galopujący major galopujący major
52
BLOG

W rodzinie nic nie ginie

galopujący major galopujący major Polityka Obserwuj notkę 21
  

Nie wiadomo czy to „Marsz Życia i Rodziny” czy swoiste fin de siecle (ostatnie rżenie?) chrześcijańskiej Europy, ale strasznie nam się zrobiło w Polsce rodzinnie.

 

Oto Pani Joanna Kluzik- Rostowska -  jeden z najlepiej ocenianych ministrów (nie ulegajmy feminazistowskiej poprawności językowej) zaproponowała nowy rodzinny pomysł, a mianowicie elektroniczny rejestr dzieci. Do owego rejestru nie tylko wpisywano by podstawowe dane dziecka, ale także inne informacje, wedle  minister jak najbardziej zasadne. I tak przy każdym siniaku czy zadrapaniu z donosem spieszyć musiałby lekarz, a za każdym razem gdy tylko dałoby się zauważyć coś podejrzanego, do rejestru podejrzenia wpisywałby z kolei nauczyciel. Pomysł ten, szatańsko skrzydlaty w swej transparentności, wbrew tradycyjnej antypisowskiej histerii i propagandzie, ma wiele zalet.

 

Ot choćby nasz poseł Kurski nie musiałby się już głowić, czym zgrzeszył w młodości Donald Tusk lub jego rodzina.  Wystarczyłoby parę komputerowych wydruków i już wiedziałby kto, kogo, gdzie w młodości molestował, pobił, mobbingował, tudzież zakazywał czytywać Pisma Św. Na kampanię wyborcza jak znalazł.

 

Co prawda, paru troskliwych rodziców mogłoby mieć nieprzyjemności, jak choćby bloger jlv2, który swego czasu tak kopnął (walnął?) kolegę swej córki, aż ten przeleciał na drugi koniec sali. Ale co najwyżej minister Ziobro i Marek Jurek tak znowelizują kodeks karny, iż kopanie dzieci uzna się za obronę konieczną, a nawet za konieczność wychowawczą.  Nie chcemy przecież, aby dzieci były histeryczne i mniej współczujące.

 

Nie wiadomo tylko co na ten pomysł sądzi Kościół Katolicki. Wszak dotychczasowe upychanie po parafiach kapłanów, którzy zbłądzili, może okazać się nie wystarczające, gdyż rejestr działać ma w każdym województwie. A dzieci jak to dzieci, lubią fantazjować i nie zawsze rozumieją te wyszukane zabawy dorosłych, zwłaszcza tych w sutannach.  

 

Rodzinnie jest jednak nie tylko u Pani Joanny, ale w całym Prawie i Sprawiedliwości. Oto Tomasz Sakiewicz, nasz „polski Bukowski” (też zdaje się literat), tak niefrasobliwie odzyskiwał Gazetę Polską, że aż na kark ściągnął sobie gangsterów, których wcześniej, jako inwestorów, do tygodnika zaprosił.   Na szczęście dorobek dziennikarski, słuszna postawa
i sztywny (jak pal Azji?)  kręgosłup moralny Pana Tomasza, pozwolił na to, by rodzina Prawa i Sprawiedliwości, spojrzała na jego wybryki nieco łaskawszym okiem.  I tak jak kiedyś papa Glapiński ustawowo załatwił Panu prezesowi parę kamienic, tak teraz papa Jasiński pozwolił, aby beztroski Tomaszek, mógł sobie wykupić dług owych gangsterów wobec Skarbu Państwa.  Tym samym, nie dziennikarz już, a biznesmen Sakiewicz, może, dajmy na to, sobie własne wierzytelności w stosunku do owych gangsterów potrącić lub jakoś inaczej trzymać ich w szachu.


I choć sprawa na kilometr śmierdzi etyczny standardem, to ja, jako skromny podatnik, chciałbym się spytać, za ile ów dług został kupiony. Wszak skoro sprawa jest dla Pana Tomasza gardłowa,  to ufam, że dał więcej, niż ten dług w rzeczywistości jest warty.  Znając bowiem przeszłość (i teraźniejszość) papy Jasińskiego, trudno podejrzewać, aby interes Skarbu Państwa nie był dla niego najważniejszy.   

 

        Uparty centrolewicowiec, niedogmatyczny liberał i gospodarczy i obyczajowy, skłaniający się raczej ku agnostycyzmowi, fan F.C. Barcelony choć nick upamiętnia Ferenca Puskasa gracza Realu Madryt email: gamaj@onet.eu About Ferenc Puskas: I was with (Bobby) Charlton, (Denis) Law and Puskás, we were coaching in a football academy in Australia. The youngsters we were coaching did not respect him including making fun of his weight and age...We decided to let the guys challenge a coach to hit the crossbar 10 times in a row, obviously they picked the old fat one. Law asked the kids how many they thought the old fat coach would get out of ten. Most said less than five. Best said ten. The old fat coach stepped up and hit nine in a row. For the tenth shot he scooped the ball in the air, bounced it off both shoulders and his head, then flicked it over with his heel and cannoned the ball off the crossbar on the volley. They all stood in silence then one kid asked who he was, I replied, "To you, his name is Mr. Puskás". George Best His chosen comrades thought at school He must grow a famous man; He thought the same and lived by rule, All his twenties crammed with toil; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' Everything he wrote was read, After certain years he won Sufficient money for his need, Friends that have been friends indeed; 'What then?' sang Plato's ghost. 'What then?' All his happier dreams came true - A small old house, wife, daughter, son, Grounds where plum and cabbage grew, poets and Wits about him drew; 'What then.?' sang Plato's ghost. 'What then?' The work is done,' grown old he thought, 'According to my boyish plan; Let the fools rage, I swerved in naught, Something to perfection brought'; But louder sang that ghost, 'What then?' “What then”” William Butler Yeats

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka