galopujący major galopujący major
228
BLOG

Sterczący dziób nosa na tle dwóch wież kościoła w spirali ptaków

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 8
czyli ciąg dalszy przygód Jana Returna

 

Zwykle po nieobowiązującej wymianie zdań, kiedy cisza zaczynała im ciążyć, albo, gorzej, gdy niechciany towarzysz, który przyłączał się do jego spaceru, czyniąc go coraz bardziej nieznośnym, bełkotał nieskładnie, że przecież nie tak to sobie wyobrażali, pozbywał się go za cenę trzydziestozłotowej, niekiedy nawet większej pożyczki, do tematu której nigdy później nie wracali. Za pierwszym razem dał Strunie dwadzieścia złotych. „Czy wystarczy na pół litra? Przestaję wiedzieć, ile kosztuje butelka. Tracę kontakt z życiem tego kraju...” – pomyślał wtedy Return z rozbawieniem. Ale kiedy oddalił się parę kroków od Daniela kontemplującego banknot na dłoni, zrobiło się mu głupio. Wrócił prawie biegiem i dołożył drugie tyle.

Teraz jednak, po paru nieuważnych pytaniach i odpowiedziach, kiedy wręcz odruchowo zapytał, czy nie pożyczyć Strunie kilku złotych, z zaskoczeniem usłyszał, że dawny druh chce rozmawiać. Daniel podniósł głowę i popatrzył prosto, wycelował w niego szarą twarz ze sterczącym dziobem nosa na tle dwóch wież kościoła w spirali ptaków. Return spojrzał w bok. Chmury nad rynkiem, nad gęstniejącym, nieuważnym tłumem przechodniów były coraz ciemniejsze.

Muszę z tobą pogadać – powtórzył Daniel dramatycznie wczepiając się w rękaw Returna. – Obiecuję, że więcej nie będę zawracał ci głowy – mówił gwałtownie, patrząc mu prosto w oczy. – To naprawdę ostatni raz.Głupio się tu czuję. To nie moje miejsce – powtarzał, kiedy Return zaproponował którąś z kawiarni przy rynku. – Chodźmy trochę dalej, do knajp, które znam lepiej. Ale Return był nieustępliwy. – Nie mam czasu. Siadamy w „Redolfim”. Nie przejmuj się. Ja płacę – powiedział, jakby trzeba było o tym przypominać. 

************************************************************************** Czas Czas spływał po kostkach kręcąc spirale jak klucz bocianów, a hejnał z wieży mariackiej mościł swe gniazdo w krakowskiej rozpaczy. Było chmurno, gęsto i ociężale. Szli w milczeniu wpatrując się w swoje stopy. Nie były bose.

Dotarli na miejsce, tak dobrze znane już Returnowi. Końcowa przystań w świecie rozpuszczającym się w morzu nicości. Jan otworzył drzwi niczym ostatnia mewa wczorajszych połowów i wraz z Danielem utonął w otchłani półmroku. Usiedli.

 - O co więc chodzi -  spytał Return, zawieszając wzrok na sterczącym dziobie  nosa przyjaciela.

- Śniła mi się dziś Janina Paradowska - rzucił Daniel i twarz ukrył w dłoniach. Brudnawe palce zwierzyły resztki czupryny - Nie wiem co mam robić.  

Sprawa była poważna, gołębie fruwały wokoło a dym się unosił z kadzideł. Coś wisiało w powietrzu.

 - Czy na pewno chcesz o tym opowiadać? Może się lepiej napijmy  - orlą zręcznością wyłowił kelnerkę i dziobiąc ją swoim wzrokiem, czekał na jej reakcję. Przyleciała natychmiast.

-  Nie - krzyknął dławiąco - muszę to ci powiedzieć. To nie po raz pierwszy.

- Cztery setki poproszę - fuknął Return kelnerce, zastanawiając się jaką karmą dodać Danielowi otuchy.

- Może to jednak przejściowe. Może się jakość otrząśniesz.

- Nie daje już rady, ona mi się śni. Ona do mnie też mówi. 

Chwila milczenia dudniła swą ciszą. Impas rozmowy ciążył ku katastrofie.

 - A może to jakiś znak?

- Janek, na Boga, ale jaki?

- Daniel syknął szeptem, wpatrując się w Returna ze skrzydlatą nadzieją.

- Wiesz mi śnił się ostatnio Igor i Rafał?

- Razem?

- No, można tak powiedzieć - zmieszał się Return - ale dałem sobie radę. Po prostu nie śpię.

- I co wtedy robisz?

- Piszę książkę. Mam już nawet tytuł: „Dolina Nicości” 

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka