Jest rzeczą jasną, że na górze SG salonu 24 lądują jedynie teksty znakomite, a utrzymują się na niej (znaczy tej górze) jedynie teksty wybitne.
Z należnym więc uszanowaniem przebiegłem wzrokiem długi tekst na „numero uno”.
Mocna rzecz, prawie 12 tysięcy znaków. 28% tekstu to opis partactwa budowlanego ze szczęśliwym zakończeniem. Reszta to czysta filozofia polityczna z elementem krytycznym wobec Kaczora oraz kasandryczna wizja liberalnych demokratycznie Danaów, którzy już płyną do polskiej Troi.
Jestem dumny z bana u hydraulika z bocznej linii. Fakt, że facet boi się moich komentarzy pasie moje ego, ale – z drugiej strony – nie mogę też prostować ewidentnych kłamstw czy głupot, od których roi się u niego. Zwykle to „olewam”, ale czasem człowiek musi, bo się udusi. Stąd ta notka.
Moje rozbawienie, graniczące z głupawką, wywołał następujący fragment:
Bolesne doświadczenia z lat 30-tych legły u podstaw wzmocnienia funkcji kontrolnej w postaci Trybunałów Konstytucyjnych. Ich rolą jest zapobieganie uchwalaniu praw nie mających oparcia w konstytucji lub wręcz konstytucję łamiących. Tak więc rolą Trybunału Konstytucyjnego nie jest dawanie poklasku wszystkim pomysłom większości parlamentarnej, ale wręcz przeciwnie - powstrzymywanie przed zbytnim entuzjazmem we wprowadzaniu różnych niebezpiecznych "dobrych zmian".
Co w nim takiego śmiesznego, zapytacie?
Ano to, że hydraulik poucza nas „ex szwedzka cathedra”.
No i co z tego, zapytacie?
Ano to, że jak donosi Ciotka Wiki: Szwedzi, mimo że szanują ustawę zasadniczą, nie przywiązują dużej wagi do bezwzględnego przestrzegania jej. Ustawy wydawane przez Riksdag mogą być dalekie od zgodności z konstytucją. Dlatego też w Szwecji nie istnieje odpowiednikTrybunału Konstytucyjnego.
Jaja, nie?
Inne tematy w dziale Polityka