Pierwszy etap Tour de Pologne za nami. Ten etap niestety nie był transmitowany przez Eurosport, zmuszony więc byłem oglądać w TVP. To był koszmar.
Jakiś "komentator" jechał na motorze i dostawał słowotoku. Gadał, gadał i gadał... za nic mając kibiców, którzy na kolarstwie się znają i potrafią sami ocenić sytuację.
Czesław Lang (kuriozalny pomysł aby szef wyścigu był komentatorem) mylił sprinterów z różnych ekip, komentator prowadzący wykorzystał te pomyłki i chwalił się wiedzą na trzy kilometry przed metą, czytając historię zwycięstw jakiegoś belgijskiego kolarza, który akurat prowadził peleton.
Potem była KRAKSA. Wielka, jak można było wywnioskować z drobnej migawki. Blisko mety, ale jeszcze przed strefą ochronną gwarantującą zawodniką jednolity czas na mecie. Zrozumiałe, że wtedy pokazywano finisz. Finisz pokazano... i na tym TRANSMISJA SIĘ ZAKOŃCZYŁA!!!
Nie wiem kto leżał i kto ucierpiał, jak tę kraksę potraktowali sędziowie, czyli kto ile stracił już po pierwszym etapie. Nie wiem nic, CO JEST ISTOTNE DLA TRANSMITOWANEGO WYŚCIGU!
Bogu Najwyższemu dziękuję, że od jutra TdP pokazywać będzie Eurosport z Tomaszem Jarońskim i Dariuszem Baranowskim jako komentatorami. Kibice bez dostępu do TV. EurosportPlayer to tylko 9.90 na miesiąc. Warto tyle wydać
TVP już dziękuję. A temu panu z mikrofonem na motorze radzę: "lepiej se cukierkiem gębe zatkaj".