Spore szczęście ma Lech Wałęsa, że nie jest członkiem Platformy Obywatelskiej. Inaczej, po tym, co powiedział o homoseksualistach, w któryś poniedziałek musiałby pożegnać się ze swoją partią. Kto wie nawet, czy Donald Tusk decyzję o wyrzuceniu Lecha Wałęsy z PO, przekazałby mu osobiście, czy drogą korespondencyjną, gdzie rola telegrafu powierzona zostałaby jakiemuś zaprzyjaźnionemu z rządem medium. Tych nie brakuje. Szkoda jednak miejsca na kolumnie na ich wymienianie. Dosyć, że powiem, iż mieszczą się na tej liście wszystkie rodzaje mediów – telewizje, radia, gazety i portale internetowe. Dla załatwiania politycznej korespondencji najważniejsza jest telewizja i to ona pewnie przysłałaby Lechowi Wałęsie telegram: „Panu już dziękujemy”.
To kosztuje
Bolesnym ciosem dla wyrzuconego byłaby odmowa zwrotu składek za ostatni rok. Z tego punktu widzenia najbardziej pechowym miesiącem dla usuwanych z partii jest gwiazdka przed Bożym Narodzeniem. Przepadają całoroczne składki.
Jedynym radosnym momentem w sprawie wyrzucenia Wałęsy z PO byłoby to, że wcześniej zapowiedziałby ją rzecznik Donalda Tuska, Paweł Graś. Zapowiedź wyglądałaby tak mniej więcej: – „Tusk decyzje w sprawie obecności Wałęsy w partii podejmie w najbliższy poniedziałek”.
Homofobiczny eks
– O co chodzi z Wałęsą? – pytają mnie znajomi, którzy wiedzą, jakim kamieniem na sercu leżą mi sprawy wagi państwowej. Takim nie wymigasz się byle czym. Nie spławisz ich pod dziecinnym pozorem. Musisz odpowiedzieć rzetelnie i w miarę szeroko. Wyjaśniam: – W rozmowie z jedną ze stacji telewizyjnych Wałęsa powiedział, że w sali parlamentu pogoniłby homoseksualistów do ostatnich ław, a jeśli tam nie będzie miejsca, powinni czekać do wyraźnego ocieplenia i pochodzić w czasie obrad Sejmu za murami. Wszystkie media rządowe potępiały przez cały dzień antydemokratyczną i antyeuropejską opinię byłego prezydenta. Niektórzy znani politycy nazywali go bez ogródek „homofobem”.
Gowinowy problem
O ile z Lechem Wałęsą to niewinny żart, choć o homoseksualistach wypowiedział się tak, jak napisałem, to już bez najmniejszych żartów Donald Tusk ma „w poniedziałek zdecydować w sprawie obecności Jarosława Gowina w rządzie”. Problem z Gowinem jest bardzo podobny do sprawy Wałęsy. Jak pamiętamy, niedawno w Sejmie podczas debaty, wypowiedział się jako przeciwnik tzw. związków partnerskich, a następnie głosował zgodnie ze swoja deklaracją, czyli był przeciwny małżeństwom homoseksualistów.
Argumentował, że przyjęcie ustawy o związkach partnerskich jest złamaniem konstytucji. Podobnie jak on wypowiedziało swe stanowisko w głosowaniu ponad 40 posłów Platformy.
Bogate doświadczenie premiera
Zakładam, że Tusk nie będzie tolerował w swojej partii ludzi, którzy mają samodzielną postawę. Najpierw więc odwoła Jarosława Gowina ze stanowiska ministra sprawiedliwości, a przy następnej sprzyjającej okazji wyrzuci go z partii. Tusk ma bogate doświadczenie w wyrzucaniu z PO każdego, kto choć trochę wyrasta ponad szarą partyjną masę. Ma nietuzinkową osobowość i tego nie kryje. Wyrzucił, wypchnął, pozbył się, czy jak ktoś inaczej woli to określić, ludzi, którzy według jego przekonania mogli mu w przyszłości zagrozić w jedynowładztwie, w jednoosobowej totalnej dominacji w partii – Andrzeja Olechowskiego, Zytę Gilowską, śp. Macieja Płażyńskiego, Jana Rokitę, a ostatnio Grzegorza Schetynę.
Wyścig do brukselskiej kasy
Zanim Donald Tusk zdążył wypchnąć Jarosława Gowina, powstała nowa, zagrażająca jego partii, siła polityczna, oparta na jednym motywie – zostać europarlamentarzystą. Dla wielu chętnych tam się garnących to ukoronowanie politycznej kariery. Głównie ze względów finansowych. Po pięciu latach siedzenia w ławach europarlamentu w Brukseli każdy europoseł jest ustawiony materialnie do końca życia. Hasła dbania o dobro ojczyzny, o lepszy byt obywateli są w ich ustach zaklęciami, które mają ich doprowadzić do Brukseli. I nic więcej. Na tym polega miałkość polskiej polityki i jej przedstawicieli.
Jeśli do inicjatywy politycznej „Europa Plus”, która chce wystawić listę kandydatów do wyborów Europarlamentu, przystąpił były prezydent Aleksander Kwaśniewski, to znaczy, że na widnokręgu są duże pieniądze. W innym przypadku nie zawracałby sobie tym głowy. I to w towarzystwie, które go kompromituje. W towarzystwie Janusza Palikota, który chce wziąć na plecy Annę Grodzką i Roberta Biedronia. Dwie figury, którymi chce ośmieszyć Polskę.
Dwutygodnik „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” wydaje Solidarność Walcząca. Nasza redakcja mieści się we Wrocławiu, natomiast gazeta dostępna jest na terenie całego kraju. „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” porusza tematykę społeczno-polityczną, kładąc szczególny nacisk na promocje idei solidaryzmu społecznego i uczciwości w przestrzeni publicznej. Zależy nam również na aktywności naszych czytelników, tak aby stać się miejscem działalności obywatelskiej ludzi, którzy nie odnajdują dla siebie przestrzeni w głównym nurcie, zarówno medialnym, jak i politycznym. Jesteśmy dwutygodnikiem, który nie tylko krytykuje i wytyka błędy władzy, instytucjom państwowym i osobom zaangażowanym w życie publiczne w naszym kraju, ale również przedstawia własne propozycje usprawnienia funkcjonowania państwa i obywateli w jego ramach. Nasz adres - gazetaobywatelska.info
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka