Xiazeluka był coś dziś niespokojny. Śniło mu się, że dziad zasadził w sadzie brzozę, a baba przyszła w nocy i dokonała na brzozie aborcji. Obudzi się zlany potem, zwlekł się z wyra i półnagi udał się do jadalni.
- Dzień Dobry Xiąże - rzekł Beoś, zwany też na dworze Kirkerem.
- A cześć czarnuchu- rzekł głodny jak wilk xiazeluka - gdzie jest kakao?
Beoś poczerwieniał i zaczął szybko zdejmować spodnie.
- Beoś, małpiatko, nie o to kakao mi chodzi. Do picia gdzie jest kakao?
- A to nie wiem. Może czarnuchy ukradły?
- Beoś, czy ty nie jesteś czasami rasistą? Wiesz przecież, że lewackich obelg nie toleruję?
- Ależ skąd ja kocham prawicę?
- Kochasz?- wycedził xiazeluka.
- Kocham i to bez zabezpieczenia.
- Dobrze, tylko bez takich lewackich mi wstawek. Co tam dziś mamy do ustalenia?
- Znosimy podatki, prawo jazdy egzaminy na studiach lekarskich?
- Na studiach też?
- Sam Xiaże przecież mówił, że operacja to jest dopiero prawdziwy egzamin.
- A racja, ale kto w razie czego będzie mnie operował, może Singelbaum?
- Nie da rady, rozstrzelany.
- Z paragrafu 8?
- A jakże „ Każdy kto nie udowodni braku swej winny, jest winny”
- To kto mnie będzie operował?
- Nikt.
- Jak to, nikt?
- Nikt, nie mamy na to pieniędzy, wszystkie wydaliśmy na społeczną kampanię „Miś to nie jest komedia” i nie ma już kasy. A podatki właśnie znosimy.
- No to się może wstrzymamy.
- No nie wiem obiecaliśmy już Nicponiowi.
- Nicponiowi, Nicponiowi, a co mnie ten czarnuch obchodzi, tu idzie o moje zdrowie.
- Ale Nicpoń jest biały.
- No i co, że jest biały tu chodzi o emocje, a nie rasizm, głupolu. Zresztą w nocy wszystkie koty są szare.
- Szare czy czarne?
- Beoś, do jasnej cholery, bo ci zostawię tym w seminarium, dawaj mi te dekrety.
- Proszę, tu jest ten o prawo jazdy, ludzie się coś ostatnio buntują.
- E tam buntują. Co, nie chcą wolności?
- Mówią, że w dupie mają taką wolność, jak ich po przystankach mają pijane małolaty rozjeżdżać.
- Ech prostactwo, a niby dlaczego mają rozjeżdżać. Zresztą przystanki też zlikwiduje
- Też? A dlaczego?
- A po co przystanki jak nie będzie autobusów miejskich, szkoda na to pieniędzy.
- A czym będą jeździć do pracy?
- Do pracy to się drogi Beosiu chodzi, bo pracę to trzeba szanować. Państwo nie będzie cię jaśnie Panie dowozić.
- A ci co pracują daleko?
- Beoś, daj spokój, niech kupują auta albo idą na piechotę, ty wiesz ile ja w życiu się nachodziłem?
- Znów się będą ludziska burzyć.
- Beoś i co z tego lewactwo zawsze się będzie burzyć. Biedaczyska nie wiedzą, że nie mają wyboru. Poczytaj coś Platona, Hobbesa, albo Paliwody, to może zrozumiesz?
- O ktoś puka do drzwi, zdaje się, że El Gapcio, pójde otworzyć.
- Idź, idź, tylko grzeczny bądź bo ci bananów nie dam- rzekł Xiazeluka i sam się do siebie uśmiechnął z tak udanego żartu.
cdn.
Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email:
gamaj@onet.eu
About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best
His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka