Gazelka Gazelka
194
BLOG

Emerytura - koszt marzen

Gazelka Gazelka Gospodarka Obserwuj notkę 3

 Ostatnio rozmawiałem ze znajomymi na temat przyszłych emerytur. Okazuje sie, ze w zasadzie każdy ma nikłe nadzieje na jej doczekanie, a jeszcze mniejsza liczba osob, ze starczy ona na godne życie. Ja tez naleze do tej wiekszosci emerytalnych sceptykow. 

Cóż wystarczy zauwazyc fakt, ktory jest w zasadzie niepodwazalny - żyjemy dłuzej. Zapewne dlugosc zycia juz pokolenia lat 80 osiagnie dlugosc zycia spoleczenstw Zachodniej Europy. Dodatkowo pokolenie to, to pokolenie wyżu i to nie jakiegos tam delikatnego odchylenia od sredniej, ale raczej ekstrema. Tak wiec przejscie na emeryture tej ogromnej rzeszy spoleczenstwa tak czy inaczej bedzie musialo zakonczyc sie krachem finansow Panstwa (ZUSu).

Wszyscy teraz buntuja sie na podniesienie wieku emerytalnego do 67 lat. Uwazam ten bunt za jaknajbardziej słuszny, gdyz tylko odraczajacy, albo nawet jedynie dajacy ulude odroczenia katastrofy finansowej przyszlych emerytow. Porownalbym ten zabieg do ostatniego paktu fiskalnego na rzecz Grecji. 

Gdy gangrena na dobre zaatakuje kończyne, to mozna ja probowac uratowac ale zapewne tak czy inaczej czesc trzeba bedzie amputowac.

Sadze, ze i w przypadku naszego emerytalnego zakazenia nie obedzie sie od amputacji.

Tak na prawde, to w szalenstwie mojego postrzegania rzeczywistosci (prosze mi nie odbierac tego prawa) widze tylko dwa wyjascia. Oba amputujace, co prawda w roznym stopniu.

Wyjscie nr jeden

Ustala sie, ze np czesc spoleczenstwa, ktora urodzila sie powiedzmy przed 1980r pracuje po prostu do smierci. Pokolenie po 1980 odklada na swoje emerytury i tylko na swoje. Tym zabiegiem pokolenie to pozbawione jest obciazen przeszlosci i zaczyna jakby od zera...

Wyjscie nr dwa

Pozwolic rzadzacym na wprowadzanie swoich zmian, ktore i tak niczego nie dadza powodujac jednoczesnie jeden skutek. Mianowicie niskie emerytury przayszlych emerytow zapewne zmusza ich w przyszlosci do dzialan zmierzajacych do podniesienia dochodow. Bedac za starymi do pracy pozbywac sie beda nieruchomosci na ktorych to z checia polorza łapy bankierzy.

Wyobrazam sobie taki oto horror:

Młody czowiek wychodzi z domu rodzinnego. Dostaje prace kupuje mieszkanie na kredyt na 40 lat. Zaklada rodzine itd. Po 40 latach, gdy konczy sie mu juz zdrowie, a hipoteka własnie w KOŃCU zostala spłacona, przechodzi na emeryture. Po skrupulatnych wyliczeniach ZUZu emeryturka ledwo starcza na podstawowa egzystencje. Taki emeryt ma jednak cos co moze go podratowac - NIERUCHOMOSC. Eureka !! Krotko cieszac sie własnoscia splaconej nieruchomosci, oddaje ja ponownie bankowi. Ten łaskawie wspomaga płynnosc emeryta comiesieczna renta. Synowie i corki takiego emeryta, z automatu pozbawieni sa mozliwosci dziedziczenia nieruchomosci. Wpadaja w błedne koło, zmuszeni do pojscia droga "jedynie słuszną"

Oj marnie to widze, ale chyba to nas czeka.

To jak, amputujemy?

Gazelka
O mnie Gazelka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka