Byłem ostatnio mocno zajęty. Okazało się, że nie tak prosto dotrzeć do wersji ustaw, które dają się edytować. Większość materiałów z Kancelarii Sejmu jest - niewiadomo po co - zablokowana do edycji, nawet nie daje się skopiować. Można ją tylko drukować, ale po co mi wydruk.
W każdym razie mam wszystkie polskie Konstytucje, od marcowej w 1921 roku, do kwaśniewskiej z 1997 roku oraz (choć nie wiem czy to właściwy spójnik) wszystkie oryginalne wersje ustaw o TK, poczynając od tej z 29 kwietnia 1985 roku, do Lex Rzeplinskii.
Będę je sobie porównywał, wyciągał wnioski i dzielił się nimi z Wami.
Ale już teraz, obserwując co się dzieje, mam propozycję - napiszmy sobie Konstytucję sami. W Internecie, na salonie 24. Przyjmując za podstawę prawdziwie wolną i demokratyczną Konstytucję z 1921 roku, bez jakichkolwiek wtrętów z czasów komuny, z uwzględnieniem wiecznie aktualnych zasad i reguł i z WYKLUCZENIEM państwa prawa, jako śmiertelnego wroga demokracji.
Przyznam, że jednym z powodów takiej propozycji jest przeświadczenie, że czekanie aż zrobią to za nas politycy, może okazać się czekaniem na Godota, zwłaszcza, że jedyna - konsekwentnie żądająca nowej Konstytucji - grupa w Parlamencie, składa się - moim zdaniem - z przygłupów, opętanych idee fix, czyli JOW-y, JOW-y, JOW-y, a dalej to już obojętne i może być byle co, bo JOW-y wszystko załatwią.
Drugim z powodów jest powątpiewanie, czy PiS - tak do końca - jest antysystemowy, czy raczej jest tam spora grupa takich, którym system nie przeszkadza, pod warunkiem, że służy IM, a nie onym.
Jest to zatem wystarczający powód, abyśmy wzięli nasze sprawy w nasze ręce.
A kiedy już napiszemy, to zrobimy referendum i ... żegnaj państwo prawa i prezesie Rzepliński.
Inne tematy w dziale Polityka