie raz, nie dwa widziałem, tudzież słyszałem o tych rzekomych policyjnych prowokacjach, które w rzeczywistości były regularną bitwą z kibolami na kamienie i kastety. A bynajmniej bitew tych nie rozpoczynano z winy policji. 

 

Ale pamiętam też słynną taśmę „o marszczeniu Freda co dzień rano”, patrzę na troglodytów w policyjnej prewencji i wiem, że gdy dwóch policjantów uprze się, że przechodziłeś na czerwonym świetle, to nawet gdybyś świecie przekonywał, że było inaczej, sąd raczej nie da ci wiary. Instytucji tymczasowego izolowania od siebie świadków nie przewidziano.

 

Mamy więc słowa przeciwko słowom, bo policja, rzecz jasna, wszystkiemu zaprzecza. Temat wydaje się więc być idealny dla mediów. Oto kilkadziesiąt lat po wojnie polska policja miała się zabawić w mini Gestapo, tudzież NKWD, oczywiście wszystko w imię walki o bezpieczeństwo obywateli. Jak bowiem wiemy, dopiero gdy kibic leży na ziemi i jest po głowie okładany gumową pałą, dla społeczeństwa przestaje być zagrożeniem. Ale media, poza paroma wyjątkami, tematu podjąć nie zechcą, paradygmat kibola osadził się mocno, oczywiście nie bez przyczyny.

 

Tak wiem, żałośnie brzmią dziś kibolskie pohukiwania o honorze i mundurze policji, o spisku mediów, o krzywdzie i niesprawiedliwości. Jak ktoś się nie trzyma zasad i rzuca kostka brukową, to późniejsze wywijanie kodeksem Boziewicza wygląda tragikomicznie. Ale czy jeszcze żałośniej nie wygląda wówczas policja, która ustawy i rozporządzenia chowa do szafy, a wyjmuje knuta, bo zasady owszem zobowiązują, ale walczy się tak jak przeciwnik pozwala. No i co w przypadku gdy owym pociągiem jechali ci, którzy chcieli po prostu pokibicować, a jechać bez obstawy chuliganów własnej drużyny się bali, bo z kolei chuligani drużyny przeciwnej, daliby im po mordzie? Czy to odpowiedzialność zbiorowa wyznacza  policyjne standardy? I czy jeżeli wygrało się bitwę, to można sobie jeszcze z zatrzymanymi robić małe, kieszonkowe Abu Gharib na tarnowskim peronie?

 

John McCain, walcząc w Kongresie o ustawę zakazującą tortur, powiedział, że to „nie chodzi o to jacy oni są, lecz o to jacy my jesteśmy”. Jeżeli zawiesimy nasze zasady, staniemy się tacy jak oni, a wówczas ciężko będzie ciachać moralnościowym cepem, tłumacząc jacy to myśmy dobrzy i piękni, tylko akurat nie tutaj, akurat nie dzisiaj. Owszem wojna bez tortur, honorowe zasady, prawa człowieka itp. przeszkadzają i utrudniają zwycięstwo. Po co wydawać kupę kasy na samonaprowadzające bomby, jak wystarczy zwyczajny napalm. Po co oszczędzać cywilów, można z nich zrobić żywą barykadę, jak Niemcy w powstaniu warszawskim. Tylko co wówczas odróżni nas od tych Niemców?

 

Oczywiście można uznać, że wroga należy zwalczać wszelkimi dostępnymi metodami, znosząc wszelkie granice. Ale wówczas  wcześniej czy później i tak wylądujemy w Auschwitz. Tyle, że na wieżyczce strażniczej, bo co by tutaj nie mówić, ale akurat zwalczanie wroga przez puszczanie go z dymem, było przecież wyjątkowo skuteczne.    

 

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (68)

Inne tematy w dziale Polityka