Prezydent Bronisław Komorowski przygotował ustawę o samorządach lokalnych. Chodzi o przepisy dotyczące referendów w sprawie odwołania wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Do tej pory, żeby wynik był wiążący, musiało wziąć w nich udział co najmniej trzy piąte liczby głosujących w ostatnich wyborach samorządowych. W projekcie prezydenckiej ustawy próg ten podniesiono. Referendum będzie ważne tylko wtedy, jeżeli weźmie w nim udział co najmniej tyle samo mieszkańców, co w wyborach.
Ta zmiana oznacza, że prezydenci miast mogą stać się w praktyce nieusuwalni w czasie kadencji. Bardzo trudno będzie zmobilizować do udziału w głosowaniu aż tylu mieszkańców. Prezydent zapewnia, że jego intencją było zwiększenie wpływu mieszkańców na decyzje w samorządach. Taka wersja ustawy umacnia jednak prezydentów i burmistrzów, a mieszkańcom odbiera praktycznie jedyny mechanizm obronny przed niekompetencją władzy.
Jak odwoływano wójta, burmistrza i prezydenta
Wystarczyło pięciu mieszkańców, którzy mogli wystąpić z inicjatywą przeprowadzenia lokalnego referendum. Osoby te musiały mieć prawo wybierania w danej gminie i w niej mieszkać na stałe. Inicjatorzy referendum zaczynali od powiadomienia o swoim pomyśle osoby, którą chcą pozbawić stanowiska (wójta, burmistrza, prezydenta miasta). O zamiarze przeprowadzenia referendum informowali także komisarza wyborczego. Rada gminy lub rada miejska miała również takie uprawnienia i korzystała z nich zazwyczaj, kiedy nie udzieliła absolutorium z wykonania budżetu gminy.
Ile było takich przypadków
W tej kadencji zorganizowano już ponad 70 referendów odwoławczych. W poprzedniej – aż 81. Praktycznie likwidacja tego narzędzia demokratycznego spowoduje brak wpływu obywateli na to, co się dzieje. Jeden z niewielu mechanizmów kształtowania społeczeństwa obywatelskiego zostnie zablokowany.
Prezydent Komorowski, zgłaszając taki projekt ustawy, jednoznacznie dał sygnał, że społeczeństwo niewiele powinno mieć do powiedzenia.
Głośne było pożegnanie z prezydentami w Olsztynie, Częstochowie i Łodzi. Olsztynianie odwołali w 2008 r. Czesława Małkowskiego, na którym ciążyły oskarżenia o gwałt i molestowanie urzędniczek. Rok później z urzędem musiał pożegnać się Tadeusz Wrona. Mieszkańcy Częstochowy uznali, że bardziej interesuje się inwestycjami wokół Jasnej Góry niż ich potrzebami. W 2010 r. odwołano w Łodzi Jerzego Kropiwnickiego.
Najgłośniejsze jednak były sprawy odwołania, o którym informowaliśmy naszych Czytelników, prezydenta Bytomia Piotra Koja z PO i całej rady miasta.
W kwietniu tego roku władzę stracił kolejny prezydent z PO, Grzegorz Nowaczyk. Został odwołany wraz z radą miasta przez mieszkańców Elbląga, ponieważ wprowadził reformę czynszów w mieszkaniach komunalnych, która dla wielu najemców oznaczała podwyżkę opłat o ponad 100 proc.
Kolejny przykład to zbieranie podpisów pod wnioskiem o odwołanie prezydent Warszawy Gronkiewicz-Waltz. Gdyby w czasie tych referendów obowiązywał zapis z nowej ustawy przygotowywanej przez Komorowskiego, najpewniej nikt nie zostałby odwołany.
Jakie są powody odwołania samorządowców? W każdej społeczności zapewne inne. Łączy je jednak wspólny element. Arogancja władzy, całkowity brak wpływu na działania i decyzje lokalnych społeczności, korupcja, nepotyzm w obsadzaniu stanowisk, podejmowanie decyzji wbrew społeczeństwu. Nie tylko włodarze samorządów nie reprezentują mieszkańców, ale często też rady gminy działają pod dyktando władz lokalnych i partyjnych koterii, stając się bezwolną maszynką do głosowania.
W Polsce jest 2478 wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Aż 262 z nich sprawuje swój urząd piątą kadencję, czyli od pierwszych wyborów samorządowych. Rekordzistą jest Leon Fortak – od 1974 roku jest szefem gminy Czarnocin w powiecie piotrkowskim. Zanim został wójtem, był naczelnikiem tej gminy.
Negatywne skutki długiej kadencji
Po latach rządzenia władza popada w marazm. Staje się arogancka, bezkarna. Mechanizmy korupcyjne narastają. Wprowadzenie maksymalnie dwóch kadencji pozwoliłoby nowym władzom spojrzeć na problemy gminy świeżym okiem. Pozwoliłoby to także na realizację nowych pomysłów. Na faktyczne rozliczenie działalności samorządowców, które często jest skrywane poprzez upychanie zadłużenia w spółkach miejskich lub ukrywane poprzez kreatywną księgowość.
Wielokadencyjność sprawowania urzędu powoduje, że urzędujący wójtowie, burmistrzowie lub prezydenci mają przewagę nad nowymi kandydatami. Dysponują budżetem gmin, z którego pieniądze mogą wykorzystać do swojej autopromocji. Układy z lokalnymi mediami, gdzie łakomym kąskiem są samorządowe reklamy, też stawiają ich w uprzywilejowanej pozycji. Wszelkie powiązania z biznesem, który żyje z samorządowych zleceń i przetargów, są bez skrupułów wykorzystywane.
Ich rywale nie mają takiej szansy, dlatego często nie wygrywa najlepszy, ale ten, kto najlepiej się wypromował i miał narzędzia i środki do zmanipulowania lokalnej społeczności.
W 12 dużych miastach prezydenci nie zmienili się od kilkunastu lat. Rekordzistami są włodarze Trójmiasta, Poznania i Katowic. Rządzą już czwartą kadencję, od 1998 r. Są aż tak dobrymi prezydentami?
CBA w ubiegłym roku przeprowadziło w całym kraju 230 kontroli, które ujawniły szkody w mieniu komunalnym bądź Skarbu Państwa na niemal 113 milionów złotych. Skutkowało to 54 wnioskami o odwołanie z zajmowanych stanowisk i 38 zawiadomieniami do prokuratur o możliwości popełnienia przestępstwa. Najczęściej sprawy te związane były z zamówieniami publicznymi, gospodarowaniem publicznymi pieniędzmi, rozporządzaniem mieniem komunalnym i fałszywymi oświadczeniami majątkowymi.
Tymczasem Bronisław Komorowski przygotowuje antydemokratyczną ustawę (o ograniczeniu kadencyjności nawet nie wspomniał) pod zamówienie lokalnych sitw i koterii. Psuje demokrację i ogranicza wpływ lokalnych społeczności na decydowanie o swoim losie. Czemu to służy?
Albert Łyjak
Konstytucja stwierdza, że naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio. To ostatnie oznacza decyzje podejmowane w referendach.
Progi frekwencji w referendach powinny być zniesione. Każdy zyskałby świadomość, że jego głos będzie ważny niezależnie od nieuczestnictwa innych. I chętniej brałby udział w referendach.
Progi frekwencji referendalnej prowadzą do takich antydemokratycznych działań, jak agitacja prezydenta Łodzi J. Kropiwnickiego, żeby nie brać udziału w odwołującym go referendum. Kpina z demokracji.
red.
Dwutygodnik „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” wydaje Solidarność Walcząca. Nasza redakcja mieści się we Wrocławiu, natomiast gazeta dostępna jest na terenie całego kraju. „Prawda jest ciekawa Gazeta Obywatelska” porusza tematykę społeczno-polityczną, kładąc szczególny nacisk na promocje idei solidaryzmu społecznego i uczciwości w przestrzeni publicznej. Zależy nam również na aktywności naszych czytelników, tak aby stać się miejscem działalności obywatelskiej ludzi, którzy nie odnajdują dla siebie przestrzeni w głównym nurcie, zarówno medialnym, jak i politycznym. Jesteśmy dwutygodnikiem, który nie tylko krytykuje i wytyka błędy władzy, instytucjom państwowym i osobom zaangażowanym w życie publiczne w naszym kraju, ale również przedstawia własne propozycje usprawnienia funkcjonowania państwa i obywateli w jego ramach. Nasz adres - gazetaobywatelska.info
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka